z marzeniem, że w Kolibie będzie kiedyś...


zima w Kolibie


usta rozchylone za szalem
luty a tak mało trzeba
może cię dzisiaj odnajdę
wiosnę w Kolibie wyśpiewam

śmiechem rozpalisz w kominku
i zima zdejmie rękawiczki
idź spać wreszcie powiesz lichu
ciszę ci uda się wykpić
ref. i słowa nie powiem
a dasz mi w prezencie
prócz sennych oczu
oszronione
szczęście
niby małe lecz z pianką po brzegi
i zimne choć myśli gorące
jak zwykle biednego pokrzepi
gdy za uchem zachętą dotkniesz

muśnięcie to ledwie lecz zima
zmieni je w płomień parzący
za oknem mróz jeszcze trzyma
wiem - będziesz - choć chłód zęby ostrzy
ref.
Koliba śniegiem się puszy
ja marzę o wiośnie uśpionej
chciałbym się ciebie nauczyć
nim ktoś wygęga że koniec

wiem będziesz - więc w kącie zaczekam
przygram - niech nuty się śmieją
przyjdź - nim wiosna - nie zwlekaj
niech chwile przez palce nie ciekną
ref.