Spadło dużo puszystego śniegu. Niebo było błękitno - szare. Idziemy jeden za drugim, milcząc, chwytając w płuca kryształowo czyste i mroźne powietrze. Nic nie zapowiadało, że dzień miałby być czymś wyjątkowym, ot zwykły dzień i dwaj ludkowie na łonie natury. Mój kompan skrywa w plecaku jakies dziwne kształty i nie chce zdradzić co to jest.
Zatrzymuję się na dłuższy moment, na tyle długi aby stracić z pola widzenia swego drucha.
Próbuje dogonić kompana. Na czystej , nie zmąconej niczym powierzchni śniegu , zauważam dziwne ślady. Duże , kształtem przypominające odcisk dużych, olbrzymich nawet , stóp.
Wszystko bardzo pięknie, tylko skąd się one tutaj wzięły?
Spoglądam przed siebie, oślepiają mnie ostre promienie słońca. Widzę migoczące , drgające jakby w rozgrzanym powietrzu pustyni, kształty jakiejś sylwetki.
- Yeti w Łez Padole ????
-Tego jeszcze tylko brakowało!!!
...................................
Proszę, jeżeli macie ochotę , dopisać ciąg dalszy historii.
Zakładki