"Leopold Bekier mieszka w Wołosatem. Codziennie przemierza pięciokilometrową drogę do Ustrzyk Górnych, gdzie pracuje. Opowiada, jak na łące naprzeciwko hoteliku "Biały" kilka osób na kolanach, z nosami przy ziemi przeczesywało trawę. - Myślałem, że coś zgubili, a oni szukali grzybków. Kiedy podszedłem, uciekli."
Reszta na http://kiosk.onet.pl/art.asp?DB=162&ITEM=1099677
Zakładki