Nie, to mówił Twój przyjaciel, a on zna szychy w SG. Takie szychy, że w 2008 jechałam autem na/pod Rozsypaniec na zachód słońca.
Nie, to mówił Twój przyjaciel, a on zna szychy w SG. Takie szychy, że w 2008 jechałam autem na/pod Rozsypaniec na zachód słońca.
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Krysiu, a jakie zagrożenie dla BdPN miałoby "ekologiczne" przejście tylko dla pieszych i rowerzystów? Przecież tam i tak już istnieje droga. Zamknięcie jej dla ruchu samochodowego od strony Wołosatego i Lubni "zmusiłoby" do przejścia 6 km - a to dla wielu odległość nie do pokonania na własnych nogach.
A tak na marginesie, przestańmy zachowywać się jak pies ogrodnika (vide Opołonek, gdzie Ukraińcy mogą wejść, ale dla nas to koszt wieluset złotowego mandatu). Pamiętam, ile trwało przedłużenie szlaku do tzw. źródeł Sanu! Przeciwstawna sytuacja z Puszczą Białowieską, gdzie istnieje już nagła konieczność jej ratowania. Ot i logika urzędnicza...
Miłego dnia...
Jechałaś autem???!!! W Parku???!!! Po zamkniętej dla ruchu drodze???!!! I to, by zaspokoić żądzę zobaczenia zachodu słońca nad Rozsypańcem???!!!
A gdzie twoja świadomość ekologiczna? Ileż to szykujących się do snu żyjątek wystraszyliście? Przy dzisiejszym dniu nie wspomnę o tych, co spotkały się z kołami waszego samochodu...
Bardzo brzydko... ( )
Nieprawda;-)
nie jest ona zamknięta dla Straży Granicznej;-)))
Andrzeju-jest to bardzo ciekawa przygoda, wybierz się raz i sam zobaczysz;-)
Ja nie mam żadnych koszmarów związanych z przeszłością być może dlatego.
Jeszcze tylko bym chciała w "przemytniczku" się przejechać, tam to dopiero klimacik;-))))
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Andrzeju nie wiem gdzie te koszmary i złe sny na jawie. Kilkadziesiat razy przekraczałem granicę czy to w Medyce, czy w Krościenku i nigdy złych przeżyć, snów, ani koszmarów nie miałem. Może częściej trzeba po prostu przekraczać granicę, a nie powtarzać zasłyszane plotki, a złe sny miną.
Marcin
Rowerem szybciej, 10 - 15 min
Jechaliśmy z synem przez Medykę. Ukraińcy poprzybijali tylko jakieś pieczątki. Polscy pogranicznicy/celnicy wypytywali natomiast dość drobiazgowo o .... typ przerzutek i hamulców w naszych rowerach
A przejście wyglądało tak:
amen...
im trudniej tym lepiej...aby pojechali tylko ci ktorzy naprawde chca jechac TAM, ktorzy wiedza gdzie jada i wiedza na co sie pisza... bo nadmiar ulatwien skutkuje potem ze spotyka sie na ukrainie takich co brzydza sie miejscowa ludnoscia, wszedzie im brudno, domagaja sie przestrzegania norm UE albo "żądaja" w knajpach menu po angielsku.. jakby takich raz i drugi porzadnie potrzepali na granicy pewnie by trzeci raz juz nie pojechali... albo by pokochali ukraine taka jaka jest... jedno i drugie rozwiazanie jest dobre
jedź.. jak najszybciej... bo jakies kolejne "madre" glowy moga wpasc na to aby go wycofac z kursowania bo jest za malo elegancki i europejski... jedź poki jeszcze czas...
a moze sprawiac przyjemnosc wchodzenie z ciezkim plecakiem pod stroma gore, w deszczu , blocie, pocie zalewajacym oczy???? a sa tacy co tak robia, dla przyjemnosci, nikt im za to nie placi- i nawet sie jeszcze tym ciesza!!
a przeciez obiektywnie wygodniej dojechac wszedzie czystym klimatyzowanym autokarem...
nie zawsze to co najlatwiejsze i najbardziej wygodne jest najwieksza radoscia... jest jeszcze cos takiego jak klimat i przygoda.. ale to albo sie czuje albo nie...
Ostatnio edytowane przez buba ; 01-11-2010 o 20:27
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
Czyżby nasi kochani bracia Polacy przestali przemycać papierosy? Kiedy 2 lata temu pieszo przekraczałem granicę, ciągle byłem nagabywany, bym wziął jakieś kartony lub paczki z papierosami. Gdy odmawiałem traktowano mnie jak kogoś z innej planety: ja Polak, swemu bratu Polakowi nie chcę pomóc! I to czekanie, aż łaskawie ktoś uruchomi przejście. A stanie wśród "kulturalnych", debilnych, zapijaczonych Polaczków, którzy znają jedynie "partykuły wzmacniające" na k..., ch... i inne, nie jest dla mnie żadną przygodą! Tłum był taki, że jak przeszedłem przez to wulgarne, chamskie polockie piekło, byłem szczęśliwy! Powiedziałem wtedy sobie - nigdy więcej! Zdecydowanie wolę pociąg, bo w autobusie też są prowadzone szemrane interesy! Chyba, że obecnie jest taka "kultura" jak na zdjęciu...
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki