cd. hopa hopa
Rodzinka na sankach
Przerażenie
Piękna Leśniczanka… hopa hopa
Zaraz „zarysuje” sobie lakier na głowie
Jezioro (staw) Łabędzi, przygotowanie do „spirali śmierci”
![]()
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
O przepraszam to przygotowanie do potrójnego tulupaskok wykonany perfekcyjnie a ty i tak nie dałeś dziesiątki
![]()
Co to jest szczęście????? na rożne sposoby można to tłumaczyć.Moim największym szczęściem jest otaczanie się szczęśliwymi ludzmiLos był dla mnie łaskawy i obdarował mnie nimi.Rabe i gospodarze to take magiczne miejsce,kto raz tam zabłąka będzie błądził tam już zawsze.W niedzielny ranek właśnie tam zawitała nasza stała ekipa.Po czułych przywitaniach i porannej kawie wybraliśmy się ze słynnym leśniczym na poznawanie fauny i flory .Na wstępie wysłuchaliśmy w skupieniu jak mamy się zachowywać w lesie
co by mandatu od leśniczego nie dostać.I ruszyliśmy w chaszcze ale węszyliśmy jakiś podstęp,i nos nas nie zmylił
Leśniczy nagonił nas do wyciągania samochodu który utknął z drzewem w błocie
To pikuś dla nas szybko z Kasią żeśmy się z tym uporały
I dalej ruszyliśmy tropem żubra,po doś długim marszu Jorgowi udało się upolować żubra
wprawdzie w zielonej puszce ale był.Co się potem okazało był to środek dopingowy w zawodach saneczkowych.Po paru godzinach chaszczowania dotarliśmy do leśniczówki.I tu zaczęła się prawdziwa zabawa
Ogłosili że zaczęła się Olimpiada Zimowa nagonili nas do łopaty co by tory dla saneczek przygotować,drzewa nanieść z lasu co by znicz olimpijski zapalić
I zaczęły się zawody :)co tam się nie działo:)w saneczkach bezkonkurencyjna okazała się Anula
chodz Jorg iMarcin dzielnie walczyli
ale nie dla psa kiełbasa:)Na lodowisku zaś królowałyśmy z Kasieńką piruetom i tulupom nie było kąńca:)Po zakończeniu zawodów udaliśmy się do SPA ,ja wybrałam dzakuzi
Miło było tak powariować
aż zal było wracać do domu
Ale niedługo już wiosna i jak doniosły mnie wieści w Rabe mają odbyć się regaty pontonowe na stawie
![]()
Olgaa razem z Kasią macie niezły napęd 2 x 4 łapy :) Ja się pytam gdzie są meni z napędem nuklearnym ? :)))
Ostatnio edytowane przez Viwaldi68 ; 03-02-2011 o 20:25
znaczy szczęscie jest tak blisko
trzeba tylko je dostrzec
Nie da się nie zakochać:) Radość rozkwita w tych zdjęciach:)
Ech jak cudnie i swojsko było w sylwestra na RabeStrawa się ważyła w kociołku na ognisku:)a czego tam w nim nie było to niech pozostanie słodką tajemnicą kucharzy
Powiem tylko że pychota było i kociołek został wylizany.A rano czekały piękne koniki które nas powiozły w śnieżną dal
![]()
Dziwny hałas minie wyrwał z głębokiego snu ,coś a raczej ktoś tłuk się na parapecie okna.Na pół przytomna doglądnęłam przez nie dosuniętą roletę że na parapecie kokosi się gołąbPewno wracał po upojnej nocy od jakiejś gołębicy pomyślałam :)hm napaskudzi mi pewno na parapecie , a co tam posprzątam niech spokojnie odpoczywa.Było jeszcze zbyt wcześnie żeby wstawać.Duszek smacznie sobie chrapał ,trąciłam go lekko
no co co odparł bandyta dzwonił? ( tak pieszczotliwie nazywamy nasz budzik
) Nie spij jeszcze godzinkę możemy pospać.I tak oto po godzinie bandyta był tak donośny że nawet gołębia wybudził
czas wstawać.Siadłam jakaś taka nijaka na łóżku i czekałam jak mi żółtko wskoczy.Duch przechodząc trącił mnie w ramię ,ruchy kobieto ruchy
no dobra dobra już idę.Ubrałam kapcie i szlafrok i szurającym krokiem poszłam do łazienki . Tam zimna woda sprawiła że poczułam dziwny doping chodź na astmę nie choruję
dziś jest niedziela i zaraz ruszę w drogę
I tak po chwili pakowaliśmy buty i plecaki do autka i jazda po joorga i Małgochę.Dziś jedziemy w poszukiwaniu wiosny
W Bystrym autko samo zaczęło dziwnie skręcać w stronę Rabe
magnes tam jaki Marcin dał czy co? tak po chwili byliśmy w krainie ludzi szczęśliwych
Radochy i uściskom nie było końca ,bo już dawno tam nie zaglądaliśmy.Anula wyrosła i znudziło jej się siedzenie więc opanowała sztukę raczkowania.Po porannej kawie czas do lasu szukać wiosny.Biało jakoś było śnieg w nocy przyprószył wszystko ,mroźne powietrze bardziej przypominało koniec jesieni niż początek wiosny.Gdyby nie lepiężniki i śnieżyce to wcale by się nie czuło że wiosna. Ale pogoda trochę zaczęła się klarować słonko nawet zaglądało nieśmiało ,błoto zaczęło mlaskać pod butami i jakoś tak zrobiło się inaczej.Żołądki dały znać że już południe i czas na małe co nieco.A jedzonka było w plecakach co niemiara
Co myśmy nie jedli ,proziaki,rydze,ogórki,pieczoną kiełbaskę,kaszankę swojską na słonince i masło domowe od niedźwiedzia
i wszystko zapijaliśmy koleżanką z Itali
i tylko do pełni szczęścia brakowało nam kiszonej papryki Browara
oj pyszną on robi to mu trzeba przyznać.Pojedzeni i napojeni ruszyliśmy do krainy kamieni i mchów
Cudnie tam było oj cudnie czuło się wilgoć ziemi i było jak w bajce.Co ta natura potrafi stworzyć ?żal było wracać do domu oj żal
ale tydzień szybko zleci i znów bandyta mnie obudzi i znowu gdzieś pojadę
a co wolno mi.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki