Tak źle to nie jest.
Nie, mieszkam na osiedlu liczącym wiele tysięcy ludzi. Może sobie z tego nie zdajesz sprawy, ale możliwości twórcze nie zależą od wielkości ośrodka. Warszawa jest silnie indywidualistyczna i konsumpcjonistyczna, więc w związku z tym nastawiona na "twórczość" mocno jednokierunkowo ("kreatywność" w zarabianiu). Wszystko inne, jeśli istnieje, to jako relikt lub na drugim planie. I jest tak naprawdę bez wpływu na rzeczywistość, poza jeszcze większym wzmacnianiem konsumpcjonizmu przez dostarczanie rozrywek.Jak rozumiem, mieszkasz w tej Warszawie koło Wronek. Faktycznie, osada liczy ze 30 dusz, więc atmosfera jest niezbyt twórcza.
Nie odróżniasz pozowania dla własnej korzyści na kogoś, kto tworzy własny styl , do robienia tego naprawdę w imię wyższych wartości. W tym drugim wypadku nie potrzeba żadnych fachowych porad ani pracy nad wizerunkiem - to po prostu widać. A do knajp będę wstępował tak czy inaczej, bo po prostu mam tam znajomych.Dobra rada: przygotuj się na atak konkurencji. Stwórz własny styl, popracuj nad wizerunkiem, porozmawiaj z fachowcami od image'u. Bo chętnych do lansu w stylu "patrzcie, jaki jestem bieszczadzki i niezwykły" spotkasz pod tymi adresami mnóstwo.
Jeśli powstanie konkurencja, będę bardzo zadowolony - bo oznaczać to będzie, że bieszczadzkie klimaty się odradzają.
Zakładki