W ostatnią sobotę wybraliśmy się z Lucyną na Słowację. Podróż zaczęliśmy od przejścia granicznego w Roztokach Górnych które przekroczyliśmy samochodem, żadnych znaków zakazu nie było.Na pierwszym skrzyżowaniu postanowiłem zjechać i spenetrować drogę która na mapie była bez wylotu po przejechaniu kilku kilometrów napotkaliśmy zwalone drzewa i wtedy zarządziliśmy odwrót.Po chwili zjechał nam drogę samochód ze strażnikami leśnymi, zaczęli szwargotać do mnie po słowacku i mówić coś o pokutu jak z początku myślałem, że chodzi o pokutę którą zadaje ksiądz w kościele trochę byłem zdziwiony takim potraktowaniem. Później dotarło do mnie o co im chodzi i wytłumaczyłem im jak na początku zrozumiałem ich propozycję pokutu co ich niezmiernie rozbawiło.Powiedziałem im w jaki sposób wjechałem na Słowację i pożegnaliśmy się bez mandatu. Dalej pojechaliśmy w kierunku Stariny trzymając po drodze zmyliłem kierunki i wylądowaliśmy na drodze na której leżało dużo zwalonych gałęzi można powiedzieć dżungla . Wielka Pani Przewodnik Lucyna torowała drogę uprzątając gałęzie tudzież je naginała abym mógł jechać. Później jeszcze była do pokonanie wyrwa w drodze którą pokonaliśmy z duszą na ramieniu. Gdy już uradowani, że już koniec naszej eskapady i widać było normalną drogę pojawił się szlaban okręcony łańcuchem z kłódką i nie miła perspektywą odwrotu.Jakoś daliśmy sobie radę z przeciwnościami losu i szybko dojechaliśmy do Zalewu. Wdrapaliśmy się na taras widokowy i podziwialiśmy piękną wodę oraz otaczający krajobraz.W drodze powrotnej przez Radoszyce wstąpiliśmy do Zagrody Chryszczatej gdzie podstępnie uwięziłem Lucynę w więziennej celi i szantażując ją długim pobytem uzyskałem od niej obietnicę, że na najbliższym Kimbie zatańczy na rurze przed uczestnikami spotkania. Dodam , że deklaracja Lucyny jest obwarowana pewnym warunkiem. Później wjechaliśmy pod schronisko na górze w Smolniku zadumaliśmy się nad zgliszczami i zrobiłem parę zdjęć i nakręciłem mały klip filmowy. Po drodze odwiedziliśmy Bożenę w Duszatynie a następnie Adama ( dawny prowadzący schronisko w
Łupkowie) który obecnie mieszka wraz z rodziną w Prełukach i zaprasza do siebie do urządzanego gospodarstwa agroturystycznego , pierogi już lepi.Dalej wzdłuż Osławy pojechaliśmy do Rzepedzi na chwilę wyjechaliśmy na asfalt poprzez Turzańsk wjechaliśmy na górę Kamionkę i po pewnej chwili ukazało się jeziorko bobrowe. Jadąc w kierunku Baligrodu było jeszcze spotkanie w chatce z innymi uczestnikami forum. W tym dniu zrobiłem ponad 270km telepiąc się nie najlepszymi drogami. W przygotowaniu relacja filmowa.
Zakładki