Strona 3 z 6 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 21 do 30 z 55

Wątek: Czy ja mam pecha? Czyli o swawoli czasoprzestrzeni od lutego do Łupkowa

  1. #21
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,278

    Domyślnie Odp: Czy ja mam pecha? Czyli o swawoli czasoprzestrzeni od lutego do Łupkowa

    Co mi tam niedźwiedzie. Największymi potworami w Krywem są te trzy jamniki i jamnikopodobne. Ostatnio straciłbym rękę. Od głaskania Jak zaczniesz, to potem trzeba samochodem uciekać

  2. #22
    Poeta Roku 2010
    Poeta Roku 2009
    Poeta Roku 2008

    Awatar WUKA
    Na forum od
    07.2006
    Rodem z
    Toruń
    Postów
    3,907

    Domyślnie Odp: Czy ja mam pecha? Czyli o swawoli czasoprzestrzeni od lutego do Łupkowa

    Pytanie podstępne! A wiosna tęgo sobie poczynała skoro nawet but zazieleniła.Dalej...dalej....!

  3. #23
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie Odp: Czy ja mam pecha? Czyli o swawoli czasoprzestrzeni od lutego do Łupkowa

    Cytat Zamieszczone przez długi Zobacz posta
    ...Tosia mówi, że chatki już nie ma. Została rozebrana. ..(do końca jeszcze daleko)
    jeżeli tylko jeszcze chcecie czytać
    Długi
    A Toś mnie zmartwił. Ostatnio kiedy byłem w tej chatce, to w żałosnym stanie była....

    Chcemy, chcemy... zwłaszcza że pisać się nam nie chce...
    Pozdrawiam
    bertrand236

  4. #24
    Botak Roku 2017 Awatar długi
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sopot
    Postów
    2,347

    Domyślnie Odp: Czy ja mam pecha? Czyli o swawoli czasoprzestrzeni od lutego do Łupkowa

    Pauza w pisaniu nie za długa, nie za krótka, ot w sam raz. Bo i pauza w wędrowaniu też była akuratna. Pracuję w firmie, której właściciele urządzają raz w roku święto firmy; w rocznicę powstania, czyli w końcu marca. A że skład firmy raczej młody (jestem tego najlepszym przykładem) święto odbywa się w terenie. Tym razem bazą było schronisko pod Honem. Po całym dniu jazdy pociągiem i autokarem, wymęczeni dotarliśmy późną porą do schroniska. Rozlokowaliśmy się po pokojach, jakaś kolacja i spać. Ranek wstał mglisty z lekkim kacem po podróży i ... i po tym, co wywołuje to zjawisko. Plan jest ambitny: Cisna Jasło Okrąglik Fereczata, Smerek. Autokar został zamówiony do Smereka. Jest nas spora gromadka. Jednak już samo wyjście ze schroniska rozciąąągnęło grupę. Podejście rozerwało ją na strzępy. Dzięki temu każdy szedł swoim tempem, a ja uniknąłem tego, czego nie znoszę: wędrówki w grupie. Warunki na szlaku trudne. Mokry, ciężki śnieg, zapadający się miejscami po udo. Większość już na Jaśle ma nogi mokre do kolan. Decydujemy się skrócić trasę. Z Jasła schodzimy do Kalnicy i Smereka. Jednocześnie. Bo nam się czas i przestrzeń rozdwoiła. Jedni schodzili do Smereka. Drudzy, (dotarli na Jasło godzinę później) schodzili do Kalnicy. Zadziwia mnie szpetota zabudowy "rekreacyjnej" zalegającej wzdłuż szosy. Autokar nas zgarnia z szosy i wracamy do Cisnej. Po obiedzie.. ciąg dalszy imprezowania. Okazuje się, że w schronisku jest sauna. Początkowo wszyscy wykrzykują z aplauzem oooo! Ale nikt nie poszedł. Poszedłem ja. Po godzinie byłem jak nowonarodzony. Reszta towarzystwa dopiero teraz stwierdziła, że to dobry pomysł i tłoczyli się w małym pomieszczeniu, które ja miałem tylko dla siebie. Dla mnie to był duży pokoik, gdzie wygodnie zaległem na górnej półce, dla nich klitka, gdzie 5 osób nadrabiało niewygodę wypitym alkoholem. Ranek zapowiadał się trudny.
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  5. #25
    Bieszczadnik Awatar joorg
    Na forum od
    01.2005
    Rodem z
    Krosno
    Postów
    2,335

    Domyślnie Odp: Czy ja mam pecha? Czyli o swawoli czasoprzestrzeni od lutego do Łupkowa

    Cytat Zamieszczone przez Piskal Zobacz posta
    Co mi tam niedźwiedzie. Największymi potworami w Krywem są te trzy jamniki i jamnikopodobne. Ostatnio straciłbym rękę. Od głaskania Jak zaczniesz, to potem trzeba samochodem uciekać
    Kiedyś jamniczki przeszły z nami całą dolinę , dopiero Tosia (zmartwiona) musiała po nie wyjechać autkiem na "górkę" .Nie pomogło odganianie , tupanie straszenie ... nic z tego, ale są kochane.
    Ps Długi z niecierpliwością zawsze czekam na następne Twoje pisanie.
    Ostatnio edytowane przez joorg ; 01-11-2010 o 16:38
    "dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
    Pozdrawiam Janusz

  6. #26
    Botak Roku 2017 Awatar długi
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sopot
    Postów
    2,347

    Domyślnie Odp: Czy ja mam pecha? Czyli o swawoli czasoprzestrzeni od lutego do Łupkowa

    Mam znów trochę kłopotów z czasem. Tym teraźniejszym. Kurczy się bez umiaru, że nawet taczki nie ma kiedy załadować. Na szczęście sobota należy do mnie. Czas przypalikowałem do klawiatury i nie popuszczę, aż nie skończę kolejnego dnia.
    Dla niektórych pobudka była dość brutalna. Nie było mowy o jakimś tam "jeszcze chwilę". I trzeba przyznać, że choć spodziewałem się znacznych trudności, to jednak udało się zebrać to dość liczne towarzystwo i zapakować bez opóźnień do autokaru. Od śniadania już było wiadomo, że część grupy nie wysiądzie w Wołosatem i w góry nie pójdzie. Główną wymówką był stan obuwia po wczorajszej wycieczce. Tym razem plan jest taki: z Wołosatego przez Tarnicę, Bukowe Berdo do Mucznego. W Wilczej Jamie obiado - kolacja o raczej uroczystym charakterze jako kulminacja obchodów rocznicowych. W autokarze rozkładam mapę i pokazuję kilku pozostającym, gdzie mogą pójść z Mucznego, zanim reszta zejdzie z gór. Przestrzeń przemyka za oknami. W Wołosatem wysiadam ja..., właściciele i prezesi w 2 osobach i jeszcze 3,4 osoby. Mało nas, jak na blisko 40 osobową wycieczkę. Mnie to nie przeszkadza. Pomykamy błotnistą ścieżką na Tarnicę. Trochę pada, trochę wieje, słowem jest pysznie. Na górze kilka osób (jest sobota), widoki raczej tak na kilkanaście metrów. Czasem coś przedrze się przez zamglenie - chmury. W nadziei, że na Bukowym Berdzie będzie lepsza pogoda, szybko schodzimy z Tarnicy. I rzeczywiście. Powoli przestrzeń pokazuje swoje piękno. Wiatr rozwiewa nieco mgły i chmury, przez dziury pełne tajemniczych blasków pokazuje się przestrzeń. Czas się wycofał na z góry upatrzone pozycje i zamarł. Idziemy nieśpiesznie grzbietem podziwiając przestrzeń to z lewej, to z prawej. Przystajemy, patrzymy na przebytą drogę. Pogoda znów się psuje i budzi czas. W Wilczej Jamie czeka obiad, kolacja i te 30 głodnych gardeł. A bez nas się nie odbędzie. Przy zejściu przyspieszamy, choć jest wybitnie ślisko i mokro. Do tego liczne sterczące spod śniegu gałęzie po jesiennym "śniegołomie". Trzeba czasem obchodzić te przeszkody. Do tego miejscami rozjeżdżony szlak przez ciężki sprzęt zrywkowy. Ani się spostrzegłem, jak gdzieś zniknęły kolorowe paski malowane na drzewach. I tak niechcący przestrzeń znów zakręciła i zamiast w rejonie Arniki wyszliśmy wprost na bramę Wilczej Jamy. Z ulgą powitałem ciepło kominka. Buty powędrowały na miejsce bliżej ognia. Nie wiele to dało. Co prawda były cieplejsze i nawet "prawie" suche, ale podeszew odlazła całkiem. I tu na zakończenie kilka słów o Wilczej Jamie. Było to jedna z najsympatyczniejszych imprez tego typu, w jakich uczestniczyłem. To, co znalazło się na stole było pyszne. Państwo Pawlakowie włożyli wiele wysiłku, by atmosfera była miła, wręcz serdeczna. Biorąc pod uwagę fakt, że źle się czuję w towarzystwie przekraczającym liczbę 10 osób, to naprawdę wielki sukces Gospodarzy.
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  7. #27
    Botak Roku 2017 Awatar długi
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sopot
    Postów
    2,347

    Domyślnie Odp: Czy ja mam pecha? Czyli o swawoli czasoprzestrzeni od lutego do Łupkowa

    Zima odeszła, wiosna rozświetlona rozwijającymi się liśćmi i kwiatami. I tak to już jest z tym czasem, jeden krok i z marca jesteśmy w połowie maja. W firmie sytuacja jak w lutym. Ale nie dopuszczam myśli o zmianie terminu wyjazdu. Ustawiam pracę w zespole i ... Słoneczny sobotni dzień, dzień w drodze. Obiad w restauracji przy stacji benzynowej w towarzystwie ludzika na wieży. Dobijamy w końcu do celu podróży. Zobaczcie: dwa trzy zdania i 800 kilometrów przeleciało. Tu kilka chwil, a wtedy 12 godzin za kółkiem. Rozlokowujemy się na kwaterze i śmigamy do Zajazdu. Jak zwykle w niedoczasie, nieco spóźnieni. Na najważniejsze zdążyliśmy. Uśmiech Marcowego pochylonego nad albumem - bezcenne. Nagrody dla forumowych Przyjaciół, wspólna radość, gratulacje. I już mniej oficjalnie rozmowy "w zespołach kameralnych". Czas zatacza szerokie koło. Przy stoliku siedzą: Joanna, urodzona sopocianka i Wuka. Pogrążone w rozmowie. A czas kręci im nad głowami swój młyn. Zakręcił do lat pięćdziesiątych, Lidzbark Warmiński. Babcia Joanny ubrała małą Joasię w świąteczną sukienkę i mówi: teraz pójdziemy do mojej przyjaciółki, jeszcze z Wilna. Bądź grzeczna, ta pani jest pisarką, pisze książki dla dzieci. Tak Joanna poznała Panią Irenę Kwinto. Potrzeba było przyjechać na KIMB, by poznać Wiesię, synową Pisarki. Koło północy wróciliśmy do czasu i miejsca właściwego, czyli do teraźniejszości. Teraźniejszość zapowiadała się ... źle się zapowiadała. Ranek mógł sobie darować wstawanie. Ale wstał, więc i my ubraliśmy się przeciwdeszczowo i ruszyliśmy na mały spacer. Planowaliśmy... co tu planować, jak leje. Poszliśmy w kierunku Przełęczy Beskid i wróciliśmy po 2 godzinach lekko przemoknięci. Leje.
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  8. #28
    Poeta Roku 2010
    Poeta Roku 2009
    Poeta Roku 2008

    Awatar WUKA
    Na forum od
    07.2006
    Rodem z
    Toruń
    Postów
    3,907

    Domyślnie Odp: Czy ja mam pecha? Czyli o swawoli czasoprzestrzeni od lutego do Łupkowa

    A ten na wieży to pewnie kasiarz Kwinto z "Va banku", z nieodłączną trąbką. Chyba zapowiadał to nasze spotkanie w dalekiej przeszłości i...Joasi wpływ na przyszłość!!! Pozdrawiam.

  9. #29
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,278

    Domyślnie Odp: Czy ja mam pecha? Czyli o swawoli czasoprzestrzeni od lutego do Łupkowa

    No, proszę! Bertrand jakie nagrody zgarnął powsimordowe: piwo Specjal prosto z Torunia, ale też laptopa, aparat, komórkę... Zaprawdę, warto się starać!

  10. #30
    Botak Roku 2017 Awatar długi
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sopot
    Postów
    2,347

    Domyślnie Odp: Czy ja mam pecha? Czyli o swawoli czasoprzestrzeni od lutego do Łupkowa

    A jaki łaskawy był, pendrajwa pozwolił wetknąć do usb, i gadał ludzkim głosem...

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Z Zagórza do Nowego Łupkowa
    Przez Anonymous w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 13
    Ostatni post / autor: 14-12-2009, 00:01
  2. Czy warto jechać do Wetliny, czyli....
    Przez Alusia w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 20
    Ostatni post / autor: 16-07-2007, 07:58
  3. Koniec lutego..
    Przez Czekan w dziale Poezja i proza Bieszczadu...
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 26-03-2005, 11:24
  4. Czy tylko ja tak mam?
    Przez T.B. w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 22-07-2003, 14:42
  5. uwaga 2 warszawskie spotkanie 8 lutego
    Przez irek w dziale Spotkania i sprawy forumowe
    Odpowiedzi: 11
    Ostatni post / autor: 07-02-2003, 18:43

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •