Lepsiejszej wódeczności w sklepobarze nie było ??
Lepsiejszej wódeczności w sklepobarze nie było ??
Od podjętej już decyzji Bazyl rzuca cień wątpliwości.
- dajcie mi 10 min na zbadanie najbliższego zbocza tonącego w białej mgławicy.
-ok, czekamy, badaj
Rusza z kopyta i stoi w miejscu - młócąc pod nogami śnieg przykrywający wrzosowiska.
Reszta grupy zbiera się do kupy.
Widząc jego deptanie w miejscu, ruszam na osiecz mozolnie przebijając pokrywę śniegową.
Po kilku minutach walki łapie mnie omam wzrokowy - wydaje mi się że widzę biały obelisk.
Czyżby ???????????????????????????????????????????????
...wrzosowiska...
takie stwierdzenie to spore nadużycie botaniczne, nawet wziąwszy pod uwagę sporą pokrywę śnieżną. Zapewne chodziło o borówczyska lub bażyniska
Marcin
albo o kwitnące mchy...
słuszna uwaga - wprowadzamy więc korektę
zamiast : młócąc pod nogami śnieg przykrywający wrzosowiska
teraz będzie : młócąc pod nogami śnieg przykrywający borówczyska lub bażyniska albo kwitnące mchy...
Ja wolę wersję z wrzosowiskami-ładniej brzmi
Napięcie rośnie, czekamy na ciąg dalszy
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Biały obelisk w białej mgle, to obraz niczym niewidoczny duch w środku nocy .
Niby jest, ale do końca nie wiadomo czy jest realny czy wyimaginowany.
Dopiero gdy ręka zaczęła ścierać naniesioną na beton szadź wiedzieliśmy że dotarliśmy do celu. Jest.
Głęboki oddech satysfakcji.
Zgodnie ze starosłowiańskim zwyczajem najpierw trzeba zagonić całą grupkę co by uwiecznić się aparatem na grupówce. Grunt to grupóweczka.
Teraz już można pozwolić sobie na chwilę luzu,
uzupełnieniem płynów (ha,ha) i pokarmów.
Nie była to uczta, bo okoliczności, wiatr i temperatura nie sprzyjała lenistwu.
Gdy tak siedzieliśmy oblepieni wokół czubka tej nieznośnej, niedostępnej góry ,nagle stało się coś dziwnego.
Jakaś projekcja pozaziemska.
Chmurna mgławica rozerwała się z jednej strony i słońce niczym nie ograniczone uderzyło w nas.
U naszych stóp rozpościera się białe morze a my siedzimy na wysepce wpatrując się w wyłaniające kolejne
wyspy Ostrej Hory, Holicy, dalej Rawek i dalszych kolejnych, nierozpoznanych .
Oczy nerwowo wypatrują na horyzoncie ostrych zębów Tatr, ale, nie można ich znaleźć,
są więc czy ich nie ma ?
Z tego wytrzeszczu, oczy zachodzą mgłą,
nie, nie, nie niemożliwe ..... to chmura znów szczelnie otuliła nas.
Trwało to tak krótko, że sami nie wierzymy własnym zmysłom.
Widzieliśmy to naprawdę czy tylko się nam to wydawało ?
Tak krótko ?
Co wreszcie jest realne ? jesteśmy tu, naprawdę na szczycie Pikuja ?
czy tylko się nam wydaje ?
Doprawdy już nie wiem czy cała ta opowieść nie jest realna. Czy cały ten wyjazd nie jest realny.
Może to był tylko sen.
koniec.
Ostatnio edytowane przez don Enrico ; 09-03-2010 o 18:14
Dzięki... niech się śni...
Ja tam też nie wiem czy to co z Wami przeżyłam było prawdziwe czy to był tylko sem!!!
Bez względu na wszystko chciałam podziękować wam za wspólnie spędzony czas i mam nadzieje ze uda nam się jeszcze taką przygodę wspólnie przeżyć!!!
Pozdrawiam z "nad Kremenarosa"
P.Sik liczę na jakieś fotki już po Waszym pokazie :) mogę sama po nie przyjechać hi hi hi
Ostatnio edytowane przez agnieszkaruda ; 09-03-2010 o 19:11 Powód: brak P.Sika
Chciałeś dobrze a wyszło jak zwykle......:oops:
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki