W te "zwodnice" po wschodniej stronie Jeziora Solińskiego skłonny jestem uwierzyć. Dwa razy udało mi się tam zabłądzić. Pierwszy raz po chaszczowaniu wyszedłem kilkanaście kilometrów od miejsca gdzie zaplanowałem. A następnego dnia byłem lekko zszokowany gdy się okazało, że po kilkugodzinnym łażeniu po jarcach wróciłem do punktu z którego wyszedłem mimo, iż nie miałem takiego zamiaru.
Zakładki