Basia Z. w wątku Damiana „Czarnohora we wrześniu” napisała:
„...Lubię kamienne ruiny zamków...
Podobają mi się ruiny obserwatorium na Popie Iwanie ( w sensie plastycznym, pasują do krajobrazu). Nie wiem czy i jak pasowałoby odbudowane obserwatorium, na przedwojennych zdjęciach widać, że było nieźle osadzone w krajobrazie. Nie wiem kto projektował ale był to dobry architekt, a nie partacz.”
Ukraińscy turyści nazywają te ruiny zamkiem. Tu zamek, tam zamek i mnie to na tyle zaintrygowało, że przetrząsnąłem regały z książkami i wpadł mi w ręce wydany w 1993 roku przewodnik „Powroty w Czarnohorę” M. Olszańskiego i L. Rymarowicza. Zdmuchnąłem warstwę zalegającego na nim kurzu, cyknąłem piwko i zagłębiłem się w lekturze (może kogoś też to zainteresuje):
„Biały Słoń
czyli obserwatorium na Popie Iwanie
Najbardziej chyba niesamowitym widokiem w głównym paśmie Czarnohory są wznoszące się na wierzchołku Popa Iwana ogromne ruiny przedwojennego Obserwatorium Meteorologiczno-Astronomicznego. Był to najwyżej położony w ówczesnej Polsce stale zamieszkały punkt – wyżej od Kasprowego! Z racji swego wyglądu, kosztów i kłopotów, jakie przez czternastomiesięczny okres swego działania Obserwatorium sprawiało, zwano je podobno Białym Słoniem.
Jak się wydaje, pomysł budowy obiektu zrodził się w marcu 1935 r. w kręgach nowo powstałego Towarzystwa Przyjaciół Huculszczyzny. Zainteresowane były też Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej (LOPP) oraz Państwowy Instytut Meteorologiczny (PIM). Przez pewien czas wahano się, czy budynek ma stanąć na Howerli, czy na Popie Iwanie. Wybrano ten drugi wierzchołek, „aby nie popsuć zbytnio profilu grani”, pod uwagę brano też jego dostępność. Na początku kwietnia tego samego roku pomysł uzyskał akceptację Państwowej Rady Ochrony Przyrody, reprezentowanej przez profesora Władysława Szafera (będącego nota bene, „ochroniarskim fundamentalistą”). Na specjalnej konferencji w Warszawie ustalono, że Obserwatorium powstanie z fundacji LOPP, najliczniejszej chyba organizacji w przedwojennej Polsce, dysponującej znacznymi funduszami uzyskanymi z groszowych składek społecznych. W związku ze śmiercią marszałka Józefa Piłsudskiego w maju 1935 r. postanowiono nazwać obserwatorium imieniem Marszałka i potraktować je jako pomnik Mu poświęcony. Uruchomiono machinę propagandową. Nie było chyba ówcześnie gazety, która nie poświęciłaby czarnomorskiemu obserwatorium chociaż jednej wzmianki.
Na początku czerwca zorganizowano wyjazd w teren, podczas którego gen. Leon Berbeci – prezes LOPP – osobiście wskazał miejsce, gdzie miało stanąć Obserwatorium, oraz wyznaczył pełnomocnika, który miał czuwać nad przygotowaniami do budowy. Jesienią 1935 r. na szczycie zgromadzono ok. 1500 m3 kamienia budowlanego i przebudowano drogi dojazdowe. 29 października 1935 r. rozstrzygnięto ogłoszony kilka miesięcy wcześniej otwarty konkurs architektoniczny na projekt Obserwatorium. Niestety, żaden z dwóch zgłoszonych projektów nie uzyskał akceptacji ze względu na niezharmonizowanie z przyrodą Czarnohory. Ogłoszono więc drugi konkurs, tym razem zamknięty. Do udziału w nim zaproszono pięć zespołów architektów. Aby maksymalnie przyspieszyć prace zasugerowano wykorzystanie sprawdzonego wzorca – bryły architektonicznej „starego zamku kazimierzowskiego w Przemyślu”. 16 grudnia jury konkursu (m.in. prof. Jerzy Pniewski) po jedenastu godzinach obrad oceniło najwyżej pracę inżynierów-architektów Kazimierza Marczewskiego i Jana Pohoskiego z Biura Planu Regionalnego Podhala i Huculszczyzny. Po dokonaniu przez autorów pewnych poprawek przyjęto ją do realizacji.
Intensywne prace budowlane rozpoczęły się w 1936 r. Symboliczny kamień wegielny wmurowano w fundamenty poważnie już zaawansowanej budowli 5 wsrześnia tego roku. (…)
Gmach obserwatorium miał kształt litery L z dostawioną do jej wierzchołka wieżą wyposażoną w kopułę astronomiczną. Zbudowany był, jak ówcześnie pisano, „monumentalnie”. Można się w nim doliczyć 5 kondygnacji, 43 pomieszczeń i 57 okien. Na głównym poziomie mieścił się obszerny hall, mieszkanie kierownika i pokoje mieszkalne personelu, pierwsze piętro zajmowały m.in. jadalnia i świetlica, biuro, pokoje gościnne, a także pomieszczenie z przechodzącą tu próby bardzo nowoczesną radiostacją. Na najwyższej kondygnacji była sala z instrumentami meteorologicznymi. Chlubę „Popa” stanowił wieńczący budynek nowoczesny anemometr hydrostatyczny Fuessa (przyrząd do pomiaru prędkości i kierunku wiatru), w pełni zautomatyzowany, wyposażony w elektryczną instalację przeciwoblodzeniową. Dwie najniższe kondygnacje zajmowała opalana mazutem kotłownia, agregaty prądotwórcze, zespół 240 ogromnych akumulatorów, wozownia i inne pomieszczenia gospodarcze. Do wybuchu wojny nie zdołano obiektu wyposażyć w wodociąg doprowadzający wodę z odległego o ok. 500 m źródła, używano więc głównie gromadzonej w specjalnych zbiornikach deszczówki lub wody ze stopionego śniegu.
Szczególną uwagę zwrócono na odpowiednią izolację termiczną ścian. Po przeprowadzeniu prób i obliczeń zespół pod kierownictwem inż. arch. M. Popiela zaproponował metrowej grubości ściany z miejscowego kamienia, ocieplone trzycentymetrową warstwą impregnowanego korka i wyłożone od wewnątrz cegłą, mającą wchłaniać wilgoć. Zastosowano tez potrójne okna. Zewnętrzne były typu szwedzkiego, wewnętrzne odsunięto od nich aż o 20 cm, aby przeciwdziałać wpływom silnych wiatrów. W wieży o dwumetrowej grubości murach, pod pokrytą miedzią kopułą o średnicy 6 m umieszczono główny przyrząd astronomiczny – wykonany przez firmę „Sir Howard Grubb Parsons & Co” astrograf o średnicy 33 cm, wraz z lunetą (25 cm) i szukaczem (7 cm).
Koszty przedsięwzięcia były olbrzymie – ok. 1 mln zł. Cóż, trzeba było pokonać wiele przeciwności. Choćby trudności transportowe – wszystkie niemal materiały transportowano z odległej o 70 km stacji kolejowej w Worochcie, z tego ostatnich kilkanaście kilometrów na grzbietach koni lub plecach ludzi. Przemieszczono w taki sposób ponad 800 ton ładunków, sam astrograf mieścił się w 33 skrzyniach, z których najcięższa ważyła 950 kg. Równie kłopotliwe było zaopatrywanie działającego już obiektu. Na przykład paliwo w ilości 5 cystern rocznie transportowano koleją do Kut (przez terytorium Rumunii), stamtąd wojskowe ciężarówki dowoziły je na Pohorylec, a na szczyt wciągane były przez cały półszwadron koni huculskich. W podobny sposób dostarczano dwa razy do roku zapasy żywności, świeży nabiał i mięso donosili Huculi dwa razy w tygodniu. Chleb (podobno bardzo smaczny) był wypiekany na miejscu.
Oficjalne otwarcie i poświęcenie obserwatorium odbyło się 29 lipca 1938r. (...)”
Jeśli ktoś z Was posiada zdjęcia obu zamków to można by było je tutaj porównać.
Zakładki