Postaci tego Pana nie będę przedstawiał tu jest nieco więcej: http://pl.wikipedia.org/wiki/Marian_Pankowski
Ostatnimi czasy jest o nim nieco głośniej w związku z książką „Była żydówka, nie ma żydówki”. Człowiek z Sanoka, który inspiracje czerpie głównie w swej przeszłości. Michał ostatnio zwrócił mi uwagę że Sanok to nie Bieszczady. Może i tak... Pankowski nie robił tu żadnych rozróżnień bo jest mistrzem rozmazywania konturów. W jego twórczości sporo jest elementów Bieszczadzkich. Dobrym przykładem jest tu „Powrót białych nietoperzy”, w których opisuje rodzajową scenkę turystyczną – taki trójkącik: on – narrator Józef Barszczyński, Lidia – kobieta, która po latach wraca do miejscowości B., kwalifikowany przewodnik Boguś – ordynarny cwaniak, który zna Bieszczady i kręci różne dile.
Książka mocno jest zanurzona w Bieszczadzkiej historii i rzeczywistości. Niewiele ma wspólnego z działem Polskiej literatury poświęconej małym ojczyzną. Twórczość Pankowskiego jest gdzieś z pogranicza Gombrowicza i Shultza. Jednak język jego książek jest bardzo oryginalny. Zasługuje na wznowienie wydania. Stąd apel do Barszcza, aby zastanowił się nad jej wydaniem, bo naprawdę warto. Książka w sposób niekonwencjonalny porusza stosunki polsko – ukraińskie.
„Pielgrzymi z Macieżyzny” to kolejna autobiograficzna powieść, w której autor operuje w kilku czasach. Przypomina sobie XX lecie międzywojenne w Sanoku, oraz przedstawia czasy głębokiej komuny. W książce przewija się motyw Żubrydowski... Jednak najpiękniejszy jest wręcz erotyczny opis kirkutu w Lesku. Książka niedawno wydana przez Ha!rt, więc ciągle dostępna. Polecam.
„Matuga idzie” to książka o dawnym Sanoku, ale Sanok to przecież też Bieszczady.



.
Odpowiedz z cytatem
Zakładki