Strona 2 z 3 PierwszyPierwszy 1 2 3 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 30

Wątek: czarnohora we wrześniu

  1. #11
    Bieszczadnik Awatar damian
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Rybnik
    Postów
    301

    Domyślnie Odp: czarnohora we wrześniu

    przepraszam za przerwę... dużo na głowie ostatnio :(

    poniedziałkowe śniadanko z bryndzą, bundzem, schabem smakowało wyśmienicie... po spałaszowaniu wszystkiego spakowaliśmy nasze wory i z nietęgimi minami zniesliśmy je pod bramę. Tam czekał już umówiony transport do Łuhów (100 Hrywien od głowy). Nasz cel na dziś to Stoh i dojść jak najdalej w kierunku Popa Iwana Czarnohorskiego...
    Tak więc ładujemy się do pieknie odrestaurowanego UAZA, a sympatyczny kierowca oferuje... samogon :) wypijamy po kieliszku (łącznie z nim!!!) i ruszamy do Bohdana błagać o propusk... Niestety, młody kamandir na samo słowo Stih, zielenieje i mówi "nielzja!" twierdzi że normalnie to by nas puścił ale mają kontrolę i trzech generałów wizytuje ich rewir, a że nie dotrzymaliśmy procedur (pismo do Mukaczewa itp) to nie może na puścić bo mógłby mieć kłopoty. Najgorsze jest to iż pozwala nam iść tylko na Howerlę... zbici nieco z tropu wbijamy oczy w mapę (już w aucie) i decydujemy olać zakaz i wejść na Popa Iwana, trochę tylko ocierając się o strefę przygraniczną... Na szlabanie w Łuhah nasz kierowca bajeruje strażnika że jedziemy do hotelu w górze doliny (Olbrzymi, luksusowy ośrodek!!! pod połoniną Radul!). Oczywiście do hotelu nie dojeżdżamy lecz wypakowujemy się na skrzyżowaniu u wylotu doliny Balcatula. Tam jeszcze raz po stakanie samogonu, szklance kwaśnego mleka na pozegnanie i z ciężkimi worami na plecach kierujemy się w górę potoku ku Popie Iwanie.


    nasz transport

    Droga doliną jest mozolna a co chwila w górze złowieszczo wyłania się główna grań Czarnohory. Pogoda dopisuje! po paru kilometrach wkraczamy w las i stromo wspinamy się na grzbiecik, którym pniemy się ku Czarnohorskim dwutysięcznikom. Po drodze mam spotkanie z sympatyczną zygzakowatą żmiją, która się zagapiła i mój ciężki krok wyrwał ją z drzemki, więc wk.. zwinęła się w kłębek i szpetnie zasyczała... całe szczęście że usłyszałem szelest w poszyciu bo wyjazd mógłby się szybko skończyć... dałem żmijce czas na ucieczkę i pomaszerowałem dalej... minęliśmy też trzy dorodne borowiki, ale mimo żalu zostawiliśmy je - no bo kto by je zamienił n potrawę jakąś?

    Po kilku godzinach - nasz marsz był powolny bo siły trza było co chwila regenerować :) - wyszliśmy ponad granicę lasu i ujrzeliśmy wyyyysoooko nad nami potężne zamczysko :) ruiny na Popie robią wrażenie!




    Dalej było już prosto :) tzn prosto pod górę, stromym zboczem porośniętym karłowatym jałowcem pniemy się bez końca, i gdy już się wydaje że wyżej już nie wyjdę ścieżka skręca w prawo i wygodnym trawersem dochodzi do grupy skałek tuż pod grzbietem (znakomite miejsce na biwak tyle że bez wody)



    Jest już późno więc postanawiamy iść prosto nad kwadrat, rozbić się jeszcze przed zmrokiem, a rankiem zdobyć Popa. Tak też czynimy...
    idąc napawamy się cudownym morzem gór wokół... jest cicho i pusto, nie widać nikogo...





    powoli suniemy majestatycznym grzbietem, i schodzimy pod kwadrat. Super miejsce na biwak: równo, obfite źródło, tylko drewna nie ma, a kosówki ciąć nie zamierzamy. I nawet śmieci nie ma aż tak wiele... pewnie wszystko jest wewnątrz murów. No i ten cudowny widok na POPA!

    gotujemy co tam komu do głowy strzeliło, gadamy jeszcze o różnych ważnych sprawach, rozprawiamy się z lokalną wiśniówką i kładziemy się spać... TO BYŁA ZIMNA NOC!!!
    Ostatnio edytowane przez damian ; 08-10-2010 o 00:50

  2. #12
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: czarnohora we wrześniu

    szkoda ze na tej imprezie ludowej nie czestowali wszytskich zarciem...albo chociaz mogli sprzedawac...

    nie bylam jeszcze nigdy na popie i chyba juz wiem z ktorej strony bym chciala na niego wejsc :)
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

  3. #13
    Bieszczadnik Awatar damian
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Rybnik
    Postów
    301

    Domyślnie Odp: czarnohora we wrześniu

    Zimna noc była, oj zimna :( po wysunięciu głowy z namiotu poraziła mnie biel oszronionych gór i... moich kijków! musiało być parę stopni poniżej zera, Wstawanie więc zajęło trochę czasu... ale dość szybko nad nami zaświeciło słoneczko i zrobiło się dość ciepło. Szybkie śniadanie, długie zwijanie obozowiska i ruszamy na Popa...



    w miejscu gdzie nasza ścieżka łączy się z główną granią maskujemy nasze wory w kosówce i na lekko raźnym krokiem podchodzimy ku ruinom obserwatorium. Wokół cały czas wspaniałe widoki!
    W ruinach buszuje dwóch młodych tubylców, którzy nie wiedzieć czemu kradną nam butelkę wody z rozpuszczonym isostarem :( chyba kolor ich zmylił i myśleli że to inny napój... woda niezabarwiona ich nie skusiła :) Obchodzimy ruiny, podziwiamy rozległą panoramę, i dostrzegamy w oddali Howerlę, jeszcze nie wiemy co nas będzie tam czekało...





    Trochę zamarudziliśmy na szczycie więc szybkim krokiem ruszamy ku przełęczy. Spotykamy grupkę młodych turystów z Polski, chłopaki idą aż z Osmołody... ech młodość... mówili, że w Gorganach pogoda dała im w kość :( Pozdrawiam jakby któryś z nich czytał tę relację...

    Po odzyskaniu worów z kosówki posilamy się kabanosem i ruszamy ku jeziorku tomnackiemu. Ku naszemu zdziwieniu mijamy kilka grup turystów, mija nas dość osobliwa ekipa Rosyjsko-Białoruska, z którą zamieniamy parę słów. wyprzedzają nas też młodzi Białorusini, którym się spieszy nad jeziorko niesamowite. My zaś wolnym krokiem, przytłoczeni wiekiem i workami na plecach człapiemy sobie absorbując widoki, góry, wiatr itp. Idzie się na prawdę wspaniale. Jedynie nasz wyprawowy hardkor marudzi że mu przy nas zimno i sforuje się sporo do przodu...
    Na szczęście czeka na nas co jakiś czas, węc można zrobić jakąś wspólną fotkę...


    ścieżka wije się granią, po czym schodzi w długi trawers, którym dochodzimy do cudownego miejsca jakim jest jeziorko pod Gutin Tomnatykiem. O dziwo jesteśmy sami (na razie). Z radością moczymy stopy w zimnej wodzie jeziorka! Rozbijamy namioty i bierzemy się za gotowanie. W tzw. międzyczasie pogoda nieco się popsuła i straszy chmurami. jest ciepło co nie wróży niczego dobrego...
    Gadamy do późna, dopóki lekki deszczyk nie przegonił nas do namiotów...
    w nocy jeszcze było widać gwiazdy....
    Ostatnio edytowane przez damian ; 08-10-2010 o 15:57

  4. #14
    Bieszczadnik Awatar damian
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Rybnik
    Postów
    301

    Domyślnie Odp: czarnohora we wrześniu

    no to idziemy dalej.

    Noc była ciężka... najpierw obudziły nas krzyki i błyski, wystawiłem nos z namiotu i na grani kilka światełek schodziło ku nam... myślę sobie coś ta goriłka ciekawa była :) ale na szczęście to tylko grupka ukraińskich turystów, mocno spóźnionych... rozbili się cichutko nieopodal.
    Wiatr się wciąż wzmagał, a gwiazd coraz mniej.... W nocy gwizdało już nieźle, nasz namiot dzielnie stawiał opór nawałnicy, niestety 'bracia' zmagali się ze swoją odlatującą Salewą przez pół nocy.
    Poranek na szczęście bez deszczu... ale chmury usadowiły się dość nisko. Wietrzysko nie dość że nie zelżało to jeszcze znacząco się wzmogło...
    Poranek wyglądał tak:



    Wiatr miał jeden plus... dawał nadzieję że się chmury przewieją i będzie fajnie :) w końcu mieliśmy dziś zdobyć Howerlę...

    Niestety, nadzieja jak to mówią, matką głupich, a my głupi byliśmy...

    trawersując szczyty parliśmy ku Howerli... nie było widać nic na metr... :( jedynym ukojeniem był trawers Munczeła - wiało od południa, a Munczeła braliśmy od północy, więc przez moment zrobiło się ciepło... w okolicach Małej Howerli poleciał na nas deszcz, ale o tyle niesympatyczny, że walił na nas z boku i lekko ku górze więc w kilka minut wszystko było mokre, żaden goretex nie dał rady!

    Nieliczne przejaśnienia dały okazję do zrobienia kilku ujęć... autor na zdjęciu :)



    potem były tylko "Blood sweat and tears" :)

    podejście na Howerlę dało w tych warunkach niezły wycisk...
    ale satysfakcja ze zdobycia najwyższej góry Ukrainy w mgle, wichrze i deszczu była niezwykła!
    poza tym byliśmy sami na szczycie... a to chyba się często nie zdarza...



    po kilku minutach pod tryzubem ucieklismy ze szczytu, w kierunku na Pietros... mieliśmy pewien plan...

    Namiotów w tej wichurze nie chciało się nam rozbijać... więc liczyliśmy na suchy schron u podnóży Howerli :)

    we mgle i zapadających ciemnościach cudem udało się znaleźć schronik...
    mała sympatyczna chatka okazała się pusta!!! cudownie, szybki klar podłogi, rozwieszamy mokre rzeczy (i tak nie wyschły) i bierzemy się za klimatyczną kolację!



    A wiatr wiał dalej, tyle tylko że deszczu jakby mniej :)

    a schron wygląda tak:



    więcej niebawem...

  5. #15
    Ekspert Roku 2011
    Ekspert Roku 2010
    Forumowicz Roku 2009
    Awatar marcins
    Na forum od
    12.2005
    Rodem z
    Lesko/Rabe
    Postów
    3,394

    Domyślnie Odp: czarnohora we wrześniu

    Wydaje mi się, że od północy trawersowaliście Turkuł, bo Munczel jest w drugą stronę.
    Marcin

  6. #16
    Bieszczadnik Awatar damian
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Rybnik
    Postów
    301

    Domyślnie Odp: czarnohora we wrześniu

    masz całkowitą rację :) to był Turkuł... dzięki za uważne czytanie!

  7. #17
    Bieszczadnik Awatar damian
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Rybnik
    Postów
    301

    Domyślnie Odp: czarnohora we wrześniu

    Noc w schronie miała swój klimat, na zewnątrz ciemno, mglisto, deszczowo i wietrznie... wiatr zaciekle walił o ściany chateńki, na szczęście powybijane okna (wszsytkie prócz jednego) zostały zmyślnie 'zaszklone' workami, płytą pilśniową i czym się dało więc do środka nic nam nie leciało...
    Rano obudziliśmy się z nadzieją że będzie lepiej... cóż nie było nadal wicher i mgła... cóż pakujemy się, a jako że nie mamy ani kropli wody (niestety w chatce nie ma informacji o tym gdzie jest źródło - a szukanie we mgle jest średnim pomysłem) idziemy na czczo :) do przełęczy pod Howerlą gdzie usytuowany jest punkt kasowy Parku.
    Idzie się szybko, mijamy miejsce biwakowe, gdzie mieliśmy spać wg planu, dopiero tam jest woda (jakieś 20 min od schronu + 100 m. przewyższenia)
    Dochodzimy do przełęczy gdzie wyrosło nowe schronisko - jeszcze nieczynne - wygląda przyzwoicie, ciekawe jakie będa ceny. Rozkładamy się na nowiutkich ławach na nowiutkiej werandzie punktu kasowego. Ku naszej radości jest na stanie piwo :) 15HR za puszkę, ale co tam :) kupujemy!


    nowiutka weranda z nowiutkimi ławami

    Biesiada brunchowa trwa chyba z półtorej godziny... w międzyczasie zjeżdżaja się w pięknych terenowych maszynach turisty... kilkudziesięciu czechów wjechało i ruszają na Howerlę, która się właśnie odkryła... zresztą pogoda poprawiła się znacząco, wyszło słonko więc czas ruszać. Dziś plan by dojść do Stacji Botanicznej nad Kwasami.
    rezygnujemy ze zdobycia Pietrosa :( wiatr cały czas daje w kość, a i chmury ciemne się zbierają...

    PIETROS


    HOWERLA


    decydujemy sie na trawers. Droga ciągnie się bez końca, ale widoki na główną grań Czarnohory rekompensują w pełni mozolne parcie do przodu...



    Po osiągnięciu grzbietu, wynajdujemy ścieżkę, którą zbiega jeden z kilku okolicznych żółtych szlaków i docieramy do stacji. Postanawiamy rozbić się przy budynku, a raczej ruinie, starej mleczarni. Trawka jest równo wystrzyżona przez barany, trzeba tylko odg...nić teren i biwak gotowy. Po sąsiedzku rozbici są studenci z pn Ukrainy, którzy ruszają jutro na Pietrosa.


    Poranek niestety mglisty i deszczowy... więc po szybkim śniadaniu pakujey placaki i ruszamy ku Kwasom. Podziwiamy morze mgieł w dolinie, mijamy opustoszałą już staję, i wygodną drogą obniżamy się ku dolinom. Pogoda nie rozpieszcza... pochmurno i mglisto, a potem deszcz.



    Mijamy kierdel owiec sunący w lesie zboczem... dźwięk dzwonków rozchodzi się po całym lesie! niesamowity koncert.

    Deszcz na chwilę przestał padać i na udało się uwiecznić przepiękną zabawę mgieł i chmurek nad doliną Czarnej Cisy



    droga staje się błotnista i potwornie rozjeżdżona, więc schodzimy w las i niknącą ścieżynką docieramy do przysiółka nad Kwasami, mijamy punkt parku - bardzo gustowna budka, sporo miejsca pod namioty tablice informacyjne - inny świat :)

    poniżej jednak wracamy do ponurej ukraińskiej rzeczywistości... "urocza" turbaza w kwasach - co oni z tym zrobią to nie wiem... ale powinni jak najszybciej zrównać to miejsce z ziemią...



    wyprawę kończymy w sklepie w trościańcu (chyba) gdzie piwko i balzam oraz nadspodziewanie dobry lokalny chleb umilają nam czekanie na autobus do rachowa. Autobus ciasny ale bardzo nowy wysadza nas pod cerkwią, skąd już bardzo blisko do smerekowej chaty... po drodze mijamy targ a tam Pani zaprasza do zakupu sała w taki sposób:

    Riebiata, pokupi sało - eta ukrainskij snikiers

    i tym akcentem zakończę moją relację.

    pozdrawiam
    DP

  8. #18
    Bieszczadnik Awatar joorg
    Na forum od
    01.2005
    Rodem z
    Krosno
    Postów
    2,335

    Domyślnie Odp: czarnohora we wrześniu

    Cytat Zamieszczone przez damian Zobacz posta
    ....
    Riebiata, pokupi sało - eta ukrainskij snikiers
    Nie żle daliście sobie w d...e , ale to właśnie jest najlepsze w górach.
    Dobrze to opisałeś Damian.
    Do zobaczenie gdzieś ....na szlaku
    "dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
    Pozdrawiam Janusz

  9. #19
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: czarnohora we wrześniu

    czemu rownac z ziemia turbaze w kwasach?? kiedys sie sama zawali!! a na razie ma niezly klimat :) fajny szkielecik!! wprawdzie nie wiem czy do zwiedzania sie jeszcze nadaje (albo schronienia- ale przynajmniej fajna fotke mozna zrobic! co i wam sie udalo!!!!

    a ukrainski snikers bije wszystko!!!!!! az mi smaka narobiles!!!!! samogonik zagryzany salem..ech...
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

  10. #20
    Bieszczadnik Awatar damian
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Rybnik
    Postów
    301

    Domyślnie Odp: czarnohora we wrześniu

    Buba, zwiedzać się nie da... a i schronienie marniste... toto chyba nigdy nie było dokończone... klimacik żaden, fotka byłaby lepsza bez tego szkieletu :) to naprawdę przygnębiający widok, zresztą nie tylko te ruiny... każde miejsce biwakowe jest zagracone i zaśmiecone, a góra śmieci przy punkcie kasowym pod Howerlą to mała bomba ekologiczna! Może by zebrać ludzi i jakąś akcję "czyszczenia" czarnohory zrobić, tam są TONY śmieci... widziałem już wiele gór, ale głównie u nas, i na zachód od nas i takiego czegoś nie widziałem... Zachwyt miesza się ze wściekłością... U nas komuna nie poczyniła takiego spustoszenia jak tam... Mleczarnia przy stacji botanicznej to też doskonały przykład... czemu to się zawaliło, czemu nikt tego nie przejął to nie rozumiem... miejsce jest niesamowite!

    A co do snikiersa to już mi się skończył... ale zakarpacka śliwowica jeszcze się ostała :P

    joorg, różnie się ludzkie drogi plotą więc kto wie, kto wie...

    pozdrawiam

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. W Bieszczady we wrześniu
    Przez Frozen Angel w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 13
    Ostatni post / autor: 07-11-2012, 15:49
  2. Pieszo we wrześniu
    Przez Jasinia w dziale Wypoczynek aktywny w Bieszczadach
    Odpowiedzi: 19
    Ostatni post / autor: 04-09-2009, 09:23
  3. Bieszczady we wrześniu
    Przez ktos w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 27
    Ostatni post / autor: 21-09-2008, 15:37
  4. Busiki we wrześniu ???
    Przez robines w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 25-09-2006, 15:19
  5. Pod namiotem we wrześniu
    Przez ElBorbah w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 12
    Ostatni post / autor: 15-09-2006, 14:07

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •