Wędruje Anioł przez śnieżne zaspy
Giezło jedwabne wciąż przemoczone
Sopelki lodu na aureoli
Dmucha i chucha w skostniałe dłonie.
W głowie kiełkuje mu myśl radosna
Byle do wiosny! Wkrótce już wiosna!
Wkrótce zielenią tu nam wybuchną
Doliny, łąki i połoniny
Ludzie w kąt rzucą futra znoszone
Porozbierają nam się dziewczyny.
Poczuł jak ciepło go aż rozgrzało
No i do tego wcale nie mało.
Lecz zaraz grymas wszedł mu na lico
Po wiośnie lato przyjdzie upalne
Ukrop, duchota i częste burze
No i komary będą nachalne.
Tu się podrapał w tyłek nerwowo,
Kiedyś giez ukłuł go w tył pechowo.
Zakładki