Czyli, czy da się przetrwać w mieście...? (gdy Bieszczady tak daleko...)
Pierwsza niedziela grudnia - spacer do Lasu Lindego. Na zboczu wału wydmowego odbywają się śniegowe szaleństwa, choćby zjazdy na sankach na wszelkie możliwe sposoby... (zresztą, każdy jeździ na czym potrafi).
Obok górki ruiny starej kotłowni Szpitala Bielańskiego (fotki dedykuję Bubie) wysoki, rozsypujący się komin; ceglane mury za ogrodzeniem; olbrzymie, ślepe okna i to co za nimi pobudzają wyobraźnię dzieciarni...
Drzewostan opanowany przez robinię akacjową – nagie korony eksponują swoje fantazyjne kształty.
Zakładki