Ja jużpadłam.....
Ja jużpadłam.....
„Life is brutal and full off zasadzkas”.
Przecież podobno przebywa w Bieszczadach, chyba żeby wrócił.Cześć Arturos - co słychać u Samotnego Włóczykija?? Czym się teraz zajmuje?A istnieje takie pojęcie prawne, jak "zakapiorstwo"? Nie - zakapiorstwo z prawnego punktu widzenia jest długotrwałym biwakowaniem.[/quote]"w Tworylnem, w najdzikszym miejscu Bieszczadów"-e tam"No, bo zakaz biwakowania na dziko"-e tamBiwakowanie na dziko to zakapioryzm? Więc już jestem zakapiorką?
Chyba dużo żeś jeszcze nie widział :) Tworylne staje się coraz bardziej popularne. Znam znacznie bardziej "dziksze" dolinki i pagórki w Bieszczadach.[/quote]Zależy od definicji dzikości. Ale fakt, pojawili się tam weekendowi wycieczkowicze. Ale to chyba trochę inni ludzie, właśnie poszukiwacze dzikości. Liczę, że zamiast być tam forpocztą "cywilizacji", zaczną tworzyć społeczność miłośników traperskiego życia.
Jest miejsce do rozbijania się, urządzone przez leśników, bo w przeciwnym razie nie byłoby tam infrastruktury pt. wychodek i raczej teren nie byłby regularnie koszony. A jeśli uważasz, że leśnicy złamali prawo unijne, to zostaje tylko donieść na nich do Brukseli. Ba, problem w tym, że z Brukselą nikt się dziś nie liczy, nawet słaba Litwa jawnie łamie sztandarowe unijne zasady ochrony mniejszości etnicznych. Tak więc jedynym ratunkiem jest ciocia Makrela z Berlina. Pozostaje nadzieja, że wyśle swoich funkcjonariuszy w pikelhaubach, którzy tryumfalnie zburzą kibel. Albo jeszcze lepiej zainstalują się w nim na stałe pilnując, żeby siewki drzew i krzewów rosły należycie."stara baza w Tworylnem, w najdzikszym miejscu Bieszczadów, jak najbardziej legalna"-raczej nie ma tam żadnej bazy obecnie. A co za tym idzie -nie jest to miejsce oficjalnie jako pole namiotowe. Wobec tego panuje również zakaz z tytułu Natura 2000.To są pogańskie zabobony etniczne. Różne ludy, zanim poznały prawdziwą wiedzę naukową, starały się rozpoznać, które rodzaje żywności są szkodliwe i określały to jako tabu. Były dalej lub bliżej od prawdy. Indoeuropejczycy np. uważali za takie robactwo lądowe, Mongołowie - ryby, a Apacze - wbrew Karolowi Mayowi - nie jadali niedźwiedzi (jak się łatwo domyślić, z powodu włośnia). Dziś jednak mamy wiedzę naukową i to właśnie nią powinniśmy się kierować. Zwłaszcza żyjąc na dziko, gdzie nie obowiązują konwenanse."dużo pysznych larw owadów"-fujjjZnajomy próbował."zakapiorskiego zimowego dożywiania się po wilkach"-przerażasz mnie :) próbowałeś?Nie mam zamiaru niczego Ci dowodzić i nie interesuje mnie w ogóle odpowiadanie na osobiste napaści. "Żerowaniem przy padlinie" bym tego raczej nie nazwał. Padlina to coś, co zdechnie samo albo długo leży. A tutaj chodzi o taką sytuację, gdy wilki zeżrą np. pół łani, a potem reszta zamarznie i wilki, nie mając chęci męczyć się z mrożonką, zabijają następnego jelenia, a tamtego zostawiają. Zimą przychodzi im to bez problemów, bo po śniegu biegają lepiej od zdobyczy.Może jakieś zdjęcia z biwaku, gdzie na menażce smażymy larwy, żerowania przy padlinie.Ja widywałem miny ludzi, przy których jadło się to, o czym nie wiedzieli, że jest jadalne. Najpierw zdziwienie i pytanie: "To to się je?". Potem, jak się oswoili i zobaczyli, że człowiek żyje, to już nieraz sami próbowali. Na wsi przetrwała tradycja, że dawniej w czasie głodu jedzono "korę". Wszyscy wyobrażają sobie to w ten sposób, że jedzono tę suchą, bezwartościową warstwę, żeby zapchać czymś żołądek. Tymczasem chodziło o co innego.Panie drwalu czy mogę zjeść nieco podkorza? Jezu ile bym dał, żeby zobaczyć minę pytanego.
Co Wy z tą Naturą 2000 wydziwiacie? Zakaz biwakowania obowiązuje niezależnie od niej. W Naturze 2000 chodzi tylko o to żeby dany przedmiot ochrony nie miał się gorzej. I tak w obszarze chroniącym np jakiegoś motyla można wybudować rafinerię czy kosmodrom byle motyl miał się dobrze, taka jest idea Natury 2000, a nie jakieś konkretne zakazy. Jeśli zaś podczas inwentaryzacji się okaże że liczebność motyla się zmniejsza to jest nakaz przywrócenia dobrostanu i tyle.
Pozdrav
"Przecież podobno przebywa w Bieszczadach, chyba żeby wrócił."
-To Wy przecież się dobrze znacie stąd pytam:) Od dawna jest w Bieszczadach?
"zamiast być tam forpocztą "cywilizacji", zaczną tworzyć społeczność miłośników traperskiego życia."
-Też mam taką nadzieję! :)
Ostatnio edytowane przez Jimi ; 22-09-2014 o 19:31
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Hej
Świetny wątek ,cieszę się ,że odnalazłem coś co trafia do mnie,posty Samotnego Włóczykija,arturos25 są jakby z ust i serca mi wyjęte.
Powiem wam ,że od kilku lat planuje i organizuję przeprowadzkę w Bieszczady ,na początek jeden sezon,chciałbym spróbować swoich sił w dziczy absolutnej,wiem ,że to nie łatwa decyzja dlatego poprzedzam ją starannym przygotowanie teoretycznym i szczegółowym wybraniem miejsca koczowania w tipi bądź szałasie,myślę że każdy człowiek,chcący stanowić sam o sobie i zmierzyć się sam z sobą ,z własnymi demonami jak i chęcią zamanifestowania wielkiego NIE dla tej wspólnoty gnijącej i ulegającej rozkładowi powinien pokusić się o rodzaj takiej inicjacji!
I jeszcze jeden i jeszcze raz....![]()
dużo tu osób widzę preferuje bardziej mieszczański tryb życia i mają prawo do tego,ale nie tłumaczy to niewiedzy!
Kolega arturos25 dobrze wymienia mnogość pożywienia jakie daje nam puszcza
Podkorze zwłaszcza brzozy jest bardzo dobre i zdrowotne jadłem nie raz,żołędzie również niesamowite bogactwo właściwości zdrowotnychi odżywczych,ja np.korę to nawet w trudnych chwilach na wielotygodniowych wędrówkach bez cywilizacji to jadłem nawet w formie surowej
Kolejna rzecz jaja ptaków! o tym się zapomina ,a kto umie szukać gniazd i umiejętnie wybierać jaja ten nigdy nie zginie z głodu.
Wilki i niedźwiedzie i rysie bardzo dużo zostawiają mięsa z zagryzionej zwierzyny,pułk by się wyżywił tylko trzeba mieć wiedzę kiedy dopaść upolowane zwierze! zawsze trzeba zdążyć przed ptactwem,gryzoniami i robactwem,wówczas wyżerka gwarantowana,mam tez wiedzę traperską jak takie mięso zabezpieczać przed rozkładem,jajami pasożytów ,jak również je suszyć
W okolicach podmokłych zawsze można zbierać trzcinę ,pałki a nawet tatarak jak i wiklinę -pyszne rzeczy wówczas można upichcić z tego
Ja wyżywieniem w góle się nie martwię ,lata praktyki życia traperskiego ,bardziej myślę o miejscu w Bieszczadach bądź g.Słonnych by mi żadni turyści,ciekawscy czy też leśnicy się nie pętali
:) :) :)
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki