Kurcze jakbym czytała siebie te marzenia o wielkiej wędrówce ale wtedy miałam 12/14 lat ,wędrówka została i parę innych rzeczy ale cała reszta po co utrudniać sobie życie ........
Kurcze jakbym czytała siebie te marzenia o wielkiej wędrówce ale wtedy miałam 12/14 lat ,wędrówka została i parę innych rzeczy ale cała reszta po co utrudniać sobie życie ........
„Life is brutal and full off zasadzkas”.
.Nie wiem, ile lat ma Indianin,ale chyba nie wyrósł z krótkich spodenek..i dziecięcych marzeń, to nie jest nawet złe..ale z taką receptą na życie w naszych realiach można być co najwyżej pseudo traperem,a na pewno nie zakapiorem w starym stylu bieszczadzkim..![]()
Tak być nie może,bo tak być musi...
Są na tym świecie ludzie co po prostu pakują swój dobytek w jeden plecak wyjeżdżają do Kanady ,Australii zaszywają się gdzieś na odludziu tylko oni to robią bez zbędnego gadania i żalenia się na podły skomercjalizowany świat.No cóż również jestem zafascynowana indianami ameryki północnej ich mentalnością,duchowością mam podobne podejście do życia ale nie zamierzam latać w skórach z łukiem![]()
„Life is brutal and full off zasadzkas”.
Tak być nie może,bo tak być musi...
Melex![]()
„Life is brutal and full off zasadzkas”.
Uważasz, że to dziecinada? Ja bym to nazwał inaczej: nie jestem stetryczały. Dziś niestety roi się od ludzi starych duchem nawet wśród dwudziestolatków. A przecież bez młodzieńczego entuzjazmu nie ma żadnego wielkiego dzieła. Jeśli chodzi o wiek, jestem już dawno dorosły.
Dla mnie traper może być zakapiorem. Choć nie jest to konieczne. Traper w znaczeniu potocznym to człowiek żyjący blisko z przyrodą ale który wcale nie musi sam żyć w trudnych warunkach. Zakapior musi. Ja będę tak żył! Zresztą - co mnie obchodzi, jak mnie kto będzie nazywał, zakapiorem czy po prostu Indianinem...
A więc alkohol i niechlujstwo? Ale ci ludzie nie po to wyjeżdżali w Bieszczady, żeby takimi się stać. I nie jest to dobry wzór do naśladowania dla nikogo. Jak już nie ma mnie czego zarzucić, to zarzucasz, że się nie chcę zapić... Chyba nie masz też świadomości że wszyscy którzy utożsamiają się z Indianami dobrze wiedzą, czym kończyły się ich kontakty z "wodą ognistą". Dlatego są bardziej ścisłymi abstynentami niż harcerze. Nie każdy zresztą zakapior pił, a najlepszy dowód że byli wśród nich Indianie. Moim zdaniem zdrowe przemiany polegają na tym że poszczególni ludzie i środowiska pozbywają się swoich wad. Nie kurczowo się ich trzymają by dostosować się do jedynie słusznych wzorców z książki Potockiego!
Nie rozumiem, dlaczego tak wielu ludzi reaguje silną niechęcią, gdy ktoś traktuje taki wymagający i rozwijający człowieka styl życia jako coś więcej, niż tylko indywidualną rozrywkę. Przecież bez tego uniemożliwia jego popularyzację i obniża poziom (niemożność wymiany doświadczeń, bo każdy sobie rzepkę skrobie). Z drugiej strony taka indywidualistyczna nie kontestująca i nie broniąca się przed komercją forma wędrówki staje się tylko strażą przednią przemysłu turystycznego. Jeśli ktoś chce żeby jego pracę strywializowano, upupiono i zrobiono z niej "atrakcję turystyczną", drugorzędną rozrywkę wczasową dla mieszczuchów, albo nowy pomysł na imprezy integracyjne, to niech tak robi. Ja to uważam za frajerstwo i brak szacunku do własnych zainteresowań.
Witam w klubie. Jeśli chodzi o łuki to Indianki raczej rzadko z nim latały. Nawet ja będę używał łuku raczej jako symbolu i przyrządu sportowego, bo przecież nie będę polować, a przed niedźwiedziem strzałami się raczej nie obronię. Może najwyżej przed człowiekiem, choć mało prawdopodobne, żeby była okazja.No cóż również jestem zafascynowana indianami ameryki północnej ich mentalnością,duchowością mam podobne podejście do życia ale nie zamierzam latać w skórach z łukiem![]()
Ostatnio edytowane przez Indianin ; 18-10-2013 o 20:33
Mam niesamowite szczęście, wprost nie do wiary! DOSTAŁEM OD ZNAJOMYCH ZE SŁOWACJI, KTÓRZY SĄ REKONSTRUKTORAMI, ZAPROSZENIE NA PRAWDZIWY, NIEUSTAJĄCY OBÓZ TRAPERSKI! Ma to polegać na tym, że używa się jako stałej bazy chaty, położonej wysoko w górach, skąd chodzi się na myśliwskie wyprawy. Jeden ze znajomych ma wujka który jest bacą i ten wypożyczył mu na okres zimowy szałas pasterski na chatę traperską. Powiedział: róbcie co chcecie, tylko chaty nie spalcie! Ludzie będą się zmieniać, ale kto będzie mógł, ten może zostać choćby całą zimę. Tyle właśnie ma trwać obóz, a właściwie od listopada. Niektórzy z uczestników są myśliwymi, niektórzy (w tym ja) będą tylko do pomocy. Na szczęście, wyposażenie Indianina się niewiele różni od traperskiego. Liczę na niesamowite przygody i nowe doświadczenia. Będę tam wpadał, gdy tylko będę miał wolny czas. Wygląda na to, że tej zimy będę miał go sporo.
Czyli jednak zostanę traperem. Pozostało mi tylko doświadczenie kowboja, ale to się chyba da zrobić w Bieszczadach.
Ostatnio edytowane przez Indianin ; 18-10-2013 o 22:02
To gratuluję wyjazdu bo trudno w tym świecie znaleźć kawałek "wolnego" miejsca dla siebie.Co do mnie nie czuję się indiańską squaw mam duszę wojownika i wolę już latać z łukiem niż pilnować ogniska i wyprawiać skóry![]()
„Life is brutal and full off zasadzkas”.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki