Strona 2 z 5 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 43

Wątek: Blubry starego pyry.

  1. #11
    Bieszczadnik Awatar Pyra.57
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    stolica Pyrlandii
    Postów
    1,596

    Domyślnie Odp: Blubry starego pyry.

    Cierpliwości fotki będą od następnego odcinka. A te pierwsze dni, to jak sami widzicie, bardziej martwiłem się czy uda mi się dojechać w bieszczady niż myślałem aby łapać za sprzęt.
    pozdrawiam
    Marek

  2. #12
    Bieszczadnik Awatar Pyra.57
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    stolica Pyrlandii
    Postów
    1,596

    Domyślnie Odp: Blubry starego pyry.

    31.08.
    Budzę się w nocy i słyszę niemiłe odgłosy. Krople deszczu uderzają w parapet. To niepokojąca muzyka. Może do rana się wypada. Ale to tylko niespełnione życzenia. Plany wszystko na to wskazuje, szlak trafił. Dzwonię do Bertranda z pytaniem czy w Komańczy i okolicy leje. Odpowiedź rozwiewa wszelkie nadzieje. Zanosi się więc na dzień barowy. Okazuje się w między czasie, że musimy pędzić do Lutowisk na pocztę co by wypłacić bilety NBP. Ale dzwoni Bertrand z propozycją aby spotkać się w Lesku. Tajemniczo dodaje, że ma ciekawą propozycję ale reszty dowiem się na miejscu. Propozycja zostaje przyjęta, jest okazja do spotkania. Pakujemy się do błękitnej strzały i mkniemy bieszczadzkimi drogami do Leska. Gdzie mogą spotkać się pyry w Lesku? Oczywiście w banku. Zasilamy się w bilety NBP i kierujemy swoje kroki do galerii w synagodze. Dokonujemy tu drobnych zakupów i udajemy się do lokalu pełnego słodkości (pyyyyysznych!!!!!) oraz wyśmienitej kawy. Tutaj Bertrand podaje szczegóły dalszej wycieczki. Najważniejsze, przestało padać. Pierwszy etap to cerkiew w Uluczu. Przepiękny obiekt położony na wzgórzu Dębnik. Przekazy historyczne wskazują, że jest to jedna z najstarszych cerkwi w Polsce. Pięknie położona cerkiew otoczona jest starodrzewiem. Droga do cerkwi jest jednocześnie drogą krzyżową, która rozpoczyna się od kapliczki u podnóża wzniesienia. Poszczególne stacje oznaczone są krzyżami przymocowanymi do drzew.
    1.jpg4.jpg2.jpg3.jpg
    Bertrand przyjmuje funkcje przewodnika. Z Ulucza jedziemy do Hłomczy. Cerkiew przynajmniej z kolorystki dachu podobna do cerkwi w Szczawnej. Nie udaje się nam znaleźć osoby dysponującej kluczem, aby zobaczyć wnętrze cerkwi. Lekko jesteśmy zbulwersowani widząc na domu w którym mieszka duchowny wywieszoną flagę ukraińską a polskiej niet. Czyżby tam mieszkał obywatel polski będący patriotą ukraińskim? Trochę to dziwne.
    6.jpg5.jpg
    Następnym przystankiem jest Dobra. Cerkiew przyciąga uwagę ciekawą, konstrukcją dzwonnicy. Drogą dedukcji znajdujemy dom gdzie jest deponowany klucz do cerkwi. Dzięki uprzejmości Pani zarządzającej kluczem możemy obejrzeć wnętrze cerkwi. Pięknie zachowany ikonostas i polichromie pokryte patyną czasu nastrajają człowieka refleksyjnie. Przed cerkwią odnajduję rzeźbę której fotografie można oglądać w albumie „Zdzisław Pękalski”.
    7.jpg10.jpg8.jpg9.jpg
    Jadąc dalej odwiedzamy jeszcze cerkwie w Tyrawie Solnej i Siemuszowej. Nie możemy sobie odmówić odwiedzin góry Sobień. Zachwycające widoki na San z tarasu widokowego bezcenne. Na koniec tak intensywnego dnia zostawiamy sobie odwiedziny w ogrodzie sztuki. Najpierw odwiedzamy Bogdana Iwanowskiego w Tyrawie Wołoskiej. Sam artysta oprowadza nas po swoim gospodarstwie opowiadając o rzeźbach znajdujących się w plenerowej galerii. Widoczna jest fascynacja dwiema postaciami. Jedna to Jan Paweł II a druga to marszałek Józef Piłsudski. Oczywiście nie brakuje odniesień do legend bieszczadzkich można zobaczyć urocze kapliczki, biesy i czady. Na zakończenie objazdu jedziemy do Hoczwi odwiedzić Zbigniewa Pękalskiego. Bertrand wcześniej umówił naszą wizytę. Spotkanie niesamowite pełne ciekawych opowieści o sztuce o samym artyście i o życiu. Ogromne wrażenie robi piwnica przerobiona przez Zbigniewa Pękalskiego w sanktuarium sztuki. Jest to miejsce sacrum, gdzie odbywają się msze i jednocześnie galeria sztuki gdzie zobaczymy kwintesencję twórczości Pękalskiego. Można tam podziwiać Madonny i Jezusy malowane w świńskich korytach, świętych wydobywanych ze spalonych gontów cerkwi, po stary piec gdzie diabeł do dziś ma swoje schronienie. Było to wspaniałe podsumowanie dnia. Zakupiliśmy jeszcze najnowszy album o artyście oczywiście z dedykacją głównego bohatera i zostało jeszcze tylko dojechać do swoich kwater. Zaczęło się już ściemniać, żegnamy się z Renatką i Bertrandem. Czas ruszać, niesieni przez mechaniczne konie pędzimy: Bertrand do Komańczy ja do UG. A jutro nowy dzień i nowe przeżycia. Może uda się odwiedzić Magurę i Caryńską.
    cdn.
    PS. poniżej pozostałe zdjęcia do tego odcinka relacji.
    pozdrawiam
    Marek

  3. #13
    Bieszczadnik Awatar Pyra.57
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    stolica Pyrlandii
    Postów
    1,596

    Domyślnie Odp: Blubry starego pyry.

    I brakujące ilustracje do relacjii powyżej.

    11.jpg12.jpg14.jpg13.jpg16.jpg15.jpg18.jpg17.jpg 20.jpg19.jpg
    pozdrawiam
    Marek

  4. #14
    Bieszczadnik Awatar Pyra.57
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    stolica Pyrlandii
    Postów
    1,596

    Domyślnie Odp: Blubry starego pyry.

    1.09.
    Ranek wita nas mgłami. Niebo pochmurne koloru stali ale nie pada. Jesteśmy spragnieni Bieszczad. Szybkie śniadanie i poranna kawa. Przygotowanie prowiantu na drogę. Pakujemy plecaki. I ruszamy do centrum UG szukać transportu do Widełek. Stoi kilka busów ale wszystkie jadą albo do Wetliny albo do Wołosatego. Wychodzi Czesiu właściciel sklepu witamy się, patrzy na nas i zaczyna nas zniechęcać do wyjścia na szlak. Mówi, że nie ma po co iść bo widoków nie ma i będzie padało. Ale wytłumacz palaczowi, że palenie szkodzi. Podobnie jest z nami jesteśmy tak spragnieni bieszczadzkich szlaków, że nic nie jest w stanie nas zniechęcić. Jest jeden problem nie mamy transportu. Rozwiązanie awaryjne to PKS o 10 ale do odjazdu jeszcze jest godzina. Zamawiamy więc w sklepie produkty na szybki turystyczny obiad, które odbierzemy po zejściu ze szlaku. Chyba Czesiowi zrobiło się nas żal bo odpalił swój dostawczy bus. Ładujemy się z plecakami we trójkę do kabiny, która może pomieścić trzy osoby ale z kierowcą. Ruszamy ściśnięci jak sardynki w puszce. Czesi stwierdza no to k… pojedziemy bez zmiany biegów, bo faktycznie tej czynności wykonać nie można było. Dzięki Czesiowi na szlaku jesteśmy dużo wcześniej niż gdybyśmy jechali PKS. Wędrówka na Magurę Stuposiańską przebiega bez niespodzianek. O przepraszam jest jedna niespodzianka – oznakowanie szlaku. Kilka lat temu oznakowanie było fatalne, teraz jest OK. Znaki widoczne nie ma sytuacji, że szlak nagle gubi się w ostępach lasu. Pocieszające jest to, że nie pada. Widać ślady eksploatacji zasobów leśnych. Spotykamy też monstrum pracujące przy zwózce drewna. Byliśmy zdziwieni gdy dochodząc do szczytu usłyszeliśmy hałasy jak w centrum miasta. Im bliżej szczytu tym gorsza pogoda. Zaczyna lekko popadywać. Ale jesteśmy w lesie i nie jest to dokuczliwe. Do Przysłupu Caryńskiego schodzimy bez żadnych problemów. Naszym oczom pokazuje się nowa Koliba w całej okazałości. Rozmawiamy z gospodarzem schroniska. Pytamy kiedy schronisk ruszy. Dowiadujemy się, że otwarcie planowane jest na przełom września i października. Za zgodą gospodarza pod zadaszeniem Koliby spożywamy nasze drugie śniadanie. Nie można tutaj nie wspomnieć o pomocniku gospodarza schroniska, wilczurze, witającym przybyłych turystów radosnym merdaniem ogona i oczywiście domaganiem się pieszczot. Fajne psisko ale Kazana z Chaty Socjologa chyba nie jest w stanie przebić. Mam nadzieje, że nowa Koliba będzie miała klimat starej. Pogoda zaczyna się załamywać, zaczyna padać i to dość intensywnie. Wyciągamy z plecaków peleryny nabyte u Barnaby. Zaczynamy mozolną wspinaczkę na Połoninę Caryńską. Nawet nie chce mi się wyciągać aparatu bo wilgoć jest wszechogarniająca. Wszędzie mokro. Im wyżej tym coraz silniej pada wieje nieprzyjemny zimny wiatr. Czuję, że impregnacja butów nie wytrzymuje tej ilości wody. Buty zaczynają pomału przemakać. Im bliżej szczyt tym bardziej zaczynam mieć dość. Mimo tego, że nie jestem zmęczony to mgła, szarówka, deszcz zniechęcają do dalszej wędrówki. Ale myśl, że z każdym krokiem jestem bliżej celu mobilizuje do dalszego marszu. Na połoninie cisza i spokój. Widoków zero, ludzi nie uświadczysz. Pogoda skutecznie odstraszyła wszelkiej maści łazików. Deszcz pada coraz intensywniej. Cholera jak dobrze, że mamy peleryny bo inaczej przemoklibyśmy do suchej nitki. Dziewczyny się śmieją, że pogoda płacze nad uczniami zaczynającymi dzisiaj rok szkolny. Teraz przed nami tylko droga w dół do UG. Po ok. 2 godzinach jesteśmy na dole. W sklepie wita nas Czesi i radośnie oznajmi „a co nie mówiłem”. Robimy zakupy przede wszystkim kupujemy złocisty niepasteryzowany napój, zamówione wiktuały na obiad i udajemy się na kwaterę. Tam zaczyna się suszenie przemoczonych butów oraz części garderoby. Gorący prysznic znacznie poprawia samopoczucie. Obiad też smakuje wyśmienicie. I na koniec to co najlepsze złocisty niepasteryzowany napój, można zakrzyknąć cóż za smak. Zgrywam zdjęcia do archiwum i teraz można już spokojnie wskoczyć do łóżka.
    cdn.
    1.jpg3.jpg2.jpg4.jpg5.jpg6.jpg9.jpg10.jpg7.jpg8.jpg

    Ostatnio edytowane przez Pyra.57 ; 28-09-2010 o 10:41 Powód: zdublowane zdjęcie
    pozdrawiam
    Marek

  5. #15
    Bieszczadnik Awatar Pyra.57
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    stolica Pyrlandii
    Postów
    1,596

    Domyślnie Odp: Blubry starego pyry.

    2.09.
    Dzień wita nas deszczem. Pada i pada czy jest szansa na poprawę? Jedyne co nam zostało to obserwacja przez okno popisów skrzydlatych braci mniejszych. Niebo koloru szaro-stalowego i nisko snujące się chmury przykrywające szczyty nie dają nadziei na poprawę pogody. Skrzydlaci przyjaciele wybrali sobie linie energetyczne naprzeciwko naszych okien na swój sejmik przed odlotem. Fajnie to wygląda gdy na całej długości linii energetycznej siedzą ptaki. Prawdziwym klejnocikiem jest sikorka bogatka przylatująca na gałązkę sosny naprzeciwko okna. Buty i ciuchy schną więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. No ale korzystając z przerwy w opadach idę do sklepu wymienić puste pojemnik na pełne złocistego płynu oczywiście niepasteryzowanego. Przy okazji rozmowa z Czesiem. Pociesza, że od jutra będzie poprawa pogody. Mówi, że już popołudniu powinno być ładnie. Patrząc w niebo powątpiewam w te prognozy. Zaraz przypomina mi się kawał o indianach i szamanie co przypowiadał pogodę. Wracam na kwaterę, pijemy kolejną kawę, przeglądam zdjęcia. Cóż za nuda wyć się chce. Zbliża się obiad. Dzwoni Bertrand z informacją, że jutro zmienia miejsce zakwaterowania. Przemieszcza się do Smolnika n. Sanem do „Wilczej Jamy”. Po obiedzie pogoda zaczyna się zdecydowanie poprawiać. Widać nawet niebieskie niebo no i słonko zaczyna wychylać się za chmur. Trudno nie skorzystać z okazji jest już zbyt późno na jakiś dłuższy wypad ale spacer dookoła UG jest ze wszech miar wskazany. Idziemy najpierw w kierunku Szerokiego Wierchu. Ostatnie opady deszczu podniosły poziom wód w potokach. Terebowiec szumi i kusi aby zejść nad jego brzeg aby podziwiać wartki nurt. Spacer po łąkach i ścieżkach wokół UG jest namiastką planów jakie mieliśmy na dzień dzisiejszy ale z aurą nie wygrasz. Trzeba się cieszyć tym co jest. Ale jest nadzieja, że jutro uda się zrealizować którąś z zaplanowanych tras. Wieczór kończymy małym przyjęciem w związku z imieninami mojej lepszej połowy. Przy Jasiu Wędrowniczku i słodkim co nieco wieczór minął bardzo przyjemnie. Nie mogę tu nie wspomnieć o prezencie, który wcześniej moja lepsza połowa dostała od Renatki i Bertranda. Znakomita nalewka która mogłaby konkurować w „Festiwalu dobrych smaków”. Może ten koktajl spowodowała, że wszyscy zasnęliśmy jak kamienie.
    cdn.
    1.jpg2.jpg4.jpg5.jpg3.jpg6.jpg9.jpg10.jpg7.jpg8.jpg
    pozdrawiam
    Marek

  6. #16
    Poeta Roku 2010
    Poeta Roku 2009
    Poeta Roku 2008

    Awatar WUKA
    Na forum od
    07.2006
    Rodem z
    Toruń
    Postów
    3,907

    Domyślnie Odp: Blubry starego pyry.

    No i proszę, jak z pozornej nuuuuuudy można wychwycić takie piękności!

  7. #17
    Bieszczadnik Awatar Pyra.57
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    stolica Pyrlandii
    Postów
    1,596

    Domyślnie Odp: Blubry starego pyry.

    Jak zwykle masz rację WUKO tylko trzeba chcieć i patrzeć dookoła siebie.
    pozdrawiam
    Marek

  8. #18
    Bieszczadnik Awatar Pyra.57
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    stolica Pyrlandii
    Postów
    1,596

    Domyślnie Odp: Blubry starego pyry.

    3.09.
    W końcu dzień nie wita nas deszczem. W planie jest wypad na Krywe. Szybkie śniadanie, pakowanie plecaków, prowiant na drogę i wskakujemy w błękitną strzałę. Ruszamy ale najpierw musimy dać papu koniom mechanicznym. Pędzimy do Smolnika. Po zadaniu „paszy” do zbiornika ruszamy na szlak. Nie możemy sobie odmówić przyjemności odwiedzenia cerkwi. Mamy szczęście, cerkiew jest otwarta istnieje możliwość obejrzenia jej wnętrza oraz zatopienie się w ciszy i zadumie. Nie najlepiej wygląda w tej chwili cerkiew ogrodzona z każdej strony siatkami, płotkami itp. wynalazkami. Ale cerkiew jak zawsze robi urocze wrażenie. Ilekroć ją odwiedzam, odkrywam jej piękno i to coś co można nazwać duszą. Zapach drewna, jego kolor i faktura to wszystko chyba stanowi o wyjątkowości drewnianych budowli. Po obcowaniu z pierwiastkiem duchowym ruszamy do Zatwarnicy. Parkujemy błękitną strzałę pod kościołem i ruszamy z buta na Krywe. Ileż wspomnień mamy z ostatniej wizyty w tym miejscu. Teraz śmiejemy się przypominając sobie jak szybko (chyba pobiliśmy wtedy wszelkie rekordy Korzeniowskiego w chodzie) uciekaliśmy ze szlaku gonieni przez burzę. Mamy nadzieję, że tym razem burza nas nie zaskoczy. Marsz rozpoczyna się przy słonecznej pogodzie, podchodząc pod pierwsze wzniesienie witamy się z niewielkim deszczem. Ale za chwile wychyla się słonko. Idąc drogą mam nadzieję, że tym razem trafię na drogę prowadzącą do Hulskiego. Wzdłuż drogi podziwiamy rosnące żółte kwiatki na których radośnie buszują motyle. Oczywiście jak zwykle drogi na Hulskie nie znalazłem. Następnym razem na pewno trafię bo Bertrand łopatologicznie wyłożył mi jak tam dojść. Hulskie musi poczekać co najmniej do następnego roku. Nie mogę sobie odmówić przyjemności odwiedzenia wodospadu na Hulskim. Z niecierpliwością wypatruję wypału. Za wypałem pamiętam, że jest zejście nad potok skąd jest piękny widok na wodospad. Zejście jest błotnista i śliska. Dziewczyny denerwują się, że chcę tam zejść. Boją się, że mogę się ześliznąć i wpaść do potoku. Ale chęć zrobienia fotek jest silniejsza niż odrobina zdrowego rozsądki. Schodzę po stromej skarpie i rozstawiam statyw mocuje sprzęt i zaczynam zabawę na całego. Cóż za przyjemność. Po pewnym czasie zauważam, że na moją głowę i sprzęt padają duże krople deszczu. Podnoszę głowę do góry i widzę moje panie przebrane w peleryny. Deszcz leje jak cholera. Dziwię się im, że jeszcze mnie nie zabiły i tak spokojnie czekają na zakończenie mojej zabawy. Pakuję szybko sprzęt i sam wskakuje w pelerynę. Idziemy w kierunku na Ryli deszcz tak samo jak gwałtownie przyszedł tak przestał padać. Wyszło słońce to i humory nam się poprawiły. Przezornie peleryn nie zdejmujemy. Schodząc w dolinę otwierają się przed nami widoki, które zapierają dech w piersiach. Pod drogowskazem wskazującym zejście do cerkwi w Krywym robimy popas. Po deszczu nie ma śladu ale na niebie kłębią się malownicze chmury w kolorach od białego do granatowego. Piękna, wszechogarniająca zieleń działa na nas kojąco. To miejsc jest magiczne. Zawsze kiedy tu jestem zachwycam się malowniczością doliny. Po skonsumowaniu drugiego śniadanka ruszamy do ruin cerkwi. Schodzimy w dół, ziemia jest namoknięta, gdzie niegdzie tworzą się błotniste kałuże które musimy omijać. Na łące widać ślady bytności dzików. Zbuchtowana darń wskazuje, że dziki lubią tu buszować. W końcu docieramy do ruin cerkwi. Widać, że niedawno ktoś tu był. W środku ruin stoi krzyż na którym zawieszony jest wieniec z szarfami w ukraińskich barwach z napisem chwalącym bojowników poległych za wolność Ukrainy. Zostawię to bez komentarza. Wracając podziwiamy tarninę z dorodnymi owocami i kanie rosnące na łące. Idąc do Zatwarnicy mijamy grupę harcerzy, którzy szli w kierunku Krywego. Była to grupa międzynarodowa. Do niebieskiej strzały docieramy późnym popołudniem. Jedyna palaczka w gronie dysponuje jazdę do sklepu. Gdyby nie fakt, że sam mam chęć na coś niezdrowego w postaci fanty lub tym podobnego wynalazku to po papierosy bym nie pojechał. Jest już na tyle późno, że rezygnujemy z wypady na wodospad na Hylatym. Będzie okazja odwiedzić to miejsce kiedy indziej. O zmierzchu docieramy do UG. Tradycyjnie kąpiel, złocisty płyn niepasteryzowany, obiad, zgranie zdjęć i chwila relaksu. Dzwoni Bertrand z informacją, że przemieścił się do Smolnika jutro z Renatką zamierza atakować Tarnicę od strony Wołosatego. My mamy plan inny chcemy iść na Falową zejść do Jaworca wejść na wetlińską i zejść do Wetliny. Ale zobaczymy co przyniesie następny dzień.
    cdn.

    1.jpg2.jpg3.jpg4.jpg5.jpg6.jpg10.jpg7.jpg9.jpg8.jpg
    pozdrawiam
    Marek

  9. #19
    Bieszczadnik Awatar Pyra.57
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    stolica Pyrlandii
    Postów
    1,596

    Domyślnie Odp: Blubry starego pyry.

    4.09
    Budzimy się w sposób naturalny. Za oknem pochmurno i mgliście ale nie pada. Kiedy spojrzałem na zegarek zrozumiałem, że nie ma szans na trasę zaplanowaną wczoraj. Spaliśmy tak długo, że nie będziemy w stanie zejść ze szlaku przed zmrokiem. Jak by nie patrzeć na przejście planowanej trasy potrzebujemy ok. 8 godzin. Zwłaszcza, że nie lubimy wyścigów na trasie i zawsze znajdziemy czas aby się zatrzymać i podziwiać piękno przyrody. Jest już po 10 a my jeszcze w powijakach, nie zjedliśmy śniadania a i porannej kawy nie wypiliśmy. Chwila zastanowienia i przez aklamację podejmujemy decyzję idziemy na Tarnicę. Dzwonię do Bertranda z pytaniem czy realizują swoje wczorajsze plany. Bertrand mówi, że się wahają. Informuję go, że my zmieniliśmy swoje plany i idziemy na Tarnicę. Szukając transportu do Wołosatego odbieram telefon od Bertranda, że za 15 minut będzie z Renatką w UG. Zapraszam ich do centrum UG, gdzie czekamy na nich przy sklepie. U Czesia w sklepie zamawiamy chleb, który odbierzemy po zejściu z trasy. Jak zwykle pogawędka z właścicielem wymiana aktualnych ploteczek, narzekanie na polityków, pogodę. Gdyby nie Czesiu to nie wiedzielibyśmy co się dzieje na świecie. Przynajmniej tu w Bieszczadach udaje nam się żyć bez telewizora, radia i prasy, cóż za święty spokój a i człowiek się mniej denerwuje. Przyjeżdża Bertrand proponujemy aby zostawił samochód w UG, i do Wołosatego pojechać busem, który jest już umówiony. Bertrand informuje nas, że on z Renatko będzie wchodził i schodził od strony Wołosatego. No cóż, szkoda bo proponowaliśmy zejście do UG Szerokim Wierchem. Ładujemy się do srebrnej strzały oklejonej zielonymi napisami i mkniemy do Wołosatego. Przypominamy sobie jak jeszcze niedawno ta droga wyglądała jakież to niespodzianki czyhały na kierowców ale dobrze, że zachodzą zmiany na lepsze. Kupujemy bilety na szlak. Uprzedzam wszystkich, że kiedykolwiek idę na Tarnicę bez względu na pogodę na górze następuje załamanie. Zawsze kończyłem łazęgę w deszczu, mgle i błocie. Bertrand zapowiada, że odczaruje tego pecha, trzymam za słowo zobaczymy. W trasę wyruszamy w słońcu jest na razie pięknie. Biorąc pod uwagę, że to sobota to trzeba się liczyć, że takich wędrowców im bliżej szczytu będzie więcej. Idąc pod górę tworzy się dwa peletony Jeden to peleton pań drugi Bertrand i ja. Rozmawiając o naszych wspólnych znajomych (nie omieszkaliśmy również poplotkować o koleżankach i kolegach formowych) nie wiedzieć kiedy doszliśmy na Tarniczkę. I o dziwo Tarnica wita nas piękną pogoda i niesamowitymi widokami. Czyżby Bertrand faktycznie miał zdolności odczyniania uroku? Byle tak dalej. Moje dziewczyny odmawiają marszu na szczyt Tarnicy, zostawiam pod ich opieką plecak sam łapię statyw, aparat i maszeruję na szczyt. Zdążyłem zrobić pierwszą serię zdjęć do panoramy a widzę Renatkę i Bertranda wchodzących na szczyt. Wspólnie robimy sesję zdjęciową, ja im oni mnie. Fakt zdobycia najwyższego szczytu polskich Bieszczad czcimy złocistym płynem wniesionym przez Bertranda. No i najważniejsze Bertrand zmienił zdanie, idzie z nami przez Szeroki Wierch do UG. Po zejściu z Tarnicy jemy jeszcze małe co nieco i zaczynamy powrót do domu. Widoki z Szerokiego Wierchu przy tak pięknej pogodzie wspaniałe. Kolory zmieniające się w zależności od oświetlenia, „dojrzała” zieleń, czerwień jarzębin, rude trawy, błękitne kwiatki to wszystko tworzyło niesamowitą scenerię. Myślę, że wszyscy wędrowcy naszej kamandy byli zauroczeni. Kontuzja Bertranda spowodowała, że musieliśmy nieco zwolnić schodząc w dół. Idąc żartowałem, że Zbigniew Pękalski widzi w szczelinach, dziuplach i konarach świątki i kapliczki a mnie one kojarzą się raczej z organami damsko męskimi. Chyba brakuje mi tej wrażliwości artystycznej a może nie umiem patrzeć na rzeczy w sposób twórczy. Gaworząc sobie o wszystkim i o niczym docieramy do UG. Namawiam Bertranda do zejścia nad brzeg Terebowca. Kontuzja Bertranda a i zmęczenie zniechęcają nas do tego pomysłu więc odkładamy jego realizację na inną okazję. Zostaje jeszcze konieczność jazdy do Wołosatego po srebrną strzałę Bertranda. Pędzę więc po moje konie mechaniczne. Bertrand korzysta z okazji i serwuje sobie złocisty nektar, Renatka jednoosobowo została wyznaczona na kierowcę pojazdu. Jedziemy z Renatką do Wołosatego i w dwa samochody wracamy do UG. Żegnamy się z pyrlandzkim towarzystwem i udajemy się na kwatery. Jaka to przewrotność, że będąc setki kilometrów od pyrlandii spotykamy się tu częściej niż u siebie. Ale fajnie, że mamy okazję do wspólnych spotkań i wędrówek. Pozostaje jeszcze zażyć mikroelementy w płynie, zjeść późną obiadokolację, wziąć kąpiel, zgrać zdjęcia i szykować się do snu. Plany na dzień następny są ale co uda się z nich zrobić tego nie wie nikt.
    cdn.

    1.jpg2.jpg3.jpg4.jpg
    5.jpg6.jpg9.jpg8.jpg10.jpg
    11.jpg

    cdn fotorelacji w następnym poście.
    pozdrawiam
    Marek

  10. #20
    Bieszczadnik Awatar Pyra.57
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    stolica Pyrlandii
    Postów
    1,596

    Domyślnie Odp: Blubry starego pyry.

    pozdrawiam
    Marek

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •