Pokaż wyniki od 1 do 4 z 4

Wątek: Pierwsza samotna wyprawa 1-5.07.2010

  1. #1

    Na forum od
    07.2010
    Rodem z
    Wrocław
    Postów
    8

    Domyślnie Pierwsza samotna wyprawa 1-5.07.2010

    Czas podsumować swoją pierwszą podróż w Bieszczady. Na dodatek prowadzoną solo, co akurat mi nie przeszkadzało bo nie musiałem utrzymywać tempa innych, i mogłem spokojnie gnać w przód/górę :) jeśli ktoś widział wariata z czapką w kwiatki z plecakiem Alpinusa to byłem ja :D cały plan zrobienia Bieszczad rodził się wielokrotnie, ale brakowało zawsze ekipy i czasu poniekąd bo leżą one nieco daleko od Wrocławia.. tym razem ekipy znów nie było, ale ileż można siedzieć w domu :) po całodziennej zabawie w domu (jak to zawsze bywa przed wyjazdem, nagle znajdują się "ważne" rzeczy do zrobienia), krótkim pakowaniu wyruszenie na dworzec PKS we Wro, oczekiwanie do 23 na autobus i... nie przyjeżdża. Kierowcy busów stwierdzają, że nigdy takowego nie widzieli :P Chwila postoju i z 15 minutowym spóźnieniem dociera zguba - już tylko 10h drogi dzieli mnie tylko od startu :) około 9 dojeżdżam do Sanoka i kolejny zonk - jak się dostać do Komańczy? W międzyczasie padł telefon, więc wszelki kontakt ze światem się chwilowo urwał (kuwa nawet zdjęć nie porobię - pomyślałem sobie). Autobus późno, busów nie znalazłem, trudno idę z buta i złapię stopa. Pomyślałem by zacząć go łapać w Zagórzu, a tu miła niespodzianka - złapał się sam bez łapania :) podczas podróży kolega opowiada o Bieszczadach, podpowiada ciekawe pomysły na trasy i podstawia pomysł by wyruszyć z nim do Schroniska w Łupkowie.. Ja przystaję, i po chwili zmierzaliśmy z Marcinem i Olą do tegoż schroniska. Na miejscu spostrzegam się, że "lekko" nie zgadza się to z moją trasą bo wszędzie stąd daleko, a i zamierzony czerwony szlak nijak tu nie pasuje. Szybki plan ewakuacji - muszę iść czarnym do asfaltu, złapać stopa i skończyć dzień w Cisnej tak jak wcześniej planowałem. Droga przez mękę (Jezu jak ja kocham pierwszy dzień w górach - jak zawsze kryzys :P) w słoneczku, nawet się poopalałem trochę :) po godzince pojawia się asfalt, czas łapać stopa.. okey, spoko tylko dlaczego nikt nie jedzie w moją stronę. Trudno, trochę podejdę. Nagle po długiej palącej prostej CUD - pociąg. Początkowo myślałem, że przesadziłem z tym niepiciem wody i widzę fatamorganę, bo skąd tu pociąg i akurat teraz gdy ja idę, ale coś mi nie pasuje bo ludzi widzę na pokładzie. 100 metrów do celu a tu kierownik składu odpala Ferrari :) Na szczęście dobiegam i udaje mi się wejść, jak się później okazuje trafiłem na stację końcową/początkową w Smolniku. Ajć fajna jazda, fajny klimat i ekstra widoki, a że głupi ma zawsze szczęście więc się załapałem :D Po dłuższej jeździe pociąg zatrzymuje się na stacji końcowej w Majdanie, skąd czeka już tylko 1,5h drogi do punktu - Bacówki pod Honem w Cisnej. Na miejscu poznaję kilka fajnych osób, m.in. dziewczynę, która również studiowała na AWF w Poznaniu i dwóch kolegów i koleżankę z pokoju nr 3 :) niezwykle klimatyczny dzień kończę około 1, ale z taką ekipą można by przegadać całą noc, jednak dzień następny wzywa.

    Poniedziałek, jako dzień po kryzysie zaczyna się świetnie. Pogoda dopisuje aż nadto, przy pięknym słoneczku ruszam w trasę. W drodze odkrywam, że lokatorzy z mojego pokoju idą w moim kierunku (Pozdrowienia dla Basi i jej brata - mam nadzieję, że daliście radę Po godzinnym spacerze zwiększam tempo i odbijam do przodu w kierunku Okrąglika (1101), następnie dalej czerwonym w dół do Smereka. Mapa pokazywała 6.05, ja zrobiłem w niecałe 5 - znaczy się trasy będą lajtowe mówię sobie po cichu. Odpoczynek i posiłek pod sklepem i po pół godziny ruszam dalej w drogę. Jak się okazało za szybko stwierdziłem, że droga będzie łatwa. Podczas podejścia na Smerek w tym upale oddycham rękawami, których nie mam :) dodatkowo marsz utrudnia błoto i chaszcze przy których nie sposób uświadczyć choć odrobiny powiewu wiatru. Na szczyt przybywam po dwóch godzinach, lecz muszę przyznać, że parokrotnie przeklinałem w myślach podejście :)


    Pół godziny odpoczynku przywraca siły. Połonina Wetlińska czeka :D

    201008022500.jpg

    Po 9.55h docieram szczęśliwy do Chatki "Puchatka". Nie przeszkadza ani brak wody, ani brak prądu. Wszystko nadrabiają widoki i atmosfera :)

    Nazajutrz z rana ruszam do Ustrzyk Górnych. W międzyczasie pada mi telefon, zdjęć dziś znów nie uświadczę. Leniwym tempem docieram do szałasu za Brzegami Górnymi, gdzie robię sobie śniadanko. Po drodze poznaję trzech Starszych Panów, wspólnie podróżujemy dobre pół godziny w kierunku Połoniny Caryńskiej. Droga na ten dzień niezbyt wymagająca czasowo więc obijam się wszędzie jak mogę :) Około 13 docieram do Ustrzyk Górnych i tu napada mnie myśl czy nie nadrobić jednego dnia drogi i nie "zaliczyć" dziś Tarnicy. Po krótkiej rozmowie z Panem z BdPN-u jednak odchodzę od pomysłu :) zamieszkuję w Kremenarosie, bazie przed jutrzejszym wypadem.. nie mogę się domyślić, dlaczego Schronisko III kat. (w życiu nawet II nie widziałem :P), jednak po chwili dostrzegam gdy wchodzę (taka przestroga dla następców - klimat świetny jak w każdym schronisku, jednak ja następnym razem wybiorę Bacówkę pod Małą Rawką, lub skoczę do Wołosatego). Zostawiam graty i robię spacer do Wołosatego pooglądać Konie Huculskie. Jak je ujrzałem banan nie schodził mi z twarzy przez dobrą godzinę - świetna sprawa, polecam :)

    Środa rano ukazuje niestety załamanie pogody. Kuwa, dzień wcześniej zapowiadali 1 mm opadów, więc niezłamany ruszam w trasę. Wieczorem dnia poprzedniego poznałem współlokatorkę z pokoju, która również zamierzała wspiąć się na Tarnicę więc oboje z małymi plecakami pokonujemy trasę, po drodze dołączamy do większej grupki. W międzyczasie lekko pogrzmiewa, jednak niezrażeni niczym idziemy dalej. Na Szerokim Wierchu burza zaczyna się rozkręcać, a grupa postanawia zawrócić. Cóż robić - zawracamy również. Po drodze pogoda się załamuje, do szałasu docieramy przemoczeni do suchej nitki. Gdy lekko ustaje padać (tak serio nie ustało, ale głupio tak siedzieć i marznąć :P ) schodzimy do Ustrzyk. Wieczorkiem meczyk Lecha przy grzanym piwku i po sprawdzeniu prognoz na dzień jutrzejszy pada smutne postanowienie - jutro powrót.

    Czwartkowy ranek ukazuje kolejną zmianę pogody (nie ufajcie pogodzie na onecie - oni kłamią :P ), jednak postanowienie mocne - WRACAM. Telefon do domu, okazuje się, że dostałem kartkę więc głupio się nie zrewanżować koleżance. Idę na pocztę, kartka poszła, a podczas powrotu coś natyka człowieka, że może jednak prognozy się mylą. Telefon do kolegi i miła niespodzianka - dziś i jutro ładnie. Głupio przyjechać i nie zrobić najwyższego szczytu więc z dużym plecakiem ruszam na Tarnicę :) Po dwóch godzinkach z jedną minutą cieszę się ze zdobycia kolejnego szczytu z Korony Gór Polskich

    201008052569.jpg


    Po długim wylegiwaniu się pośród pięknych widoków i zrobieniu kilku zdjęć, ruszam w stronę Halicza. Droga przyjemna, zmęczenia ku zdziwieniu nie czuć, a w dodatku te widoki - genialne :) Po dotarciu na szczyt przypominam sobie o prezencie dla Taty, mianowicie w plecaku (na dnie, by nie kusiło) leży Perła :) głupio nie skorzystać z takiej okazji - nie wiadomo kiedy następny raz wypiję piwo na tej wysokości

    201008052620.jpg

    Pół godziny później ze smutkiem ruszam w drogę powrotną. Ta okazuje się dość nieprzyjemna, coś z butami okazuje się nie tak. Wytrzepywanie kamieni nie daje skutku, więc trzeba wracać pomimo butów. Po drodze tradycyjnie kończy się woda, na szczęście w szałasie poznaję małżeństwo które oferuje mi podwózkę na Przełęcz Wyżniańską do celu podróży. W Bacówce pod Małą Rawką zjawiam się o 17.30 (7.30h) i tu w pokoju ponownie spotykam Anię z którą próbowałem zdobyć Tarnicę dzień wcześniej (pozdrowienia dla Ciebie, mam nadzieję, że udało Ci się wejść). Jednak z nogą nie jest tak miło, gdyż na podeszwie ukazuje się wielki, bolący odcisk, który poniekąd uniemożliwia chodzenie. Kuśtykający wieczór z poznanymi znajomymi z pokoju okazuje się Pożegnaniem z Bieszczadami na pewien czas. Dnia kolejnego myślałem by zrobić jeszcze Rawki i Krzemieniec, jednakże wolałem nie ryzykować zdrowiem i postanowiłem wracać :) W Sanoku czekała mnie dłuższa przesiadka, dzięki której miałem okazję zobaczyć rynek i Zamek, w którym znajduje się kolekcja obrazów Beksińskiego. Wszystkim polecam - ze wstydem przyznam się, że nie znałem tego nazwiska, ale jego obrazy zrobiły na mnie wielkie wrażenie około 17 wsiadłem do autobusu powrotnego do Wrocławia, z postanowieniem, że we wrześniu znów tu wrócę :)

    Jeszcze parę fotek, które najbardziej mi się podobały i link do galerii na picasie..

    201008022475.jpg201008022491.jpg201008022500.jpg201008052563.jpg201008052566.jpg201008052593.jpg201008052619.jpg



    Jeszcze za tydzień Tatry i we wrześniu tu wracam. Do zobaczenia na szlaku :)
    Ostatnio edytowane przez black mamba ; 11-08-2010 o 01:50 Powód: niedziałające zdjęcia ;)

  2. #2
    Botak Roku 2017 Awatar długi
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sopot
    Postów
    2,344

    Domyślnie Odp: Pierwsza samotna wyprawa 1-5.07.2010

    Brawo, świetna relacja i miodzio foty. Niestety mój urlop znów z przyczyn zawodowych przesunięty. Czekam na relację z wrześniowej wędrówki. Może tym razem z Łupkowa do Ustrzyk G. granicznym?
    Pozdrawiam
    Długi

  3. #3

    Na forum od
    07.2010
    Rodem z
    Wrocław
    Postów
    8

    Domyślnie Odp: Pierwsza samotna wyprawa 1-5.07.2010

    taki był pomysł na powrót - przez Rawki i Krzemieniec granicą aż do Roztok Górnych :) ale we wrześniu poważnie przemyślę propozycję by nie powtarzać za dużo szlaków

  4. #4
    Powsimorda h.c.
    Awatar Marcowy
    Na forum od
    09.1998
    Rodem z
    Zacisze
    Postów
    2,663

    Domyślnie Odp: Pierwsza samotna wyprawa 1-5.07.2010

    Super relacja, wielkie dzięki

    Na drugi rzut przemyśl trasę Ustrzyki Dolne - Ustrzyki Górne, np. przez Żuków, Solinę, Otryt i Bukowe Berdo. Zaleta jest taka, że zaczynasz od niewielkich wzniesień i stopniowo przemieszczasz się w Biesy Wysokie, więc jest czas na aklimatyzację, także dla stóp

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Pierwsza wyprawa
    Przez PhTx3 w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 28-08-2011, 19:41
  2. pierwsza wyprawa
    Przez Karola w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 19-10-2009, 16:28
  3. Pierwsza wyprawa w Bieszczady
    Przez choyrack w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 18
    Ostatni post / autor: 13-08-2009, 19:35
  4. Pierwsza wyprawa
    Przez kasia w dziale Zakwaterowanie i usługi
    Odpowiedzi: 15
    Ostatni post / autor: 09-02-2009, 20:58
  5. Samotna Piesza Wyprawa Dookoła Polski 2007
    Przez WojtekR w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 140
    Ostatni post / autor: 19-04-2008, 20:47

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •