Strona 2 z 5 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 49

Wątek: Majówka z Bertrandem. Przysiądźcie się do wiosennego ogniska.

  1. #11
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,278

    Domyślnie Odp: Majówka z Bertrandem. Przysiądźcie się do wiosennego ogniska.

    Zlituj się, mamy czekać do maja?!!!

  2. #12
    Bieszczadnik Awatar joorg
    Na forum od
    01.2005
    Rodem z
    Krosno
    Postów
    2,335

    Domyślnie Odp: Majówka z Bertrandem. Przysiądźcie się do wiosennego ogniska.

    Cytat Zamieszczone przez bertrand236 Zobacz posta
    ....W zasadzie podjeżdżamy jednocześnie na plac przed Mc Donaldsem. Wypiliśmy kawę, pogadaliśmy i przede wszystki...
    ...było bardzo miło choć w takich warunkach, WAS spotkać. Nalewka którą od Was otrzymałem była super , już dawno jej nie ma ...a teraz Bertrandzie już czas nastał na pisanie , zawsze czekam z ciekawością ...co dalej.
    Pozdrawiam serdecznie
    Ostatnio edytowane przez joorg ; 08-11-2010 o 19:38
    "dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
    Pozdrawiam Janusz

  3. #13
    Botak Roku 2017 Awatar długi
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sopot
    Postów
    2,347

    Domyślnie Odp: Majówka z Bertrandem. Przysiądźcie się do wiosennego ogniska.

    Cytat Zamieszczone przez bertrand236 Zobacz posta
    obiecuję w długi weekęd coś dorzucić.
    Pozdrawiam
    W Sopocie zimno, listopadowo, leje..
    Ale Święto zapowiada się miło, będzie lektura i wiosenne wspomnienie.
    Czekam, Bertrandzie na mój ulubiony ciąg dalszy
    Pozdrawiam
    Długi

  4. #14
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie Odp: Majówka z Bertrandem. Przysiądźcie się do wiosennego ogniska.

    Przepraszam za bezpostawną obietnicę...
    bertrand236

  5. #15
    Bieszczadnik Awatar Pyra.57
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    stolica Pyrlandii
    Postów
    1,596

    Domyślnie Odp: Majówka z Bertrandem. Przysiądźcie się do wiosennego ogniska.

    Robert przyznaj się, objadałeś się rogalami i o pisaniu zapomniałeś ale przy takim przysmaku to usprawiedliwione. Teraz nie masz już wymówki zostaje Ci tylko zasiąść do klawiatury.
    pozdrawiam
    Marek

  6. #16
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,278

    Domyślnie Odp: Majówka z Bertrandem. Przysiądźcie się do wiosennego ogniska.

    Dorzuciłem palącą się szczapkę z kaflowego pieca w Piskalówce. Twoje się ognisko ledwie tliło, ale ogień strzelił płomieniem i zanucił swą pieść. Nie masz więc wyboru- czekamy...

  7. #17
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie Odp: Majówka z Bertrandem. Przysiądźcie się do wiosennego ogniska.

    Nie pozostaje mi nic innego jak Was przeprosić i podziękować za dbanie /chociaż kiepskie ono było/ o moje ognisko. Nie będę się tłumaczyć, bo nie ma to sensu. Taką mam tylko wiadomość dla Piskala: Jeszcze do pionu od naszego ostatniego spotkania się nie wyprostowałem… Zima się zrobiła, mróz trzyma, śnieg leży, więc trzeba się rozgrzać.

    Ranek jest piękny. Słoneczko świeci. Mam też plan. Plan jest prosty. Pokażę Renatce miejsce, w którym stała kiedyś leśniczówka. Nie jest to może ambitny plan, ale jakiś w końcu jest. Po śniadaniu odpalam Strzałę i jedziemy w jedynie możliwym kierunku. Na skrzyżowaniu skręcam w prawo i dalej mkniemy przed siebie. Dalej skręcam w pierwszą drogę w prawo / tą drogę, która prowadzi na koniec Polski/ i wspinamy się pod górę. Początek drogi jest wyremontowany, dalej już gorzej. Od razu swojsko się robi. Jakieś 50 metrów przed maską przeskakuje drogę płowa zwierzyna. Nie był to żubr, ale nie był to i zając. Ot. taka w sam raz. Kiedy włączyłem aparat, to mogłem tylko przyrodę nieożywioną fotografować. Kiedy dojechałem do metropolii, to zatrzymałem się przy pierwszym domu po lewej stronie drogi. Mógłbym też napisać, że jest to przedostatni dom po tej stronie drogi. Sprawdzam, czy jeszcze można tutaj osik zjeść. Można. Jedziemy dalej. Na wysokości łąki parkuję. Dalej idziemy pieszo. Między łąką a lasem płynie sobie potok. Musimy go przekroczyć, co czynimy z powodzeniem. Dalej pniemy się pod górę. Byłem tutaj, ale dawno. Myślę, ze opisywałem to w jakiejś swojej relacji. Teraz drogi sobie nie przypominam. Mozolnie pniemy się pod górę. Żeby było ciekawej porzuciłem ścieżkę i szliśmy na przełaj przez las. Las tam przedni rośnie. Taki jak lubię, to znaczy dziki bardziej /bez względu na to, co Marcin odpowie na to określenie/. W końcu stromizna robi się coraz bardziej znośna. Oznacza to, że wychodzimy na grzbiet. Śmiało skręcam w lewo, bo wydaje mi się, ze jest to jedynie słuszna droga. Znalazłem słup betonowy, na którym jakiś mieszkaniec Przeworska zaznaczył swoją obecność. Nie starczyło mu tylko miejsca, żeby napisać, kiedy tam był. Pomimo usilnych poszukiwań miejsca po leśniczówce nie znaleźliśmy. Trudno, znajdę je kiedyś… Ale góra fajna jest. Ma to, czego nie ma na przykład Tarnica. Na tej górze nie ma ludzi. Jest cisza i przyroda. Co chwilę przystajemy i słuchamy ciszy. Tylko od czasu do czasu jakiś pies w metropolii zaszczeka. Czas nam szybko mija. Czas schodzić. Teraz prowadzę żonę na tak zwaną kreskę. Nie wiem, czy to był dobry dla niej sposób. Oj pochaszczowaliśmy sobie wtedy. Ja byłem zadowolony, ale Renatka niekoniecznie. Trudno tak też czasem musi być. Schodziliśmy powoli po dosyć dużej stromiźnie. Doszliśmy do takiego miejsca, że dalej nie można było iść. Byśmy spadli gdybyśmy poszli dalej. Trzeba było trochę wejść pod górę i obejść to miejsce. Mimo, że się to Renatce nie podobało nie usłyszałem złego słowa na to chaszczowanie. Ona lubi jednak normalne ścieżki. Dosyć zmęczeni wróciliśmy do samochodu. Podjechaliśmy do karczmy. Obsada karczmy mizerna, część personelu jest już na nowym miejscu. Zjedliśmy najlepszego pstrąga w Bieszczadzie i pojechaliśmy na nowe miejsce. Tam gospodyni uraczyła nas ciastem własnego wypieku. Było boskie. Do spotkania z Piskalem mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc jeszcze jedno ciasteczko. W końcu nadszedł czas, aby pojechać pod kultową wiatę. Zaparkowałem przed sklepem i podeszliśmy się przywitać. A pod wiata aż ciemno od luda. Prawie nie było gdzie usiąść. Poszedłem po piwo i colę dla Renatki. Uważni ogniskowicze wiedzą, jakie piwo nabyłem drogą kupna. To najlepsze. Przy stole okazało się, że ludziska piją różne napoje nie tylko chłodzące, jak to pod kultową wiatą. W doborowym towarzystwie czas szybko mija. Może się powtarzam, ale taka jest prawda. Nadszedł czas rozłąki. Postanowiliśmy wracać do Wołosatego, ale przedtem umówiliśmy się na następny dzień. Umówiliśmy się na górze. Podczas powrotu kierowniczką była Renatka, a ja tylko wskazywałem właściwy kierunek. W Ustrzykach byliśmy trochę głodni, więc zjedliśmy małe, co nieco w barze na parkingu. Po powrocie do Wołosatego Renatka chwyciła książkę, a ja poszedłem jeszcze na cmentarz. I tak minął kolejny dzionek

    C.D. N. Mam nadzieję, że szybciej…
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    bertrand236

  8. #18
    Ekspert Roku 2011
    Ekspert Roku 2010
    Forumowicz Roku 2009
    Awatar marcins
    Na forum od
    12.2005
    Rodem z
    Lesko/Rabe
    Postów
    3,394

    Domyślnie Odp: Majówka z Bertrandem. Przysiądźcie się do wiosennego ogniska.

    Puszczańsko się zrobiło, a i zabotanizować nie zapomniałeś Bertrandzie widzę
    Marcin

  9. #19
    Bieszczadnik Awatar Pyra.57
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    stolica Pyrlandii
    Postów
    1,596

    Domyślnie Odp: Majówka z Bertrandem. Przysiądźcie się do wiosennego ogniska.

    Bertrand w końcu wziełeś się do dzieła i zasiadłeś do klawiatury. Tak trzymaj i dorzucaj szczap do ognia.
    pozdrawiam
    Marek

  10. #20
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie Odp: Majówka z Bertrandem. Przysiądźcie się do wiosennego ogniska.

    Dzień kolejny. Dzień szczególny, ale o tym później. Wstajemy, jak na wakacje bardzo wcześnie. Tym razem po śniadaniu jedziemy na północ, ot tak dla odmiany. Kiedy dojechaliśmy do Wielkiej szosy skręciłem w lewo. Jak zwykle nie spieszyłem się. Jesteśmy umówieni z Piskalem na górze w samo południe. Czasu mamy sporo. Droga jest pusta. Ani rydwanów na niej, ani turystów. Na Przełęczy stoją dwa rydwany. Trudno mi stwierdzić, dokąd poszli ich właściciele, na Cycki, czy do schroniska na przykład. Nie myślałem na ten temat długo. Karawan zjeżdża w dół. Na samym dole skręciłem w prawo i zaparkowałem. Chciałem zobaczyć, co zmajstrował Szymon na cmentarzu. Na wykonanie tych prac zrzucało się wielu forowiczów. Nie było to takie proste /nie zrzucanie się, ale zobaczenie/. Z pobliskiej budki groźnie nawoływał na nas młody człowiek sprzedający bilety do lasu. Wytłumaczyłem mu, że nie idziemy do lasu tylko na inspekcję na cmentarz. Spotkaliśmy się ze zrozumieniem, nie musieliśmy kupować biletów. Trzeci raz byłem na cmentarzu tuż po zakończeniu prac przez grupę Szymona i trzeci raz byłem pod dużym wrażeniem. Kawał dobrej roboty zrobili. Zastanawiam się, jak długo będzie stał malutki nagrobek? Jest taki mały, że może ulec zniszczeniu przez nieuwagę turysty. W głowie rodzi mi się pomysł, jak pomóc Szymonowi. Może niebawem o tym napiszę w innym wątku...Wracamy do karawanu i jedziemy na północ, aż do dużej miejscowości zwanej Maviczne. Szkoda, ze nie wiem gdzie On mieszka, bo byśmy Go odwiedzili. Trudno. Na końcu tej metropolii jest parking, jak przystało na duże miasto. Tylko Centrum Handlowego na razie brakuje, ale parking już jest. Zostawiamy nasz karawan i wchodzimy na ścieżkę do lasu. A tutaj niespodzianka. Stoi groźny napis, że wchodzimy na własne ryzyko. Ryzykujemy kalectwem a może i śmiercią nawet. Czego nie robi się jednak dla Przyjaciół. Jesteśmy umówieni w najwyższym punkcie lasu, więc ryzykujemy wejście. Opowiadam Renatce, ze ostatnio szedłem tędy z botanizującym Leśniczym, Jego żoną i przesympatyczną Panią Przewodnik. Po dosyć stromym podejściu wychodzimy na leśną autostradę. Tutaj ktoś specjalnie dla nas ustawił ławkę i stół. Żeby mu przykro nie było siadamy i odpoczywamy. Nie jesteśmy tutaj sami. Z nami na ławce jest gość z Tych. Nie posiedział długo. Szybko wyparował, a zostawił po sobie blachę tylko. Blachę zabrałem na pamiątkę, żeby nie śmiecić. Pniemy się dalej pod górę. Pogoda jest ładna. Słoneczko świeci i nieźle grzeje. Jest ładny dzień. Mamy sporo czasu w zapasie. Idziemy powoli żeby się nie zmęczyć. Co jakiś czas przysiadamy sobie na ławce, których na tym szlaku jest kilkanaście. Możecie sobie myśleć, że Bertrand zramolał, ale wtedy te ławki mi się podobały. Ławki to Pikuś. Wkurzały mnie te kosze na śmieci obok nich stojące. Ciekaw jestem, kto je opróżnia i jak te śmieci są transportowane na dół. O dziwo, Renatka nie jest zmęczona tym podejściem. W końcu wychodzimy na górę. Pusto jest. Nikogo nie ma. No to sobie przysiedliśmy i czekamy. Dzwonie do Piskala, a on mi mówi, ze jeszcze trochę mu zejdzie, ale Prezydent już powinien dochodzić. Swoją drogą, skąd on wie, kiedy Prezydent dochodzi? Co oni w tym Sękowcu wyprawiają? W końcu nadchodzi Prezydent ze swoim kompanem od łażenia po Puszczy Kampinoskiej. Witamy się i nic... Czekamy na resztę. Oj nazłaziło się ludzi na górę nazłaziło. Już myślałem, że kamień się pokruszy. Na końcu przyszedł Piskal z dwoma pięknymi Paniami. Robi się biesiadnie. Jeden gość zaczyna grzebać nożem koło betonowego słupa. To chyba Prorok jakiś jest, bo flaszeczkę wygrzebał. Cała góra do jego dyspozycji była, a on we właściwym miejscu grzebał. Musi, że Prorok. Rozpijamy flaszeczkę, potem jeszcze coś. Może się niektórym z Czytających to nie spodoba, ale na tyle ludzi, to naprawdę niewiele było. Ta góra ma coś w sobie. Kiedy byłem tutaj poprzednio, to przyszedł też z drugiej strony sympatyczny jegomość w niektórych kręgach joorgiem zwany. Też z flaszeczką. Wychodzi na to, że na tę górę przychodzą sympatyczni ludzie z flaszkami. Taka specyfika tej góry. Nadszedł czas rozstania. Postanawiamy z Renatką wracać do karawanu. Okazało się, że nie jest to takie proste. Ludzie, którzy przyszli z tamtej strony góry ani o tym nie chcą słyszeć. Mamy wracać z nimi. Prezydent oferuje się, ze nas odwiezie do karawanu swoim rydwanem. Decyzje zostawiam Renatce, uprzedzając ją, ze droga przed nami długa jest. Ku mojemu zdziwieniu Renatka postanawia nie rozstawać się z towarzystwem. Kiedy mamy już opuścić górę okazuje się, że wybranka serca jednego z przybyłych na górę źle się czuje. W kilka osób postanowiliśmy poczekać aż dziewczyna przyjdzie do siebie. Na moje oko sprawa wyglądała poważnie. Chodziło o sprawy krążeniowe. Po pewnym czasie mogliśmy powoli schodzić w dół. Część z nas obserwowała bacznie przyrodę, a część naszą pacjentkę. Z każdym metrem niżej dziewczyna czuła się lepiej. Ot, taka przypadłość urlop lepiej spędzać nad morzem albo w dolinkach bieszczadzkich. Obiecuję im, ze kilka dolinek mogę pokazać. Już nie pamiętam, kto prowadził, ale szlak gdzieś nam zniknął. Ważne, ze cały czas w dół idziemy. Dokądś dojdziemy. Teraz z niepokojem patrzę na Renatkę. Zmęczenie daje się we znaki. Często odpoczywamy. W końcu mamy odpoczynek przy wodospadzie. Teraz to już niedaleko do kultowej wiaty. Renatka dochodzi do niej siłą woli. Tam zalegamy na długi odpoczynek. Mimo iż jesteśmy pod wiatą Renatka jest załamana. Ona myślała, ze rydwan Prezydenta stoi przy wiacie, a on sobie spokojnie gumy odciska w Sękowcu. Odpoczęci i napojeni wyruszamy w końcu do Sękowca. Tutaj rozstajemy się z towarzystwem po uprzednim umówieniu się na następną wycieczkę. Prezydent jak obiecał tak zrobił. Odwiózł nas do Mavicznego. Ceremonia wsiadania do jego rydwanu to dłuższa opowieść, ale wtedy byliśmy zbyt zmęczeni, żeby na drobiazgi zwracać baczniejszą uwagę. Jeszcze raz wszystkim serdecznie dziękuję za wspólne wędrowanie, a specjalne podziękowania dla Kazika za odwiezienie. Zmęczeni bardzo, ale jeszcze bardziej zadowoleni wróciliśmy do Wołosatego. Wieczorem dzwoni do mnie Piskal i składa mi życzenia urodzinowe. Tak dzisiaj kończę kolejny roczek.
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    bertrand236

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Majówka - 2013r.
    Przez Wojtek z Zielonki w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 21-05-2013, 08:27
  2. Transport - Majówka
    Przez nemox007 w dziale Zakwaterowanie i usługi
    Odpowiedzi: 10
    Ostatni post / autor: 05-05-2013, 23:29
  3. Majówka w zieleni
    Przez Basia Z. w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 10
    Ostatni post / autor: 09-05-2012, 17:56
  4. Przysięga piwosza
    Przez Stały Bywalec w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 5
    Ostatni post / autor: 15-06-2009, 19:57
  5. Zapraszam do ogniska
    Przez bertrand236 w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 194
    Ostatni post / autor: 07-06-2009, 23:26

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •