Idą święta

Poprzez zaspy, mrozy, śniegi,
Wolno, jak w miesiącu renta
Odmrażając sobie piegi
Idą święta.

Pan o święta się nie martwi,
Przy kominku grzejąc pupę.
Tylko, czy wystarczy karpi,
I zmienia półdupek.

Czemu nie chcą autobusem,
Autem, bodaj hulajnogą!
Z dziećmi zabrać się gimbusem
Przecież mogą.

A te jakby się zaparły,
Tylko pieszo, tak rok w rok.
Całe pięty już obdarły
Idąc w krok!

Niepokoju pełna puenta
A i troska moja stąd,
Czy tym roku zdążą święta
Przyjść do świąt?