Nadeszła jesień. Mamy już pierwsze przymrozki. Pierwszy poranek, kiedy na nizinach było poniżej zera. Stare kości dały sygnał, że nadszedł czas na rozpalenie ogniska. Ot, tak, żeby cieplej było. Mój wiosenny wyjazd w Bieszczad zaczął się duuużo wcześniej. Otóż w 2009 roku w maju podjąłem decyzję, że na następny KIMB nie przyjadę. Za Waszą przyczyną zostałem wybrany Powsimordą. Toż to nie uchodzi nie pojechać. Podziękować, zabrać nagrody. Tak, tak. Jestem Prusem. Nagrody są ważne. Ale tak naprawdę, to nawet gdybym nie otrzymał z Waszych myszek i klawiatur tego tytułu, to bym przyjechał. Od ostatniego KIMBU zrodził się pomysł albumu. Nie wyobrażałem sobie tego, żebym nie zobaczył na własne oczy miny Marcowego. Więc powody były i to co najmniej dwa. Stęskniłem się też trochę za Wami…Wypadło na to, że pojedziemy z Renatką tydzień przed KIMBEM i wyjedziemy po obradach głównych. Tak się porobiło, że jestem teraz mocno zajęty, więc ognisko tylko będzie się żarzyć, ale za to chyba długo….Pomóżcie i dbajcie o to co by nie zgasło. A tak swoją drogą ciekaw jestem gdzie odbędzie się następny KIMB? Swój typ mam….

C.D. Kiedyś N.