Od mieszkańca regionu... Nono... Tajna wiedza... Ciekawe, bo mój tato - mieszkaniec południowych krańców krainy Mazowszem zwanej - w uroczych latach 80tych wędził mięsa wszelakie bez takiej wiedzy tajnej - się wędziło bez szkiców, rysunków na czysto, po prostu jak trza było to się robiło, a nie gadało... A z drewnem i dymem... Hm... No... Odkrywcze jak (...).
To Bieszczady, czy 8 miesięcy zimy? Bo nijak nie pogodzi się tych dwóch rzeczy nawet biorąc pod uwagę zimę termiczną, a nie kalendarzową. Poza tym wysoko się w Biesach nie da - wysoko je Park. Znów dalej gdzieś piszesz, że nie w Parku, więc jednak nisko. Że tam gdzie stonka nie zadepcze. Stonka może nie. Ale turysta prawdziwy z pewnością się trafi, bo skoro nie Park to można się pałętać. Jak nie Park to pewnie quady i i motocykle się trafią. Że nie wspomnę o ratownikach szkolących się tu i ówdzie. No i jesienią rydze i grzybiarze... A jak jeden, drugi i kolejny się trafi to zaraz rozniesie się że mieszka ludź w szałasie i stonka murowana. I jeszcze się pseudoturysta zgubi bo będzie szedł z mapą trzymaną do góry nogami...
Nikt nie wie co mu w organizmie tyka i co i kiedy przypałętać się może. To raz. Dwa - organizm dostosowuje się jak musi (czyt. Powstańcy), lub jest do tego fabrycznie przygotowany (czyt. ludy pierwotne, tylko zaraz.... czy czasem ludzie dawno, dawno temu nie żyli dużo krócej... i czy to aby nie choroby byle jakie ich nie wykańczały, bo nie potrafili sobie z nimi radzić...?). Jak organizm wyjedzie z miasta i zamieszka w szałasie to nie będzie pyk magiczną różdżką - organizm jest odporny i żadne paskudztwo go nie ruszy.
A co z tą bieszczadzką inicjacją - czytam ten wątek od początku ale chyba przegapiłam o co loto poza tym, że była...
I pytanie po co to wszystko? Jak człowiek chce coś udowodnić to udowodni. W dziwnych warunkach współcześnie pokazał, że się da Marek Kamiński, później choćby Jasiek Mela. Moim zdaniem w Biesach nie da się żyć w szałasie, spokojnie, bez wycieczek, bo te nasze Biesy nie są za wielkie i dość ludziaste (i mieszkańcy i przyjezdni). Taki szłałaśnik wywoła zainteresowanie. Zresztą - jak ktoś chce to robi a nie pi... trzy po trzy i wyzewnętrznia sę na forum. Opowieść o przygodzie jest po jej przeżyciu. Bo narazie jest opowiadanie bajki pod tytułem - co by było gdyby...
Chcesz pokazać - przeżyłem dwie zimy w szałasie - i co to udowodni? Bo wg mnie nic. No chyba, że to, że potrafisz żyć bez zdobyczy cywilizacyjnych - telefonu, internetu. I radzisz sobie z wodą ze źródełka i kibelkiem za krzakiem. Tylko to nie jest żadne wielkie halo. Lat temu 9 byłam na ćwiczeniach terenowych w powiecie gorlickim. Dwaj koledzy z roku robili ankiety w miejscowościach Bartne i Bodaki. Trafili na babcię co nie miała w domu prądu, miała ziemiankę jako lodówkę, wodę nosiła z potoczka, żyła z marnej emeryturki, miała jakieś kurki, krówkę. Jedyna różnica, że miała domek drewniany nie szałas. Ale ta babcia była stara, a Ty zakładam nie jesteś. I ta babcia była 100 razy bardziej zakapiorska niż Ty kiedykolwiek będziesz. Ona tak żyła bo los tak ją poprowadził a Ty masz jakąś fanaberię.
Zajmować się będziesz w tym szałasie sam sobą, martwisz się o swoje własne 4 litery o własny żołądek. Chyba większym wyzwaniem jest poprowadzenie Jaworca, Rawki czy Koliby. Bo musisz się jeszcze o innych martwić. Musisz coś zrobić jak październikowy śnieg odetnie na wiele dni prąd w schronisku, a tu nie tylko Tobie zimno, ale turystom. Chcesz poznać te góry, żyć nimi, naturą. A co - oni ich nie znają? Takie egoistyczne - pójdę do lasu - zobaczą, że potrafię. Znajdź ambitniejszy cel, który dla innych może też być pożyteczny. Zostań leśniczym... Drwalem... Węglarzem...
Dzikie Bieszczady już były i nie wrócą, chyba, że ktoś nam kiedyś zafunduje nową akcję Wisła :(
Wredna jestem, a w dodatku przesiąknięta już trochę krakowskim duchem, ale myślę, że wiele, jeśli nie wszystko, tłumaczy to zdanie:
Jeśli ten wątek to nie podpucha w celu wypisania się, to chęć lansu. Bo to jest jak wielu ludzi już napisało - jak byś chciał to byś pojechał, a nie pisał bajki. Jak mam jakiś dziwny plan wyjazdowy to pakuję plecak i jadę a nie opowiadam znajomym jakie to mam świetne plany. To taki etap gimnazjum - lans i szpan słowami. Zrób coś twórczego, a nie "tworzysz" bez sensu.
Ostatnio edytowane przez marmota_m ; 26-08-2011 o 20:59
Włóczykiju nie masz zielonego pojęcia o środowisku przyrodniczym Polski, a szczególnie Bieszczadów. Nie masz praktycznego przygotowania do przetrwania w lesie... Powtórzę jeszcze raz swoją propozycję. Zgłoś się do mnie na przyuczenie. Wszystkiego o czym marzysz będziesz mógł zasmakować. Zapewniam Ci nawet brak zasięgu telefonii komórkowej. Tradycyjną wędzarnię, a i ochłap jakiś się znajdzie jak się w tym lubujesz, bo ja nie za bardzo.
Marcin
Ja też mam zamiar żywić się przy wilkach a szczególności rysiach bo one częstokroć zagryzają swoje ofiar dla samego zagryzania,więc może być dużo jedzonka.Co do wędzarni to Samotny Włóczykiju jestem bardzo ciekaw tego szkicu,taka wędzarnia może okazać się niezbędna.Ja już w Borach będąc próbowałem konstruować na bazie beczki ,pierwszą w swoim zyciu wędzarnie.
Podał ktoś wyżej przykład Marka Kaminskiego i jego osiągnięć ale co to za przykład?pan Marek ma jedną z bardziej dochodowych w Polsce firm i mając taki status ,stać go na podróżnicze fanaberie ,a to nie ma nic wspólnego duchową inicjacją,z powiedzeniem liberalno-konsumcyjnemu modelowi życia twardego NIE
I jeszcze mam jedno zdanie do tych użytkowników forum co szydzą ze mnie z Samotnego Włóczykija, z Sylwka-"wasz śmiech ,cynizm ,kpina obraża wielki smutek tego świata"
SM mam nadzieję że wrzucisz rysunek tech. dotyczący tej wędzarni ?!
Przeczytawszy dzisiaj cały ten wątek stwierdzam, że chęć "życia w dzikości Bieszczadów" - to świetny materiał na podwaliny do marketingu dla książki.
A nie chcąc obrażać autora wątku - wydaje mi się, że już żyje w jakimś, ciekawym, odosobnionym świecie - więc po co zamykać się dodatkowo na zimę w Biesy ?:)
"a. Czy w Zalewie Solińskim i jego dopływach żyją raki amerykańskie? Jeśli tak, to przy okazji przysłużyłbym się przyrodzie polskiej, tępiąc szkodniki. Pewno nawet robiłbym zapasy na zimę z szyjek rakowych." - proszę...
PS: A wędzarnie robiło się w wieku 16 lat.. a i wówczas nie miało się takich myśli jak Ty.
Ostatnio edytowane przez gibos ; 27-08-2011 o 10:28 Powód: postscriptum
Taki mały prezencik dla SW -obraz prawdziwego człowieka małego i wielkiego zarazem http://www.youtube.com/watch?v=eAJi1IAfq6o
„Life is brutal and full off zasadzkas”.
Ostatnio edytowane przez Lech06 ; 28-08-2011 o 08:28
Pozdrawiam. Lech
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki