Hymmm? a może coś bardziej zrozumiałego![]()
Tak w zasadzie to szkoda, że będzie wersja skrócona. Miło jest delektować się barwnym opisem perypeti Biesczadzkich Dziewic![]()
Hymmm? a może coś bardziej zrozumiałego![]()
Tak w zasadzie to szkoda, że będzie wersja skrócona. Miło jest delektować się barwnym opisem perypeti Biesczadzkich Dziewic![]()
Jestem przeszczęśliwy
Dusza ludzka jest jak ptak:
Gdy wzbija się na pewną wysokość,nie tylko nie wolno jej spocząć,ale musi tęgo skrzydłami pracować,by się na niej utrzymać. Inaczej pierwsza lepsza pokusa pociągie ją ku ziemi.
Rozdział VI
Odyseja, a co tam- odysejka leniwa
Od początku, czyli zaraz po przejeździe w Bieszczady plany były takie, że w drodze do Ustrzyk Górnych na KIMB pojedziemy do Beniowej. Beniowa, jak każdy wie, leży dokładnie w połowie drogi z Sękowca do Ustrzyk, w ogóle nie trzeba skręcać w bok.
Tymczasem okazało się, że:
- Anieł Gargamel Kaśka nadwyrężyła sobie na Dydiowej nogę, do czego się wcześniej nie przyznała,
- Bertrand czekał na przyjazd Poleja i wybierali się do dawniej wsi Caryńska, ale powiedział, że jak będziemy wyjeżdżać, to mamy zadzwonić, bo może zmienią plany
-Trzeba było się spakować na cały weekend, co dla mnie i innych facetów wchodzących w skład wesołego domku nr 1 nie stanowiło problemy, ale mieliśmy dwie panie.
…A potem okazało się, że Bertrand z Polejem et consortes pojechali jednak do Beniowej!
A my , gdy udało się ogarnąć pakowanie bagaży, bagażków, bagażuniów (zależy od osoby) pojechaliśmy do Górnych.
Czułem się trochę odpowiedzialny za to, jak KIMB będzie przebiegał. Po osieroceniu nas przez Stałego Bywalca, to ja założyłem wątek KIMB-owy, jednym z punktów sobotniego wieczoru miał być występ naszych kolegów z zespołu Calcjumfolii, a tymczasem my do dziś nie mogliśmy dodzwonić się ani do Czossiego, ani do Dziadzi. Wreszcie okazało się że obowiązki zawodowe nie pozwolą kolegom dojechać. Nici z sobotniego koncertu. A mieliśmy wejść ławą w koszulkach…(patrz rozdz. kolejny).
Pojechaliśmy całą naszą „piątką”, czyli Banan też. Zakwaterowaliśmy się w Hoteliku Białym. O 18 poszliśmy do Zajazdu pod Caryńską. Po pewnym czasie dołączyli do nas Dyktator Marcowy i Hero, którzy z Warszawy przywieźli naszą WUKĘ, potem przyszedł Zbyszek, którego wcześniej nie znaliśmy, ja ubrałem misia z drewna w swoją kurtę i czapelusz.A potem…
A potem się zaczęło…
Coraz więcej osób zaczęło się schodzić, nie każcie mi wymieniać. Było bodaj więcej osób niż na obradach głównych przed rokiem. Na końcu dojechała wycieczka lwowska. Stał Bywalec, jak poznał Julię, zapowiedział, że, jako Prezydent KIMBu na jutrzejsze obrady główne wprowadzi, punkt nadzwyczajny o zaręczynach moich z Julią. Nikt go nikt słuchał. Najmniej ja. Lało się piwo, pojawiła się wódeczka. mAAtylda postawiła ślubną (vivant!).
Jurko zagadywał moją Julię, Zbyszek też , nie licząc innych pięknych kobiet. Na końcu postawił piwa dla wszystkich.
I jak się okazało po rozkręceniu imprezy nikt nie ma aparatów, chociaż na początku były
Lokal opuszczali niedobitki, Hero, Julia, ja..(więcej grzechów nie pamiętam).
Była 2 w nocy, 15 maja 2010 r. KIMBu obrady Główne…
Nie wiem dlaczego ale nie jestem zdziwiony, że zastrajkowałaTo przecież przestarzały model
![]()
Pisze jednak zbyt wolno by dostrzec jak pojawił się kolejny opis spotkania
To były piękne chwileTylko ta weselna i paulaner zburzyły mą świadomość
Wszelkiej pomyślności mAAtyldo
Piękny owoc III KIMBu
![]()
Dzizes już znowu mam kaca:)))))))))hihihi
Chyba umarłam jako pierwsza...pamiętam jak mAAtylda stawiała....
Więcej grzechów już nie pamiętam
AAAAAAA i Zbyszek też stawiał pamiętam....może nie jest aż tak źle???:))))))
Dusza ludzka jest jak ptak:
Gdy wzbija się na pewną wysokość,nie tylko nie wolno jej spocząć,ale musi tęgo skrzydłami pracować,by się na niej utrzymać. Inaczej pierwsza lepsza pokusa pociągie ją ku ziemi.
Tak? mam niemiłe ważenie, że wszyscy byli tak weseli i odprowadzali siebiePoważnie. To było piękne spotkanie.
Ludzie wrażliwi jak struna, Sercem obdarzeni. Dziękuje.
Rozdział VII
Spotkanie w Łopieńce
Rano poszedłem z Bananem do sklepu. Nogi drogę do sklepu znają, zajęliśmy się więc rozmową, gdy oderwaliśmy się od rozmowy już siedzieliśmy przy piwie w ZpC. Tak to jest, jak człowiek się zagada. Przyszedł Wojtek1121 pytając się o plany. W tym czasie przyjechała Krysia wybierająca się do Kasi. Wojtek postanowił więc odwieźć nas do Hoteliku i być naocznym świadkiem spotkania dwóch głównych shoutboxerek.
Po śniadaniu rozdzieliliśmy się. Kryśka i Kasia pojechały do Łopieńki, Wojtek Myśliwiec poszedł z Andrzejem, Jurkiem i Kaziem zdobywać Tarnicę. Ja zaś zadzwoniłem do Pastora.Jakie masz plany, nie mam planów, możemy z Tobą, możecie ze mną. Tak my i pojechali. Kierunek :Majdan .Wspaniale jechało nam się z Pastorem, wspaniale rozmawiało . Pastorku, jak to czytasz, przypominam o zdjęciach.
Przystanek w Cisnej, Rysiu, Siekierka, potem Majdan, muzeum kolejki wąskotorowej. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy cmentarzu. Chwila modlitwy i zadumy nad grobami Bodzia Sikorki I Jasia Zubowa.
Szybka decyzja-jedziemy do Łopieńki. Zależało mi bardzo, żeby pokazać Julii to magiczne miejsce. Tymczasem droga od parkingu zatarasowana przez ciągnik, przy którym facet ładował drzewo na wypał. Idę dowiedzieć się, jak długo potrwa załadunek.
- Muszę jeszcze z tej strony załadować, bo inaczej przyczepa się przewróci.
- To ja panu pomogę.
Biorę się do roboty i ładujemy razem, w końcu facet mówi, że tyle wystarczy, już się nie przewróci, może nam więc trochę zjechać.
- Mogę panu jeszcze pomóc, niech pan korzysta- ofiarowuje się.
- To niech pan jeszcze kilka wrzuci i pojadę- nie chciał mojej pomocy, albo było mu głupio.
Dojechaliśmy do Łopieńki, a tam samochody Wojtka, Bertranda i Marcowego. Przy samochodach pani Ania i Renatka, reszta poszła pod kapliczkę. Zaraz powinni wrócić. Czekamy więc zwiedzając cerkiew i lipę. Wracają. Marcowy, WUKA, Bertrand, Krysia, Kasia, Wojtek 1121. Chyba nikogo nie pominąłem. Wcześniej natomiast przy łopieńskiej lipie nastąpiło pasowanie Kasi na bieszczadniczkę. Rozdziewiczenie nastąpiło na Dwerniku Kamieniu, dziś, można powiedzieć, przyklepanie (dosłownie) tego faktu. Kto jeszcze nie widział, to proszę.
Wracamy, w drodze powrotnej Pastor zaprasza nas na obiad, zatrzymujemy się w Czartorii w Wetlinie. To tutaj oglądałem ten wielki mecz Polaków, kiedy rozgramiali Niemców na Euro 2008. Wynik pogromu Polska 0- Niemcy 2.
Do Ustrzyk wracamy po południu, czas się przygotować do obrad Głównych IX Kongresu Internautów Miłośników Bieszczadów.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki