Michał ma rację - należy odpowiadać konkretnie (choć wydaje mi się, że Stachu np. odpowiedział konkretnie :), inne osoby też), bo inaczej może dojść do takich sytuacji, jak ta, o której opowiem krótko. Jest jak najbardzienj "na temat".
Chodzi o jaskinię w Rosolinie. W któreś tam upalne lato postanowiliśmy odnależć tą atrakcję, bo jest w przewodnikach reklamowana jako atrakcja turystyczna, na mapach też naniesiona i oznakowana sygnaturką " jaskinia", nawet nazwę porządnie ma naniesioną.
Wiedzieliśmy, że dla spaleologów to ona raczej atrakcji nie stanowi, ale dla turysty...Czemu nie?
Odpoczywaliśmy akuratt pod lipą, na polach dawnego Rosolina, gdy pojawił się tubylec w maluchu, leśnik to był chyba. A że było akurat południe i upał straszliwy, postanowilismy iść po linii najmniejszego oporu i po prostu zapytać.
Na pytanie - "gdzie jest jaskinia?" - miły pan zdziwił się bardzo, po czym odpowiedział:
- jaka jaskinia? to po prostu dziura . i dalej opowiadał: - parę lat temu przyjechała tu grupa spaleologów z Krakowa, z całym sprzętem, linami, hakami, z wszystkim co potrzebne do penetrowania jaskiń z zamiarem zdobycia tejże. Ich reakcję, gdy zobaczyli jaskinię nietrudno było przewidzieć. A miejscowi do dziś opowiadają sobie tamto wydarzenie w formie anegdoty. :D