"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
Mogą, ale nie muszą. Na ogół zwłaszcza kłusownikowi nie zależy na świadkach.
Więc planuj/planujcie dalej.A czego mógłbyś się ode mnie nauczyć zapewne niewiele.Bo i od alkoholu nie stronię a i papieroska zapalić lubię. A umiejętności biwakowania zimą zdobywałem nie z książek tylko metodą prób i błędów.
Tylko proszę skończcie z teorią i pisaniem rozdziałów książek podobnych do /Stachury i kowbojów/autorstwa niejakiego Samotnego Włóczykija który będąc znawcą wielkim chciał w Bieszczadach znaleźć miejsce gdzie śnieg całym rokiem leży i mieszkać wyżej niż wszyscy inni a żywić się dzikimi owocami i warzywami.
Teraz co do filozofii porzucenia syfilizacji .Bardziej przywoływana tu przez Arturosa Jimi realizuje ten cel przez remont chaty w Prełukach i żyjąc tak jak chce niż Samotny Włóczykij,Arturos i Indianin razem wzięci.
Powodzenia w dalszych przygotowaniach i planowaniu życzę
Ja też zdobywałem umiejętności biwakowania metodą prób i błędów, bo inaczej się nie da. Ale to nie ma nic wspólnego z wymyślaniem drugi raz tego samego i niekorzystaniem z cudzego doświadczenia. I się wreszcie zdecyduj czy powinno się uczyć od innych jak pisałeś ostatnio czy też nie. A picie i palenie nie ma ŻADNEGO związku z przetrwaniem. Chyba że negatywny. Chata? Chata daje mnie za mało wolności. Tylko Preria, koń i namiot z miejscem na ognisko!
Więc proszę przemyśl czy planujesz czy marzysz.Bo marzyciel to mym skromnym zdaniem osoba która marzy o rzeczach niemożliwych tak naprawdę do realizacji(nie widzę tak naprawdę możliwości życia w zachodniej Europie)możliwości życia w stylu indiańskim-zbyt wiele ograniczeń dotyczących własności prywatnej i przepisów dotyczących ochrony środowiska-myslę że musisz przyznać mi rację.
Teraz planowanie to dążenie do zamierzonego celu z rozważeniem wszystkich za i przeciw.Inaczej po prostu się nie da.A papieros i alkohol w przetrwaniu czy pomaga sprawa sporna.Sam Nansen na wyprawę do bieguna zabrał spore ilości tej używki jako doskonałego środka na głód trapiący wędrowców.
Alkoholu faktycznie w warunkach ekstremalnych nie polecam chociaż lubię mieć przy sobie jakowąś piersiówkę z cytrynówką ale to już inna sprawa![]()
Nie skomentuję. Wszystko co piszesz to albo absurd albo było to już dyskutowane.
Miałem sie juz nie odzywac w temacie bo wątek prowadzi do nikąd. Nie bedę wracał do jego początku by przypomnieć sobie od czego sie zaczęło.
...z ust mi to diable wyjąłeś...Jimi jest doskonałym przykładem spełniania marzeń i próby życia w swój wyśniony sposób, bliżej natury, dalej od cywilizacji.
I w tym miejscu i w tym watku pozdrawiam Jimi
Tytoń przyspiesza spalanie kalorii oraz wydalanie moczu co w skrajnych warunkach może doprowadzić do śmierci. Poczucia głodu się nie boję bo umiem je po prostu wyłączyć. Podobnie zmęczenie poznaję nie po tym że się czuję zmęczony tylko że tracę poczucie orientacji w terenie. Ćwiczę się też w wytrzymałości na ból żeby być jak prawdziwy Indianin.
Choć Jimi znam tylko z wpisów na tym forum, ale dołączam się do pozdrowień.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki