Robert będę malkontentem - a gdzie ilustracja foto? Ale dobrze, że dorzuciłeś parę drewienek do ognia.
Robert będę malkontentem - a gdzie ilustracja foto? Ale dobrze, że dorzuciłeś parę drewienek do ognia.
pozdrawiam
Marek
heheh tryskająca humorem:) dobre towarzystwo to i dobry humor.
A nie wspomnę,że to był mój najlepszy dzień i najpiękniejsze widoki:))))))))))
Szkoda że nie opisałeś drogi powrotnej,czyli chodzenia po wodzie...hihihi
Dusza ludzka jest jak ptak:
Gdy wzbija się na pewną wysokość,nie tylko nie wolno jej spocząć,ale musi tęgo skrzydłami pracować,by się na niej utrzymać. Inaczej pierwsza lepsza pokusa pociągie ją ku ziemi.
Powoli piszę, bo mnie Wena zdradziła z.... /niedomówienie/
Z czasem i dojdziemy i do chodzenia po wodzie....
I zdjęcia też wstawię...
W pracy się porobiło i na nic czasu nie mam, no prawie na nic.
Pozdrawiam
bertrand236
Wysyłam zdjęcia do ostatniego postu.
bertrand236
Precz z pracą...że tak powiem:D
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
Nie poganiajcie Roberta, on teraz do innych ognisk dokłada.
Nie poganiam...ale tak jakoś...piszę, żeby nie zniknęło w ogonku tematów:)
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
Cóż….
Minęło sporo czasu od kiedy napisałem w tym wątku, to co napisałem. Wena mnie zostawiła… Paru osobom obiecałem, że dokończę i nie dokończyłem. Przepraszam. Ale zbieram się w sobie…
I wiecie, co mnie zdopingowało do dokończenia? Od tamtego czasu odbył się X Jubileuszowy KIMB. I co? I nic. Żadnej relacji… Cisza, czyli silence. Wiem, ze się odbył, bo rozmawiałem z uczestnikami. Ale, żeby jakąś relację machnąć dla tych co nie mogli być, to nie…
Zabieram się do pisania, a dużo tego nie będzie…
Pozdrawiam
bertrand236
Od maja pamiętnego roku minęło parę miesięcy, więc wybaczcie Bertrandowi luki w pamięci ale obiecuję, że będę się starał…..
Piotrkowy napitek jak zwykle wszystkim smakował. I jak ro z dobrym trunkiem bywa szybko się skończył. Okazało się jednak, ze nie tylko ja coś miałem w plecaku. Czas szybko mijał w przyjacielskiej atmosferze. W końcu zebraliśmy się do drogi. Nie, żeby powrotnej. Postanowiliśmy pójść nad San. W tamtej okolicy trzeba mieć pecha, żeby idąc prosto nie trafić nad rzekę. Ruszyliśmy w kierunku wskazanym przez Stałego Bywalca. Przez łąkę, lekko pod górę. Taki sobie spacerek po trawie. Z daleka zza rzeki połyskiwała kopuła. Niestety, to już nie po naszej stronie…. Minęliśmy niewielkie wzniesienie i zeszliśmy w dół. Nie, nie do Sanu. Najpierw zatrzymaliśmy się w pewnej Rezydencji. Rezydencja była pusta i zamknięta. Jej plusem jest to, że ma taras. Zmęczeni wielkim wysiłkiem na jaki musieliśmy się zdobyć aby tu dotrzeć z bacówki zalegliśmy na rzeczonym tarasie. Okazało się tam, ze nasze plecaki są bez dna. Na stole pojawiło się szkło. W końcu poderwałem Towarzystwo do zejścia nad najpiękniejszą po Warcie rzekę w Polsce. Żartów nad rzeką było sporo ale jakoś nikt się nie odważył przejść na drugi brzeg. A wody w rzece niewiele było i po kamieniach dało by się. Nikt też się nie kąpał, a szkoda.. Liczyłem na Miss Mokrego T-shirta. Może następnym razem. Wróciliśmy do Rezydencji ale tylko na chwilę. Po burzliwej naradzie jednomyślnie postanowiliśmy wracać do naszych Rydwanów inną drogą. Podobno będzie mniej błota. I co się okazało? Stały Bywalec miał rację błota jest znacznie mniej. Idziemy przez las, ale już bez takiego entuzjazmu i humoru. Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że wycieczka dobiega końca. Nie zdajemy sobie sprawy z jednego…
bertrand236
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki