Pokaż wyniki od 21 do 30 z 55

Wątek: Czy ja mam pecha? Czyli o swawoli czasoprzestrzeni od lutego do Łupkowa

Widok wątkowy

  1. #1
    Botak Roku 2017 Awatar długi
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sopot
    Postów
    2,375

    Domyślnie Czy ja mam pecha? Czyli o swawoli czasoprzestrzeni od lutego do Łupkowa

    Już od połowy stycznia zaplanowałem lutowy wyjazd w Bieszczady. Czas do wyjazdu przesuwał się zgodnie z przewidywaniami staruszka A.A. Do czasu. Tak na początku lutego czas zaczął się gwałtownie kurczyć. Jeszcze tego nie spostrzegłem, jeszcze pełen ufności zadzwoniłem do Bertranda, że może się spotkamy gdzieś... Czemu nie, on na to, właśnie jadę w tamte rejony to będzie mi po drodze. Umówiliśmy datę, miejsce. Jeszcze czas i przestrzeń jakoś się trzymały razem. Jednak nić je wiążąca już wtedy była nadmiernie napięta. Na trzy dni przed wyjazdem czas zastrajkował, moi szefowie ratując projekt przed klapą nie pozostawili mi wyboru. Przestrzeń moja i Bertranda gwałtownie się rozminęły. Moja przestrzeń została w biurze, jego w zgodzie z czasem poleciała w Bieszczady. Nie będę się rozpisywał o moich zmaganiach z czasem w zamkniętej przestrzeni biura. Dość powiedzieć, że po kilku nieprzespanych nocach, przy wydatnej pomocy zespołu współpracowników, po solennym przyrzeczeniu, że będę w zasięgu telefonii komórkowej, spakowałem plecaki i byłem gotów do drogi. I tu zaprotestowała Małżonka: Chcesz jechać na noc? (była 22.30). Trudno jej było odmówić racji. Po kilku dniach zmagań z czasem, przestrzeń drogi mogła się niepokojąco zakrzywiać. Poszedłem spać, by o 5 rano już mijać rogatki Gdańska. Dom i zwierzyniec pozostawiając pod opieką sąsiada i przyjaciela Krzysztofa. Z drogi telefon do Bertranda; jest i jeszcze kilka dni będzie. Jest dobrze, moja czasoprzestrzeń nawiązuje kontakt z czasoprzestrzenią Przyjaciela. Jeszcze jeden telefon do Gospodarzy Przystanku Cisna, gdzie postanowiliśmy się zatrzymać. Uzgadniamy, że do 22 powinienem dojechać i będą czekać z kolacją.
    Przyjechaliśmy na miejsce niemal punktualnie. Czas nie sprawiał kłopotów, już się uspokoił, przestrzeń też była na miejscu. Tylko temperatura niepokojąco wzrosła... A.A. tego chyba nie przewidział...
    Mimo strzeżeń gospodarzy podjeżdżamy pod sam dom bez łańcuchów. Mokry asfalt niemal pod samą górę i potem zjazd po śniegu pod Przystanek. Gospodarze czekali. Z gorącą kolacją. Jesteśmy tu pierwszy raz. Krótka prezentacja i po chwili siedzimy przy smakowicie zastawionym stole. Ciepłe przyjęcie potęguje kominek i po chwili zupełnie naturalnie przechodzimy na ty i czujemy się jak starzy znajomi. Robi się późno. Pora spać. Zasypiam kamieniem zmęczony ostanimi tygodniami wytężonej pracy, stresem i 800 km jazdy.
    cdn
    Długi
    Załączone obrazki Załączone obrazki

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Z Zagórza do Nowego Łupkowa
    Przez Anonymous w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 13
    Ostatni post / autor: 14-12-2009, 00:01
  2. Czy warto jechać do Wetliny, czyli....
    Przez Alusia w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 20
    Ostatni post / autor: 16-07-2007, 07:58
  3. Koniec lutego..
    Przez Czekan w dziale Poezja i proza Bieszczadu...
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 26-03-2005, 11:24
  4. Czy tylko ja tak mam?
    Przez T.B. w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 22-07-2003, 14:42
  5. uwaga 2 warszawskie spotkanie 8 lutego
    Przez irek w dziale Spotkania i sprawy forumowe
    Odpowiedzi: 11
    Ostatni post / autor: 07-02-2003, 18:43

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •