Jak ja lubię te czarno-białe Bieszczady...:-)

Środek dnia, środek lasu, środek drogi.
Wszystko pięknie przysypane świeżutkim cukrem pudrem, patyczki też polukrowane;-)
Choinki spod białych sukienek zaczepnie wystawiają ciemne rączki.
Najchętniej zrzucą czapę na moją potarganą czuprynę plus lodowaty szaliczek na gołą szyję.
Światło głaszcze po oczach.
Raźno drepczę, buty chroboczą po ubitym śniegu, jestem pozytywnie nastawiona do świata.
I nagle zza zakrętu, na horyzoncie wyłania się czarny punkt, który natychmiast staje się kulą.
Z kuli wyłaniają się kończyny...
Tylne łapy w szale prędkości plączą się z przednimi, pysk na prowadzeniu, uszy w tyle...
Język powiewa, zęby błyskają (tak, tak, wiem - rozpędziłam się;-)
Już nie mam wątpliwości – wilk!
Drze jak strzała prosto na mnie.
Pierwsza myśl: przyjąć, przejąć tę energię!
Druga myśl: będzie wesoło!
Trzeciej myśli nie ma.
Witamy się! :-)))

powitanie wilczycy z ....JPG powitanie wilczycy z ... (2).jpg

Ps. Właśnie w tej chwili filiplesny kawałek dalej na forum tak pięknie, poetycko ujął wilka...:-)

A fotki widać, że nie moje;-)