Strona 3 z 4 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 21 do 30 z 34

Wątek: Tam, gdzie Anioły goriłoczkę piją, czyli wrześniowe wspomnienia z Bieszczadów

  1. #21
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,278

    Domyślnie Odp: Tam, gdzie Anioły goriłoczkę piją, czyli wrześniowe wspomnienia z Bieszczadów

    Wspomnienie piąte
    Brum brum

    No proszę. Przyjechałem dwa dni temu, a tu już piąte wspomnienie. W związku tym , że Wojtek 1121 przyjechał przede mną i Stały Bywalec od razu zaczął go eksploatować, w niedzielę wypadł dzień odpoczynku. Kaziu dzięki lekturze przeniósł się do XVII-wiecznej Rosji, gdzie wraz z Jackiem Dydyńskim poszedł na Moskwę, a ja z Wojtkiem dzięki Nissanowi przenieśliśmy się do XXI- wiecznego Szwejkowa, bardzo zresztą Radosnego. Ale zanim to się stało pojechaliśmy w kierunku Rajskiego , Wołkowyi, Górzanki. Samochód drogę znał, mogliśmy więc skupić się na rozmowie. Tak naprawdę nie wiedzieliśmy dokąd pojedziemy, ot, żeby jechać, byle do przodu. I tak, ani się obejrzeliśmy jak samochód zawiózł nas do Baligrodu, gdzie zrobiliśmy zaopatrzenie kolacyjne a potem do chatki w Huczwicach. A tam tłum ludzi, nie znanych nam bliżej, nocowali nawet na strychu. Nawet kolega, który zwichnął nogę tam wlazł. Teraz czytam, że poginęły stamtąd ikony i książki. Czyżby chatka miała podzielić los chatki pod Obnogą?


    Później pojechaliśmy tam, gdzie ostoja kumaka pijaka, a po drodze do Zajazdu Chryszczata. Wojtek chciał mnie zakuć w dyby, ale te się rozpadły, za to zaprowadził mnie do celi. I tam, nie w celi, tylko w zajeździe zjedliśmy pyszny obiadek. Dla mnie był smażeny syr, różniący się tym od tego, który jadłem w Pradze, że w środku był plasterek szynki, do tego zasmażane ziemniaczki i piwo, a dupa rośnie. Będąc z tej okolicy należało sprawdzić postępy prac przy odbudowie schroniska w Smolniku, zwłaszcza że Wojtek obiecał mi całe wory grzybów. Pojechaliśmy więc tam, a po drodze wysłuchałem gawędy o Panu samolociku ze Smolnika nad Osławą. Pan Samolocik idzie do sklepu, jeszcze wtedy nie lata, odlot ma później, po wprowadzeniu do organizmu paliwa lotniczego w postaci różnych poprawiających nastrój płynów. Następnie z pasa startowego spod sklepu rusza. Obniża podwozie, rozpościera skrzydła i tak leci wzdłuż szosy aby bezpiecznie wylądować pod domem. Kiedy jechaliśmy przez Smolnik, port lotniczy był jeszcze zamknięty, ale pan samolocik już szedł ku swemu przeznaczeniu.

    ***

    Schronisko w Smolniku odbudowało się do okien i stanęło. Na miejscu nikogusieńko, trochę śmieci. Byłem tu pierwszy raz, nie było mi dane nigdy tam nocować, ale miejsce jest przepiękne. Mam nadzieję, że szybko się odbudujecie.


    Pokręciliśmy się trochę na miejscu w poszukiwaniu grzybów, bez spodziewanych efektów. Ot, kilka zdechłych maślaków i wysuszonych kani. Ale tego dnia szczęście nam dopisało, dzięki metodzie Kubusia Puchatka. Skoro Prosiaczka tu nie ma, to znaczy, że jest w zupełnie innym miejscu, należy więc znaleźć najpierw zupełnie inne miejsce. My tak samo- skoro nie było grzybów tam, to były z pewnością w zupełnie innym miejscu, należało więc pojechać w zupełnie inne miejsce.


    No i pojechaliśmy prosto do Łupkowa. I w Łupkowie… grzybów tyż nie było.
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  2. #22
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,278

    Domyślnie Odp: Tam, gdzie Anioły goriłoczkę piją, czyli wrześniowe wspomnienia z Bieszczadów

    Czy któś wie, dlaczego zdjęcia po dodaniu robią się czarno -białe?

  3. #23
    Bieszczadnik
    Na forum od
    12.2006
    Rodem z
    Węgorzewo
    Postów
    159

    Domyślnie Odp: Tam, gdzie Anioły goriłoczkę piją, czyli wrześniowe wspomnienia z Bieszczadów

    Piskal !! a gdzie jest nasz ulubiony ciąg dalszy ?

  4. #24
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,278

    Domyślnie Odp: Tam, gdzie Anioły goriłoczkę piją, czyli wrześniowe wspomnienia z Bieszczadów

    Będzie, będzie...

  5. #25
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,278

    Domyślnie Odp: Tam, gdzie Anioły goriłoczkę piją, czyli wrześniowe wspomnienia z Bieszczadów

    Pojechaliśmy do Łupkowa przywitać się z Krysią Rados oraz aby zobaczyć słynny tunel kolejowy. Po krótkiej rozmowie z Krysią, m.in. o nieuchronnie zbliżającym się RIMBie, imprezie żenującej, niezorganizowanej (nie powołano Rady RIMBu!) i tworzonej przez osoby nieodpowiedzialne, o czym osoby o mocnych nerwach mogą przeczytać w stosownym wątku , i poszliśmy w kierunku tunelu. Tunel robi wrażenie, ale z pewnością większe by zrobił, gdyby akurat przejeżdżał tamtędy pociąg, najlepiej wtedy, kiedy byłem w środku, a trzeba wyjaśnić osobom, które jeszcze tam nie były, że ten prawie 400 metrowy tunel po kilkudziesięciu metrach zwęża się na szerokość pozwalającą, rzecz jasna, przejechać pociągowi, ale poza tym dużo miejsca nie zostawia, i przejeżdżający pociąg z pewnością wzbudził by dreszcze emocji. To bardzo ciekawe miejsce z równie, albo bardziej ciekawą historią. Chociaż zapuściłem się dość daleko, nie było niestety czasu aby przejść na słowacką stronę. W planach mieliśmy jeszcze Balnicę, potem kolację, nad punktualnością której czuwał sam Prezydent KIMBu. W dodatku była niedziela, a Kaziu obowiązkowo musiał obejrzeć u mnie w domku „Czas honoru”.

    Nie marudziliśmy więc, tylko pojechaliśmy do Balnicy. A w zasadzie dojechaliśmy do miejsca, gdzie da się dojechać samochodem, a dalej kierując się torem kolejki poszliśmy pieszo.
    I to tam, wzdłuż torów okazało się, że to jest to „inne miejsce” wg metody Kubusia Puchatka, i tam nazbieraliśmy nieco rydzów; w dodatku w samej Balnicy przyszli turyści słowaccy z prawdziwkami udającymi parasolki. Ale i mnie w drodze powrotnej poszczęściło się i też znalazłem prawdziwki podobnej wielkości. Od razu postanowiłem, że ususzę je przy kominku, a pod koniec mojego pobytu zrobię z nich sos grzybowy. Zwłaszcza, że spodziewałem się za czas jakiś kolejnych gości.

  6. #26
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,133

    Domyślnie Odp: Tam, gdzie Anioły goriłoczkę piją, czyli wrześniowe wspomnienia z Bieszczadów

    Tego się nie spodziewałem , ... że duchy Rimbu będą straszyć w najdłuższym bieszczadzkim tunelu

  7. #27
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,278

    Domyślnie Odp: Tam, gdzie Anioły goriłoczkę piją, czyli wrześniowe wspomnienia z Bieszczadów

    Jeszcze zdjęcia.
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  8. #28
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,278

    Domyślnie Odp: Tam, gdzie Anioły goriłoczkę piją, czyli wrześniowe wspomnienia z Bieszczadów

    Wspomnienie szóste

    A na wiersycku duje ze hej!

    W poniedziałek , 27 września Stały Bywalec stęskniony za Przełęczą Orłowicza (nie był na niej 2 dni!) wymyślił, że przejdziemy się z Wetliny do Sękowca. Nie przepadam za połoninami, cóż z tego że piękne widoki, kiedy tłumy ludzi. Już wolę tak jak dajmy na to taki Bertrand zwiedzać cmentarze, wysiedlone wioski i ogólnie chaszczować. Ale kiedy Kaziu zaproponował wetlińską nie widziałem przeciwwskazań. Bo nie jest ważne gdzie, ważne z kim (byle nie były to przypadkowe tłumy). Bo ja, w przeciwieństwie do takiego Bertranda nie lubię chodzić samotnie. W Wetlinie i tak mieliśmy się spotkać z Aleksandrą (i jej kompanią). Wojtek zaś, zapakowawszy Aleksandrę (z jej kompanią )do swojego brum-bruma miał udać się gdzieś. A gdzie, mieli ustalić na miejscu. Tak więc pojechaliśmy do Wetliny spotkać się z Aleksandrą (i jej kompanią). Kiedy Aleksandra (i jej kompania) przyszła plany uległy skrystalizowaniu- Aleksandra (i jej etc.) zapakowała się w Wojtka i pojechali… no właśnie nie pamiętam, chyba do Koliby i jaskiń nasiczańskich, ja zaś ze SB ruszyliśmy na szlak.



    Pogoda od rana nie rozpieszczała. Niebo zasnute chmurami, zimno i ponuro, za to dusza śpiewa! Najczęściej ten żółty szlak, jeden z najpopularniejszych szlaków, wygląda jak żółta febra- tłumy ludzi, często przypadkowych, „bo trzeba zaliczyć wetlińską”, grupy dzieciaków, które marzą tylko o tym, żeby zrobić w tył zwrot , hałas, ścisk itd., tego dnia wyglądał jak żółta łódź podwodna- pusto, spokojnie, tylko iść wciąż przed siebie rozmawiając o tym i owym (a tego dnia rozmawialiśmy właśnie o owym). I tak było dopóki nie wyszliśmy nad linię lasu. Ach, jak tam piździło! Wiadomo, że w głowie mam pusto, ale mocną za to szyję, nie oderwało mi więc głowy, ale nie robiliśmy żadnego postoju. Od razu na dół, do świeżo wybudowanej wiaty. Tam dopiero zrobiliśmy dłuższy postój. Kaziu wyciągnął coś „na rozgrzewkę”, ja wyciągnąłem coś „ na wszelki wypadek”, tak więc dalsza droga przebiegła nam śpiewająco! I tak śpiewając w różnych słowiańskich językach doszliśmy do zabudowań BdPN w Suchych Rzekach.



    Tam miły pan, który pełni w nich honory pana domu zaprosił nas na herbatę. Kaflak w kuchni dawał przyjemne ciepło, czajnik z wodą na herbatę gwizdał wesoło, snując bieszczadzkie marzenia, a my powoli rozgrzewaliśmy się. Piec ten przypominał mi dzieciństwo, kiedy, zupełnie podobny, grzał mnie w tyłeczek. A ponieważ od mojego dzieciństwa minęło już kilka lat, a moja Piskalówka nadaje się tylko do wielu rzeczy, ale najbardziej remontu, zwłaszcza w kontekście mającego niebawem pojawić się małego Piskalka , wymarzyła mi się ponownie kaflowa kuchnia.



    Zapytaliśmy też o tabliczkę, na którą zwrócił mi uwagę SB, a której wcześniej nie zauważyłem, chociaż przechodziłem obok niej co najmniej kilka razy. Mało widoczną tabliczkę ku pamięci zmarłego 2 października 1998 r. Karola Gruszczyka. Wtedy, pijąc herbatę i grzejąc się przy kaflowej kuchni, zanim odnalazł nas Wojtek 1121, który odwiózł był już Aleksandrę (i jej) usłyszeliśmy taką historią…
    Ostatnio edytowane przez Piskal ; 21-12-2010 o 17:01 Powód: bez przyczyny

  9. #29
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,278

    Domyślnie Odp: Tam, gdzie Anioły goriłoczkę piją, czyli wrześniowe wspomnienia z Bieszczadów

    Wspomnienie siódme

    Tragedia pod przełęczą

    W dniu, w którym znany Bieszczadnik, Wojtek 1121, obchodził swoje 48 urodziny, Karol Gruszczyk również obchodził swoje urodziny. Wraz z grupą przyjaciół raczył się alkoholem w Chatce Puchatka. Po udanej libacji imprezowicze postanowili wrócić do Wetliny. Co ich skłoniło, żeby w takim stanie wracać przez całą połoninę, miast od razu zejść na dół do Przełęczy Wyżnej i na szosie szukać szczęścia niewiadomo. Dość, że w drodze nastąpiło gwałtowne załamanie pogody. Wiatr hulał wśród poskręcanej buczyny, a deszcz ze śniegiem tańczył makabryczny taniec. Pechowi imprezowicze gwałtownie się wyziębiali, widoczność spadła do kilku metrów a pechowcy miast zejść do Wetliny, pobłądzili i zaczęli schodzić w kierunku Suchych Rzek. Tak doszli do linii lasu. Dwóch opadło z sił i odmówiło dalszego marszu, przycupnęli pod drzewami czekali na cud. Inni zaczęli zbiegać w dół. Tak dobiegli do Ostoi. Zaalarmowany GOPR ruszył na pomoc. Zziębniętych znaleziono w tym samym miejscu, w którym się zatrzymali. Nie byli już przytomni, ale żyli. Jeden z nich, Karol Gruszczyk, będąc już na noszach dostał drgawek i po chwili zmarł. Drugiego z pechowców udało się bezpiecznie sprowadzić na dół.
    Nie mogę zweryfikować prawdziwości tej opowieści, nie ma jednak powodu, aby zarzucać temu człowiekowi łeż . Jeśli ktoś zna więcej szczegółów tej tragedii, to bardzo proszę.
    Cóż, Bieszczady to takie „kapuściane górki”, niskie i spokojne. Tymczasem brak ciepłych ubrań, które zawsze powinny znaleźć się w plecaku, a przede wszystkim brak rozsądku doprowadził do tragedii.



    ***

    Kiedy tego dnia siedzieliśmy w domku nr 4 racząc się ukraińską, hm… kuchnią, usłyszeliśmy pukanie do drzwi. W drzwiach stał młody chłopak pytając się „o pana Piskala”. Okazało się, że odnalazł nas Capricornus, który wraz z grupą przyjaciół zajmował „mój’ domek nr 1. Zaprosiliśmy go częstując czym domek bogaty, wpraszając się równocześnie na przyszłą kolację do niego. Kolejny użytkownik naszego forum poznany osobiście. Niestety tym razem nie udało nam się wspólnie połazęgować, ale, jak to mówią, co się odwlecze to nie wystygnie.
    Ostatnio edytowane przez Piskal ; 01-01-2011 o 18:21

  10. #30
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,278

    Domyślnie Odp: Tam, gdzie Anioły goriłoczkę piją, czyli wrześniowe wspomnienia z Bieszczadów

    Wspomnienie ósme
    Dobrze dobrze, panie bobrze

    W dniu, w którym ja pakowałem plecak, bo wieczorem miałem ruszać, Wojtek 1121 i Stały Bywalec wybrali się na Tworylne. Wracając doszli do bobrowego rozlewiska niedaleko ruin dworu w Krywem. Tam skręciwszy w prawo wyrzuciło ich na łąki powyżej cerkwi , a potem na stokówkę. Dlatego we wtorek postanowiliśmy poszukać skrótu przez owe rozlewisko, tym razem od strony Krywego.



    Tak więc dojechaliśmy aż do gospodarstwa państwa Majsterków pod pretekstem kupna słynnych kozich serów. Stamtąd poszliśmy pomedytować do ruin mostu, a potem ruszyliśmy wzdłuż Sanu wraz z jego leniwym biegiem. Szło się bardzo przyjemnie, pogoda ukazała swoje bardziej ludzkie oblicze. Wzdłuż Sanu szliśmy tak długo jak się jego brzegiem dało, potem wyrzuciło nas na górę w sympatyczny leszczynowy lasek, zaczęło się tak lubiane przeze mnie chaszczowanie. Tak doszliśmy do strumienia, który płynął 10 metrów pod naszymi nogami. Cóż było robić, należało jakoś pokonać tę przeszkodę, Wojtek, kiedy znalazł się po drugiej stronie wyciągnął kamerę, licząc na to, że Prezydent zwali się do strumienia z tej prawie pionowej ściany, ale ten za nic mając prawa sztuki filmowej nie zrobił Wojtkowi tej satysfakcji. Za to kiedy za strumieniem pokazały się pierwsze, bardzo zachwaszczone łąki, Prezydent stwierdził, że potok ten to Krywka, powyżej jest rozlewisko, a my jesteśmy już po drugiej stronie i, gdy pójdziemy teraz przez łąkę, dojdziemy do ścieżki, którą parę dni wcześniej szli. Tymczasem okazało się, że przez Krywe płyną dwa potoki i kiedy przeszliśmy przez łąkę doszliśmy dokładnie do ruin dworu poniżej którego było wspomniane rozlewisko. Dalej więc , z powrotem wzdłuż potoku, tym razem już Krywki, i tam dopiero było przejście, którego szukaliśmy.



    Tak też znaleźliśmy się dokładnie w miejscu, w którym Wojtek z Kaziem poszli przez łąki. My też, ale teraz nie ścieżką, a zasadzie wyjeżdżoną w trawie przez samochód drogą, tylko niżej wzdłuż bobrowego rozlewiska. Nad nami górowała cerkiew, a my, miejscami po pas w trawach szukaliśmy jakiegoś przejścia przez potok. I tutaj z pomocą przyszła nam bobrowa inżynieria. Po moście zbudowanym przez bobry suchą nogą udało nam się przejść na drugą stronę. I znowu Prezydent zlekceważył święte prawa sztuki filmowej.
    Byliśmy pod ruinami cerkwi w Krywem, zdawało by się, że wystarczy wejść na górę. Ale tutaj na drodze nam wyrosły krzaki tarniny, które trzeba było omijać szerokim łukiem.
    Doszliśmy jednak do cerkwi, a tam.. porządek. Miejsce tak kiedyś zapuszczone, teraz ładnie wysprzątane, odchaszczowane, a w dodatku,( Reconie1, tutaj zwracam się do Ciebie!), powyciągano różne kamienie z różnych szpar, a po tym, co dla Ciebie przygotowałem nie został nawet ślad. Cóż, ktoś się ucieszył, niech mu będzie na zdrowie. Ale w maju zostawię Ci znowu, pewnie już w innym miejscu, umowa jest umową!


    Za to w drodze do samochodu trafiliśmy na ślad miśki. Na pewno miśki, bo potem pan Majsterek opowiadał, że tej nocy ją widział.
    Kupiliśmy te sery, jeden wędzony, drugi zwyczajny, w ilości nie do przejedzenia. Wieczorem zrobię sałatkę grecką. My tymczasem pogawędziwszy z panem Stanisławem, uwolniwszy się od jamnikopodobnych potworów pojechaliśmy do Zatwanicy na małe conieco.
    Załączone obrazki Załączone obrazki

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Tam, gdzie raki zimują
    Przez don Enrico w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 36
    Ostatni post / autor: 01-04-2013, 11:44
  2. Ognisko na śniegu, czyli lutowe wspomnienia z Bieszczadu. Jeszcze raz po awarii...
    Przez bertrand236 w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 37
    Ostatni post / autor: 18-08-2010, 21:34
  3. TAM czyli Turystyczna Awanturka Muzyczna
    Przez dziabka1 w dziale Spotkania i sprawy forumowe
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 29-10-2008, 10:59
  4. Spotkania wrześniowe
    Przez Stały Bywalec w dziale Spotkania i sprawy forumowe
    Odpowiedzi: 15
    Ostatni post / autor: 09-09-2007, 13:27
  5. Wrześniowe spotkanie
    Przez kobieta_bieszczadzka w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 12
    Ostatni post / autor: 17-09-2006, 23:07

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •