a kto wyznacza pogodne dni
domyślam się że tylko kierownictwo..jak mniemam tylko w pogodne dni :/![]()
Normalnie gadżeciarze :) jak by nie można było wziąć od plecaka kawałka drzewa z mchem, później tylko wyjmujemy patrzymy na mech i już wiemy bo przecież mech zawsze rośnie po północnej stronie.
Zgadzam się z rafałem, to najbardziej naturalna i niezawodna metoda wskazywania stron świata. Precyzyjnie mozna określić północ analizując noszony pniaczek patrząc na mech, grubość kory i szerokości słojów. Natomiast powyższy gadżet stwarza wiele ograniczeń dla rimbowicza: nie moze mieć metalowych guzików, stać se na mostku, chodzić po torach, spacerować w trakcie burzy itd.
Maciejka, temperaturę można mierzyć zawsze! To nie o zawodny kompas się rozbija ino o termometr. Na torach położonych na mostku można go bezproblemowo używać, także podczas burzy, nawet metalowe guziki nijak nie przeszkadzają (chyba, że rozgrzane są zbytnio, ale to już insza inszość). Na tym właśnie polega ta innowacja. No i zawsze to lepiej nosić termometr niż pniaczek
PS. Jest jeszcze jedna zaleta nie-rtęciowych termometrów, ale zamilczę ze względu na wymogi ustawy o wychowaniu w trzeźwości.
Ostatnio edytowane przez bartolomeo ; 16-10-2010 o 19:28 Powód: Literówka
Czterech panów B.
Aaaa... dać chłopu zegarek, znaczy jako baba pomyliłam termometr z kompasem. Tym bardziej jestem sceptyczna jesli chodzi o naturalne metody wyznaczania stron świata tym przyrządem , zwłaszcza jesli przytroczony jest po lewej stronie klatki piersiowej rimbowicza, to moze powodować dość silne oscylacje...i wskazywać błędny kierunek.
Ps. jeszcze nie rozgryzłam tego ps.
Wszystko jest przemyślane i dopracowane. Otóż oscylacje owe (zmniejszające dokładność to 7 stopni Celsujsza) można wyeliminować przez zastosowanie wzmacniacza odczytu. Wzmacniacz (noszony przez rimbowiczów w formie piersiówki) musi zwierać ten sam alkoho... eee.... płyn, co rureczka i bańka w termometrze. W razie problemów z pomiarem temperatury rimbowicz podłącza rureczkę termometru do wzmacniacza i pomiar w mig się stabilizuje (dzięki znaczącej objętości płynu we wzmacniaczu).
Metoda powyższa jest jednak dość skomplikowana, niedawno prowadzono badania kliniczne na reprezentatywnej próbce rimbowiczów związane z wprowadzeniem metody uproszczonej. Otóż płyn ze wzmacniacza należy wprowadzać bezpośrednio do organizmu, dzięki czemu stabilizuje się temperatura ciała rimbowicza i przekłamania z termometru wiszącego na piersi nie przekraczają 4 stopni Celsjusza.
Te same badania mają też na celu określenie optymalnej zawartości wzmacniacza. Pierwsze próby dotyczące zastosowania ciepłolubnych płynów z południa Europy (tzw. wzmacniacz anyżkowy) spaliły niestety na panewce, rimbowicze bowiem (mimo doskonałego ustabilizowania się temperatury ciała) dostają niekontrolowanych drgawek (wraz z charakterystycznym, na szczęście nietrwałym, wykrzywieniem twarzy) co wprowadza bardzo znaczące błędy. Planowane są kolejne badania, w odpowiednim czasie ogłoszony zostanie na forum nabór ochotników.
Czterech panów B.
W naszych warunkach klimatycznych proponuję zastosować płyn wzmacniacza o temperaturze krzępnięcia daleko ponizej 30 stopni Celsjusza, a jeszcze myslę, ze grozi nam wiele artefaktów, własnie z powodu umieszczenia przyrządu po lewej stronie piersi rimbowicza. Rurka uważam, ze jest zbędna, prostsze będzie bezpośrednie komunikowanie się z przyrządem, ale oczywiście wymaga to dopracowania i wielu prób...
Dziękuję za te bardzo interesujące uwagi i komentarze, odpowiednie poprawki zostaną wprowadzone do planu badań. Serdecznie zapraszam do dalszej współpracy pod hasłem "Koniec termometru za przewodnika".
PS: A co do artefaktów, to uważam, że istotną pomocą mogą być zaproponowane przez Dyktatora RIMBu sosenki.
Czterech panów B.
Bemillerze (tak Ci dano na chrzcie, sorki nie wiem jak się odmienia...) artefakty, z definicji rzecz biorąc to są zakłócenia, szmery w eterze, tym bardziej nie uważam, zeby owe sosenki miały stabilizować metodę badań rimbowych...
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki