Nonsens goni nonsens.
Nie rozumiem: czyżby w USA lub w Kanadzie nie istniał problem z życiem poza ciepłym, oświetlonym mieszkankiem? Poza tym, także w Europie jest mnóstwo terenów, gdzie można żyć na dziko. Najlepsze tereny to Skandynawia i wiele miejsc na Bałkanach, ale nie brak ich nawet w Alpach.
Tak naprawdę przyzwyczajenie do niewygód to jest kwestia najwyżej 2 tygodni. Tylko trzeba mieć silną wolę. Potem już Ci wszystko jedno, czy jesteś przemoczony, stajesz się odporny na zimno. Byle tylko nie dopuścić do nadmiernego wychłodzenia organizmu. Ja odnoszę wrażenie, że wielu moich rozmówców myli dwie rzeczy:
- realne możliwości człowieka, istniejące w obecnej rzeczywistości w Polsce,
- lansowaną przez media, obowiązującą pod groźbą wykluczenia społecznego wśród "młodych, wykształconych" (a także tych trochę starszych, ale uważających się za nowoczesnych) MODĘ. Ta moda zobowiązuje do konsumpcyjnego stylu życia, w którym wszystko musi być lekkie, łatwe i przyjemne, a jedyne, co wolno traktować serio, to pieniądze i indywidualna przyjemność. Turystyka w zasadzie jest próżniactwem, połączonym jednak z zaliczaniem ze snobizmu rozrywek - "atrakcji turystycznych". Wysiłek fizyczny jest wprawdzie dozwolony, ale wyłącznie dlatego, że jest "trendy" w kolorowych pisemkach oraz dlatego, żeby "dbać o linię" i wyglądać tak, jak modele i modelki z tych pisemek.
To właśnie w ramach tego "nowoczesnego", stworzonego przez media stylu życia nie jest możliwe życie na dziko. Nie w realnej rzeczywistości, w której miejsca dla zakapiorów jest dosyć. Tylko że wielu ludzi nie jest w stanie tego odróżnić, bo dla nich materializm/ konsumpcjonizm to "realizm".
Jeśli chodzi o telefon, to mam znajomych, którzy nie używają telefonu komórkowego. Jeden z nich nawet dostał taki telefon od rodziny, ale i tak go trzyma w szufladzie i nigdy jeszcze nie użył. Uważa, że to zbędna smycz i wyrzucanie pieniędzy w błoto. Bynajmniej nie jest stary - ma ponad 30 lat. Internetu używa wyłącznie jako narzędzia, a gdyby miał możliwość innej pracy, dałby sobie spokój nawet z tym. Ja w ogóle nie rozumiem, po co to wmawianie ludziom, że bez czegoś, co wcale nie jest konieczne do życia, absolutnie nie mogą sobie dać rady.
Z tym brakiem centralnego ogrzewania to jest już nonsens po prostu piramidalny, bo miliony Polaków na wsiach, miasteczkach, a nawet w dużych miastach ze starszą zabudową (Łódź, Kraków) doskonale sobie bez niego radzą. Z pewnością i na tym forum nie brak takich.
Jeśli chodzi o rośliny jadalne, to jest po prostu taka zasada, że człowiek nie odżywia się czymś, czego nie jest pewnym. Albo się ma jakiegoś mistrza, który uczy, jak rozpoznać rośliny jadalne, albo się robi tak, jak szamani ludów pierwotnych przy przenoszeniu się na teren o innym klimacie i jak się uczy postępować komandosów. To znaczy, próbuje się jakiejś rośliny w małej dawce i patrzy, czy nie wywołuje ona reakcji zatrucia organizmu, a potem stopniowo zwiększa dawkę. Ostatecznie, miliony Polaków wciąż jeszcze jedzą grzyby, które są w sumie niebezpieczniejsze od roślin, bo podobniejsze do siebie nawzajem. Czy wg Ciebie grzybobranie to też "utopia"? Zresztą, nie wiem czy wiesz, że tak samo można się otruć rośliną jedzoną w ramach zabawy w dzikie życie, jak i jedzoną w trakcie prawdziwego życia zakapiorskiego.
Jedni traktują styl życia zakapiora jako hobby, inni po prostu tak żyją stale. Różnie bywa, a z tego, że istnieją ci pierwsi, nie wynika, że nie mogą istnieć ci drudzy.
Zakładki