Wiesz, żeby spotkać się z takimi "zakapiorami", o jakich piszesz, nie trzeba wyjeżdżać w Bieszczady. W mieście spotkasz ich najprędzej. Ewentualnie polecam otoczenie głównych szos. A z wilkami, mój Ty "prawdziwy" traperze, który się zna na wszystkim, sprawa jest taka, że od II wojny światowej nie odnotowano ANI JEDNEGO przypadku, żeby kogoś zjadły. Porównajmy sobie to z tym, ilu ludzi przejechały ciężarówki. Życie zakapiora wymaga mocnych nerwów - ale to niekoniecznie to samo, co prawdziwe niebezpieczeństwo!
Konsumenci pocieszają się, że tak będzie, bo w ten sposób dalej będą mogli czuć się usprawiedliwieni, że rezygnują z wymagań wobec siebie, bo "w kapitalizmie nie jest możliwe traktowanie Bieszczadów jako próby życiowej; to było możliwe tylko w komunizmie, a teraz mamy inne czasy". I że dziś możliwe jest w związku z tym uważanie Bieszczadów za produkt turystyczny, i nic od siebie nie trzeba wymagać.PS. Ciekawe jak długo będą jeszcze tu stękać o swoich postanowieniach i zamiarach, które nigdy nie zostaną zrealizowane![]()
Nie wiem, czy zauważyliście, że to jeden z Was, Marmota M, napisał wierutną bzdurę, że biała plama dotycząca liczebności żbika została wypełniona.
Mylisz akcję propagandową z uzależnieniem od Internetu. To trochę co innego. I nie rozumiem, dlaczego zakapiorzy mieliby się z nas śmiać - przecież jak na razie, to skompromitowali się swoją niewiedzą głównie nasi adwersarze.
Kłusować nie mam zamiaru - prędzej wynajmę się do jakiejś pracy, a inni kandydaci na zakapiorów mam nadzieję, że też. Jestem jednak przekonany, że można przeżyć i bez tego, i bez tego - trzeba tylko zgromadzić odpowiednie zapasy zimę.
Jeśli chodzi o zwierzynę, to trzeba zajmować się liczeniem jej w sposób taki, żeby się nie czuła prześladowana, co zwłaszcza w przypadku misia może się źle skończyć dla człowieka. Jeśli ktoś tego nie umie, proponuję przed taką zabawą podszkolić się trochę pracując jako wolonatariusz przy jakichś naukowcach.
Wiecie, ja podziwiam Wasz upór w tych jałowych atakach. Ale w końcu rozumiem - po 1989 r. pogodziliście się z nowym systemem, który okazał się być sprywatyzowaną wersją starego, na tej zasadzie, że jest on "jedynie możliwy". Wasze ataki nie są czym innym, jak przekonywaniem siebie samych, że jest tak naprawdę. Nie jest łatwo się przyznać, że się zostało zrobionym w jajo.
Zakładki