Imaginujcie sobie, żem nigdy jeszcze fraszek nie spłodził, pora to zmienić. Tuszę, iż bez abominacyj czytać je będziecie.
Na górę
Zdarzają się mężczyznom sytuacje ponure
Gdy przed mężami kochanek uciekają na górę
Na razie rzecz cała brzmi dosyć niewinnie
Lecz potem z góry muszą czmychać po rynnie.
Na zdradę
Wstyd sromota, wybite zęby
I małżeństw rozkłady
Oto fructa zdrady.
Na lipę
Na lipę się zapatrzył
I dębu nie zobaczył.
Bęc! stłuczona buzia
Co za gapa z Józia.
Na przyjaźń
Umówili się przyjaciele
Na ryby, na niedzielę,
Lecz takie to było towarzystwo
Że jeden zaspał, a drugi przysnął.
Na Bieszczady (modlitwa)
Ratuj mię dobry Boże,
Bo żona chce jechać nad morze,
Bez Ciebie nie dam rady
Wyjechać w Bieszczady.
Na ojca
Czy widział kto kiedy ojca
Który na punkcie dziecka
Nie miałby pierdolca?
Zakładki