Eeee, no właśnie. Jechałam przez Ublę i owszem przetrzepali nam bagaże, ale tylko leciuchno, bo kontrolę mieli, a poza tym kulturka była.
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Buba już piszę
Podstawowy powód niezadowolenia naszego ,turystów którzy wiozą pieniądze na Ukrainę,
to ok. 40 minut przeprawy przy zerowym ruchu na przejściu. Wypisywanie karteczek podstemplowanie paszportów , następnie grzebanie w aucie , przeglądanie prawie wszystkich zakamarków… szukanie: noży , granatów, materiałów radioaktywnych, chemicznych , żrących i nie wiem jeszcze czego.
Następnie do akcji przystępuje pani celnik , i znowu pytania i wypełnianie deklaracji celnej (o dziwo w języku polskim).Po raz pierwszy na Ukraińskiej granicy wypełniałem deklarację celna …ile waluty PLN, $, EURO , Hrywna , złota itd…………….
Dopiero wtedy wjazd na Ukrainę, a co by się działo dopiero przy wyjeżdzie?
Kolega opowiadał ,że nawet mydło mu wąchali kiedyś na tym przejściu przy wyjeżdżdzie.
Dlatego wracaliśmy przez Krościenko , a tam cała odprawa po Ukraińskiej i Polskiej stronie trwała niecałe 10 minut.
Jechałaś wtedy na Ukrainę czy z UKR?
Wszystkie opisane czynności Ukraińskich pogranicznych odbywały się w pełnej kulturze , nic im nie można zarzucić pod tym względem .
PS. Droga Użok -Terka - Stary Sambor …dziury połatane , a i z Chyrowa do granicy też , tylko w „centrum” Chyrowa jak były, tak są.
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
Joorg - ja na UA jeszcze autem nie byłem, ale w ostatni weekend dostałem szczegółową relację/instrukcję jak to robić, której kamieniem węgielnym było położenie w bagażniku DWÓCH POLSKICH ZLOTYCH by celnik przy otworzeniu go mógł
zabrać... Rzecz dotyczy Krościenka.
"There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs
Pete , tu dostałeś stara instrukcję ..nie ma już tak , ja jeżdżę kilka razy do roku turystycznie przez Krościenko i nigdy nie "kładłem" do bagażnika i poza też nie.
Jest już lepiej w tych sprawach , no może jeszcze autokary ...coś tam
ps. jeszcze jedno , jak jedziesz pasatem kombi to masz pewne "przewalanie" przez polskich celników ,a tamci z UA też pewnie "wołają" i bagażnik przeglądają, a zresztą jedni i drudzy doskonale wiedzą "kto jest kto"
Ostatnio edytowane przez joorg ; 09-06-2010 o 22:39
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
Przejście w Ubli na granicy SK/UA jest skrótem, szczególnie dla osób z południa Polski jadących w rejony Zakarpacia.
Przejeżdżałem przez to przejście chyba z 10 razy w ostatnich 12-stu miesiącach.
Jeden z przykładów ; wyjeżdzam z Ukrainy, jest godz. 21. Na przejściu przede mną jeden samochód (słownie JEDEN)
Ile będzie trwała odprawa ?
Dwie godziny w plecy. Oprócz standardowych pytań zadawanych przez trzech kolejnych pograniczników czy nie wywozimy broni, narkotyków, czołgów, wyposarzenia cerkwii i tp. , pojawia się kolejny który przynosi płachty (format A-3) w postaci deklaracji celnych. Mnóstwo rubryk do wypełnienia przy których wypełnianie karteczek imigracyjny to przedszkole.
Oczywiście samochód stoi na boku, obok przejeżdżają Słowacy w ciągu kilku minut a my stoimy.
Potem kolejne oczekiwanie w budynku na pojawienie się odpowiedniego mundurowego. Po kwadransie pojawia się i wstukuje w kompa jakieś informacje przez kilkanaście minut.
Przekazuje dokumenty następnemu, który wypełnia ręcznie kolejne formularze. Jest - wreszcie ukraińska odprawa celna skończona. Podjeżam kilka metrów.
Kontrola paszportów. Dokumenty zostają zatrzymane. Mamy czekać.
Po kwadransie przychodzi mundurowy który będzie robił rewizję szczegółową. Wyciągamy wszystko, tłumacząc co to jest plecak a co namiot. Bebeszenie samochodu, numery silnika, itd, itp.
Skończył, oczywiście nic nie znalazł bo nie mógł.
Przynosi formularze i zaczyna je ręcznie wypełniać.
Pytam co to ? To urzędowe potwierdzenie że wykonana była ta szczegółowa kontrola.
Owszem, wszystko grzecznie i kulturalnie , ale dwie godziny szlak trafił.
Jeszcze 15 minut u Słowaków i mogę gonić do Rzeszowa.
Uff !!, jak dobrze że nie Szengen zniósł te pozostałe przejścia.
:)
jak za starych dobrych czasow na przejsciu w medyce ciekawe co przewoza w mydelniczkach bo moje mydelko kiedys tez wachali a koledze kazali sie golic zeby byl podobny do zdjecia w paszporcie.. albo jak celniczka wyciagala po jednej smierdzacej skarpetce z plecaka (przy gaciach spasowala ) albo jak sie cos kiedys totalnie zatkalo i ponad 20 godzin stalismy..a jakie imprezy z tirowcami przy ogniskach z palet..to potrafi miec urok jak sie czlowiek odpowiednio nastawi..ech..te czasy- myslalam ze minely bezpowrotnie - a tu jeszcze sa takie przejscia!
bo teraz przez kroscienko czy medyke to mozna ikony i granaty na kilogramy przewozic
ale deklaracji celnej to nigdy nie wypelnialam! trzeba sie wiec kiedy przez uble przejechac by i tej atrakcji zazyc :)
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
Ja też nigdy nie wypełniałem deklaracji celnej na granicy UA, na innych kiedyś wypełniałem.Jutro dam zdjęcia deklaracji, bo dostałem drugi druk jak powiedziałem pani ,że się pomyliłem i żle wpisałem dane w rubrykę "poddaństwo"
Buba jedż ,jedż przez Uble, wszystkiego trzeba popróbować
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki