Zwiedzamy cerkiew w krzywczy do której przed 10 laty nie udalo mi się wejsc
i zajezdzamy na prom na sanie na drodze krzywcza- chyrzyna. Pusto, cicho, prom po drugiej stronie stoi i jakas zamknieta budka... nawet zadnej kartki o godzinach kursowania.. pewnie nieczynny.. już chcemy z zalem zebrac się do powrotu jak pojawia się auto na miejscowych blachach, wyprzedza nas i z ogromnym piskiem i slizgiem na piasku zatrzymuje się na samym brzezku ladu. Jednoczesnie kilka razy daje mocno po klaksonie. Od razu z budki ktos wychodzi i uruchamia prom... a mysmy stali jak te barany rozgladajac się wokół
Na zjezdzie z promu chyba już parę aut rozwalilo sobie podwozie bo przewoznik podklada deske w która trzeba trafic kołem
odwiedzamy cerkiew w chyrzynce, pelna przepieknych malowidel scienno -sufitowych.
Przy pewnej dozie samozaparcia ja również staje się sufitowa plaskorzezba
kolejna cerkiew na naszej trasie jest w babicach,
obiekt jest kraina wyjatkowo dorodnych pajeczyn
dalej chcemy jechac na bachów- prom jest niestety czynny tylko do 15, więc jedziemy dalej przed siebie. Napotykamy cos, co z mapy wyglada na kladke dla pieszych, na pierwszy rzut oka tez bym tego nie zakwalifikowala inaczej.. ale miejscowi muszą sobie jakos radzic jak prom nie plywaprzez „most” przejezdzaja nawet traktory! Jak pod traktorem się nie urwala to i skodusia musi dac rade... zakazu nie ma (albo go już lokalsi unieszkodliwili
) a co nie jest zabronione jest dozwolone więc jedziemy! Nie wiem jak traktor przejechal- od kazdego lusterka do poreczy jest po kilka centymetrow
ciezko jest tak ruszac pod gorke z hamulca gdy kola buksuja na piasku
choc
pewnie za 15 razem można dojsc do wprawy
w jasienicy sufczynskiej bezskutecznie szukamy chat ze strzecha( w przewodniku pisalo ze są...)
noclegu szukamy gdzies nad sanem, w wybrzezu strasza nas ze na dzikim polu po drugiej stronie rzeki rozbily się trzy namioty i nocami nie wiadomo co robia bo „wydaja nieludzkie wrzaski”. Może spiewaja do gitary?może warto by się z nimi zapoznac?
W koncu jednak decydujemy się spac w slonnym, wlasciciel ponoc pojawia się tylko w weekendy aby zebrac haracz od biwakujacych.
Wieczorem odwiedza nas teresa, miejscowa, przynosi 3 litry jeszcze cieplego mleka i jakiś czas gawedzimy. Glownie poznajemy historie chorob mieszkancow okolicy oraz opowiada o duzym problemie z alkoholizmem- dużo mlodych chlopakow z wioski zapilo się na amen.. narzeka tez ze mlodzi wogole się nie garna do gospodarki, starzy muszą dogladac inwentarza czy pola bo mlodzi maja wszystko w d..
rano robimy wielkie pranie- pogoda wrecz do tego wymarzona a i wieszak znajdujemy zacny.
![]()
Zakładki