a ja mam bardzo mieszane odczucia w stosunku do myslistwa i polowan..
bo jesli ktos mieszka/pojedzie w tajge i poluje aby miec co jesc ( bo nie ma sklepu, a nie zabierze sie zarcia na kilka miesiecy) zastrzeli zwierzaka by przyrzadzic posilek dla siebie/rodziny/przyjaciol to jest w tym dla mnie pewien urok..powrotu do czegos pierwotnego, taka szkola radzenia sobie, wtopienia w przyrode, wspolistnienia i szukania w niej swojego miejsca..zwlaszcza biorac pod uwage ilosc ludzi w stosunku do powierzchni lesnego obszaru...wtedy sama bym sie chciala nauczyc strzelac!
jak za dawnych czasow ktos szedl z oszczepem na niedzwiedzia to tez byla jakas proba- sily, odwagi, umiejetnosci- czasem wygrywal mysliwy , czasem zwierze.. szanse byly bardziej wyrownane..
acz gdy opasly nawalony koles siedzi w cieplej ambonie i pociaga za spust machiny z celownikiem optycznym tylko i wylacznie dla sportu,dla zaliczania, dla jakiejs chwilowej satysfakcji by poczuc sie panem istnienia- to jest w tym cos paskudnego.. a juz najbardziej paskudne jest wysypywanie zarcia zeby zwierzeta podeszly, tworzenie pozoru dokarmiania i opieki, a gdy one okaza ufnosc i podejda to bach! i zwierze nie ma nawet ułamka szans.. :(



Odpowiedz z cytatem
Zakładki