Oj, widzę że niespecjalnie się orientujesz w realiach!
Możliwe, że są takie miejsca gdzie stopa ludzka nie dotknęła ziemi bieszczadzkiej, ale już jakiś but to raczej tak. Może więcej o tych butach, obojętnie jakie one będą, raczej o tych nogach, które je noszą, wspomnę. Nie wymienię turystów szlakowych, ale już ci chaszczownicy trochę się szwendają. Dochodzą jeszcze ci z wypałów, przeróżni zbieracze runa leśnego, zwierzęcego lub poszukiwacze "skarbów", służby leśne, służby strzegące granicy. Wiedz, że granica to nie jest tylko państwa polskiego ale też UE. Więc szwendają się też tam SG, też Straż Leśna, też leśnicy, też pracownicy BPN, też PSR by nie wspomnieć o przeróżnych naukowcach i badaczach, fotografikach i filmowcach. Ponadto las, drogi i ścieżki, no nie wszystkie, ale jakieś tam są monitorowane fotopułapkami, termowizyjnymi kamerami online i przez samych ludzi też. Są przecież jeszcze mieszkańcy, policja, GOPR i "to" wszystko ma obowiązek ze sobą współpracować.
Sam doświadczyłem kilka razy jak całkiem niespodziewanie gdzieś z krzaczorów wychodzili mundurowi SG lub SL. OK, łaziłem tam gdzie stopa ludzka już dotykała ziemię bieszczadzką. Jako wytrawny traper będziesz zacierał za sobą ślady, nie będziesz rozpalał ogniska, z noclegami będziesz się przemieszczał, nie będziesz schodził do sklepów (zakładam, że pieniędzy nie będziesz miał) i nie zbliżał do siedlisk ludzkich. Zostaniesz namierzony w strefie granicznej to SG Ciebie delikatnie z niej wyprosi, zostaniesz namierzony na terenie BPN to też uprzejmie Ciebie z niej wyproszą. Radzę wcześniej na mapie sobie zakreślić tereny nie obejmujące strefy granicznej, BPN, jakiś stref ochronnych i rezerwatów i spróbować tam gdzie nie zakreśliłeś. Obawiam się, że i tak jak tam zostaniesz namierzony to specjalnie przez palce też nie będą patrzeć na Ciebie i zbytnio przez dłuższy czas tolerować.
Zasmakowałem trochę survivalu, fajna przygoda i fajne wspomnienia, ale nie na dłuższą metę w Polsce... ja po "zabawie" wracałem do domu, ściągałem survivalowe ciuchy, kąpałem się, goliłem, najadłem po ludzku, zagrzałem i wracałem do szarej rzeczywistości i pracy, by za jakiś czas... ech, wolę jednak ciepłe łóżko zwłaszcza gdy podczas "zabawy" miałem jakieś kilkudniowe ulewy lub kilkunastostopniowe mrozy.
Dlatego ja nie neguję tego co chcesz zrobić i nie mam uśmiechu politowania, przekazuję tylko kilka podstawowych uwag bo zakładam, że wiesz co będziesz jadł, jak się ubierał, gdzie spał i jak zdobywał wodę, chociaż tej w Bieszczadach nie brakuje.
Zakładki