..Babcie robią najlepsze szarlotki na świecie, choćby była to i babcia samego Belzebuba, i tak pewne jest że upiecze najlepsze ciasto w okolicy...a w skali Babciowej, to Babcia M. jest mistrzynią łączenia magicznych składników... apple pie.. bzdura jakaś, Królowa Angielska niech się ze swoimi zakalcami schowa, Szarlotka Babci brzmi i smakuje o niebo lepiej... a jeszcze podana na kawałku folii aluminiowej z najpiękniejszym uśmiecham jaki dała natura to już w ogóle rarytas... trufle to pikuś.. Pan Pikuś... żeby nie było że coś mam do trufli... Swoją drogą jesienią coś podobnego dzikie świnie wykopały na Łopienniku , i siedząc na rozdrożu w Majdanie miałem okazję się poczęstować (tu pozdrowienia dla Kasi i Mirka... którzy pewnie grzeją się ciepło gdzies przy kominku w Galerii albo co lepsze , na portugalskiej plaży :). Mówcie co chcecie, ale mam mieszane uczucia co do mądrości kardynała Richelieu (tak to się piszę) ... przyjaciele to skarb, chciało by się mieć taki kieszonkowy kufer żeby ich pomieścił, i pompkę pomniejszającą od Pana Kleksa. Pominę opisy niemalże orgazmiczne, gdy w trakcie szarlotki wjechała na prowizoryczny stół z pieńka kawka z odrobiną czegoś mocniejszego. Zachwytom nie było by tego dnia końca, bo pewnie dalszy ciąg programu przewidywał knajpę i spęd tych co w gnieździe pozostali , gdyby nie fakt że obiecałem jeszcze dziś dotrzeć do domu i wręczyć Mamie obiecanego obwarzanka z solą... Zresztą, nie miałem za szczególnie ochoty , kolejną noc siedzieć w niepotrzebnym dymie i traktować wątrobę domowymi specjałami... Dla brygady znajdzie się jeszcze czas... teraz mam ochotę zaszyć się samemu w lesie i zapomnieć o hałasach... Dzięki uprzejmości państwowej komunikacji, przeteleportowałem się starą H9-tką na drugi koniec miasta... Nie mogłem podarować sobie spaceru przez osiedle na którym przyszło mi się wychować, i odwiedzić zaczarowaną krainę łąk i pól za osiedlem Posada (które jako jedyna dzielnica w Polsce ma swój własny hymn, puszczany codziennie z odnowionego niedawno ratusza przy ul. Lipińskiego - "Sowa na Gaju" jak dobrze pamiętam...) Łezka się kręci, przechodząc przez miejsca gdzie spędzało się całe dni. Miałem to szczęście wychować się w czasach, gdy Kochani Rodzice wyrzucali nas z domu rankiem, po to żeby przywitać wieczorem (z małą przerwą na obiad :) ..podwórko pełne było dzieciaków, mnóstwo zabaw i i pomysłów.. a teraz.. idę przez puste ulice, założę się że wieczorami snują się za oknami tylko niebieskie łuny od laptopów.
Dochodząc do Kapliczki przy ogródkach działkowych na końcu ulicy Robotniczej skręcam w mój prywatny Raj.
Wrzucę też zdjęcie z jesieni, gdy byłem tu ostatni raz z psem na spacerze. Niedługo ma pójśc tędy obwodnica... ciekawe co ostanie się z Czomulungmy, Wodospadu Elfów, Klasztoru Szaolin. Świętych Wierzb czy Doliny Bażantów....



Odpowiedz z cytatem
Zakładki