Mizeria architektoniczna i kaszana urnabistyczna w Bieszczadach są wstrząsające. Dodać do tego presję deweloperską i za 30 lat w modnych rejonach będzie wypisz wymaluj Beskid Śląski skrzyżowany z Zakopanem - nie da się splunąć, by nie trafić w domek. Buduje się projekty identyczne jak i wszędzie, nie zawracając sobie głowy krajobrazem i terenem. Krajobrazu przecież w Bieszczadach nikt nie chroni, a teren zawsze można zgwałcić spychaczem i koparką, nie?
Ale miała być relacja, a nie lista żalów. No więc, dotarliśmy do Soliny, Michał wbił kunsztownie w jedno z ostatnich wolnych miejsc na parkingu i ruszyliśmy na drogę krzyżową przez deptak. Ostatni raz byłem tu w 2006 i doznałem wtedy głębokiego szoku (po kilkunastu latach niebytności, bo raz poprzedni był grubo przed 1990) na widok tego, co się tu powyprawiało i wyprawia - te wszystkie knajpy i budki z lodami, kebabem, zabawkami i tandetą aż po najdalszy kres bytu. W pamięci przechowuję starannie obraz otoczeni zapory z czasów tzw. późnej komuny,kiedy to w jej okolicach nie było prawie nic, alejka do niej wiodąca była "tak ciekawie pusta"... Tym razem byłem już przygotowany psychicznie na ów napór komercji, ale drażnić mnie to nie przestaje.
Przedreptaliśmy przez zaporę, małe misie mozolnie jadły gofry nabyte w owej strefie komercyjnej, po czym podreptaliśmy dalej wzdłuż brzegu, podnóżem góry Jawor. Celowo nie piszę "plażą", bo przeczyta to jeszcze jakiś wczasowicz nadbałtycki, pojedzie w Bieszczady skuszony opowieściami jakie to piękne góry licząc, że w razie mu się nie spodoba plażę będzie miał w zanadrzu i zawiedzie się srodze. Jak wiadomo, "plaża" w Solinie jest w najlepszym bieszczadzkim stylu![]()
Na owej plaży, praktycznie na drugim końcu (mając już w zasięgu wzroku zamykającą ją zatoczkę) urządziliśmy pierwsze pławienie misiów. Tu dygresja - nasze niedźwiedzie mają po 2 lata i 2 miesiące i choć lubią się kapać, to tyle wody na raz jeszcze nie widziały. Początkowo troszkę się bały, ale szybko im się spodobało



Odpowiedz z cytatem
Zakładki