Marcin, dzięki za umożliwienie mi przeczytania tego artykułu.
Na "tablicy pamiątkowej, ufundowanej przez Lasy Państwowe ku czci pomordowanych na Brenzbergu", jest wykuta data "LISTOPAD 2009". Należy mieć nadzieję, że już niedługo, "kamień z piaskowca z Rabego, przy nim dębowy krzyż i stosowna tablica, upamiętnią tamtą tragedię sierpniowego dnia 1944 roku".
Może ktoś wie, kiedy ten pomnik będzie postawiony?
Najkrótsza i najłatwiejsza droga jest tuż za Mucznem.
Przypadkiem odkryta - prowadząca na sam szczyt.
Trzeba wyjść z Mucznego w kierunku Tarnawy i po lewej stronie, po przejściu około 100. metrów wypatrywać po lewej stronie przecinki w lesie. To bardzo wyraźna droga - krótsza niż ta z Tarnawy.
Zupełnie nie rozumiem po co te gps-y w Bieszczadach;
Czy nie fajniej jest samemu odkrywać nieznane drogi, błądzić i w tym błądzeniu odkrywać nienazwane drogi, pułapki chaszczorów i dzikich jarów.
Któregoś roku udało się nam trafić na tę drogę na Muczne - niestety okazało się, że ścieżka wyprowadziła nas kawałek od Mucznego. Samochód niestety był na Tarnawie.
Usiedliśmy bez sił przy asfalcie i zdarzył się cud - nadjechał swoim słynnym mercedesem pan kierownik - i zabrał nas do Tarnawy.
Nie wiadomo, jak Duchy Naszych Przodków reagują na te wszyszystkie gps-y, ale czytając ten wątek jestem pewna, że nie bardzo im się to podoba....
Skoro plączą nawet moje skromne, człowiecze ścieżki.
Trzeba jeszcze kawałeczek przejść i bacznie śledzić lewą stronę drogi (linię lasu). Nie mam pojęcia czy to jest 100. metrów - tak napisałam - w każdym razie nie jest to daleko.
Trzeba minąć krzyż przy leśniczówce p. Derwicha i przejść jakiś odcinek.
Pod lasem bardzo wyraźnie widać tę "drogę" - stokówkę. Poniżej szosy rozciąga się szeroka łąka, należy ją przejść aby dostać się na właściwy szlak.
Tę stokówkę łatwiej wypatrzyć jadąc od strony Tarnawy.
Byliśmy tam, zgodnie z planem, w niedzielę 16 maja.
Ze względu na deszcz, na umówione spotkanie w Zajeździe Pod Caryńską przyszedł tylko Jurko. Na miejscu dokooptowaliśmy Nataszę z Kacperkiem. Wojtek1121 wahał się, czy iść, ale widząc zdecydowaną postawę Nataszy ostatecznie wybrał się z nami. Jak się okazało, to nie deszcz sprawił najwięcej kłopotu, ale przeprawa przez strumień po śliskich balach. W drodze powrotnej poślizgnąłem się i jedną nogą wpadłem do strumienia.
Doszliśmy do polany, na której według moich danych znajdowała się leśniczówka Brenzberg. Obecnie jest tam ambona i piwnica, jak na załączonym obrazku. Nie widzieliśmy natomiast ani kasztana ani studni.
Oto reportaż z naszej wycieczki:
Brenzberg: w poszukiwaniu śladów leśniczówki.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki