Na naszym uniwersytecie
Jest doktor co zwie się Bata
Gdy szedłem doń po niemieckim,
Mówię do niego „Herr Bata”.

Kiedy od niego wyszedłem
Ulicą jechał walec
Lecz wcześniej piłem kawę
Krzyknąłem więc –„O ,Kawalec!”

Odwrócił się przechodzeń ,
Który tak się nazywał
I pyta się grzecznie- ”Czego?”
Lecz ja w głowie mam cztery piwa.

Poszedłem więc do knajpy
Gdzie leciał „Rejs”, film boski
-„Kto go reżyserował?”
Mówię więc -„Pan Piwowski”

Wtem podszedł do baru klient
Który zamawia: -„Raz wódkę,
Właśnie idąc od parku
Spotkałem młodą rozwódkę,

I sąd orzekł, że tego męża
Była wyłączna wina
Więc może do tej wódki
Poproszę też lampkę wina”

Pije więc wódkę z winem
A w nosie kręci babola
Przyszła do baru dziewczyna
Z pytaniem-” A czy jest cola?

Kolarzem jest mój chłopak
A woda mu szumi w głowie
Bo stryjek mego chłopaka
W głowie miał wodogłowie”.

Wypiłem już czwarte piwo
I wracam nucąc "tra ta ta!"
Naprawdę na mojej uczelni
Jest doktor co zwie się Bata.

PS. W Bieszczadach nie ma problemu
Czy pijesz wódkę czy napój
Napój się więc czymkolwiek
Za dużo go nie rozchlapuj.