"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
Btw, słucham właśnie No Leaf Clover w wykonaniu z symfonią. Spójrzcie na dyrygenta i powiedzcie kogo Wam przypomina :)
http://www.youtube.com/watch?v=2MuqXv0s28o
"There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs
Ostatnio edytowane przez maciejka ; 09-05-2012 o 22:22 Powód: dopisek
Słowa zmieniają znaczenie, a często mają ich kilka na raz, zwłaszcza w różnych regionach. Wyraz "kobieta" był kiedyś pogardliwym określeniem służącej (z toruńskiego dialektu niemieckiego: "koza z chlewa"). Na Śląsku słowo "motyka" oznacza taką panią niezbyt pruderyjną...
Ja jakoś więcej dziecinady widzę w wyobrażeniach na temat przyrody ze strony mieszkańców wielkich miast, którzy wyobrażają sobie stosunki w niej panujące jako miłość między zwierzętami jak w dobranockach dla dzieci. I którzy myślą, że jak wybudują domek letniskowy w środku lasu, to "nic złego nie robią", bo przecież nie zabili żadnego zwierzęcia. Zakapior - to ktoś, kto chce tej przyrody sam na sobie doświadczyć, współuczestniczyć w niej.Dla mnie ten cały "zakapioryzm" to taka trochę żenująca dziecinada jak i cały pomysł tego prymitywnego bratania się z bieszczadzką przyrodą..
No, ale dla różnych ludzi prymitywne są różne rzeczy. Niektórzy myślą, że bratanie się z bieszczadzką przyrodą jest prymitywne, a zaawansowane i "rozwinięte" jest jedynie bratanie się najnowszym modelem komputera lub komórki.
Nie rozumiem, po co Ty chodzisz z tym plecakiem, skoro nie chcesz się bratać z przyrodą. Tylko z przyzwyczajenia?Ja z solidnym plecakiem, drobnej budowy okularnik.
***
Obecnie narasta fala zakapioryzmu również w samym centrum Zła, czyli w dużych miastach. I nie pomogą na to utyskiwania "realistów", którzy wierzą głęboko, że wędrówka, kontakt z przyrodą i w ogóle styl życia polegający na stawianiu sobie wymagań są tylko młodzieńczym, naiwnym wstępem do stania się "człowiekiem dojrzałym" - czyli konsumentem. Ludzie już trzeźwieją z głupawego "realizmu" - zwłaszcza, że obiecywany przez ten "realizm" amerykański sen okazał się być nierealną mrzonką, wpędzającą ludzi w niewolniczy kierat.
http://wyborcza.pl/1,126647,11681763...a_rewolta.html
Nierozważni i romantyczni
- Życie na skłocie to odrzucenie zasady, że czas to pieniądz. Można pracować do upadłego, by zarobić na mieszkanie i opłaty. Wolę iść do lasu po drewno i rozpalić w piecu. Sama sobie ogrzewam - mówi 25-letnia Marta z Elby. Getry, wełniana spódnica, grzywka do połowy czoła, kolczyk w nosie i radość na twarzy.
DO IT YOURSELF, hasło skłotersów świata. DIY (wymawiaj: di-aj-łaj).
Marta mieszka z chłopakiem w cygańskim domu-wozie. W chaszczach dawnych ogródków działkowych kilka domków skleconych z byle czego. Patrzysz - rudery, spojrzysz inaczej - kolorowa fantazja.
Gaz z butli. Prąd z agregatów.Woda oligoceńska. Porzeczki i marchewki. Nie fajniej niż w strzeżonym osiedlu?
- Mój starszy brat jeszcze kupił mieszkanie za 100 tys., ja za takie musiałbym zapłacić 400 - mówi 30-letni Antoni Wiesztort [to pseudonim - PP] z Syreny. Czerwony golf, dynamit słów, brodaty, wyprostowany.
Rozmawiając ze skłotersami, myślę o znajomej. Wzięła kredyt, by mieć lepsze mieszkanie. Będzie przez 30 lat spłacać po 3 tys. Kolejna rata to 1 tys. za auto. Popijając bankową kawkę, podpisała wyrok: musi zarabiać 8-9 "tysi", czyli pracować w korporacji. Żadnych wyjazdów, kryzysów, chorób. Żadnych dzieci!
Zwróćcie uwagę jeszcze na jedno: jak duże jest zainteresowanie moim niszowym przecież filmem "Dziki Zachód - Bieszczady". Obecnie to około 40 wejść dziennie; w wakacje może być ich jeszcze więcej. I następna niespodzianka: wśród oglądających rośnie przewaga mężczyzn w wieku poakademickim.
Link do mojego wątku o następnym filmiku, o Zalewie Solińskim:
http://forum.bieszczady.info.pl/show...Soli%C5%84skim
Ostatnio edytowane przez Samotny Włóczykij ; 17-05-2012 o 12:48
Czekałem i czekałem na SW, by dać mu kilka lekcji zakapioryzmu i jakoś w Bieszczady się chłopczyna wybrać nie może - w szambie Soliny chce mu się pławić![]()
Marcin
Widzę jakąś tendencję(trynd) im dalej od wojny rosną szeregi akowców i zbowidowców( dla młodzieży: Związek Bojowników o Wolność i Demokrację) zaś w Bieszczadach rosną zastępy zakapiorów(nadal nie bardzo wiadomo kto to zakapior). Rosną tak bardzo, że mamy już trzy niezależne imprezy zakapiorskie.
W kwestii definiowalności odezwał się jak zawsze niezawodny Krzysiek :"
"......Zamykając wątek zoologiczny nie możemy pominąć lokalnej ciekawostki.
ZAKAPIOR BIESZCZADZKI POSPOLITY
To jedyny, prócz odgiętki, boczniaka wetlińskiego i kilku roślin, endemit bieszczadzki na skalę światową. Zdecydowanie, z nich wszystkich, najbardziej nieudany. Został kreowany dla celów marketingowych i w sposób sztuczny wyodrębniony z plennego w całym kraju gatunku menela polskiego. Według „Słownika argotyzmów” (WP 1995) „zakapior” w warszawskiej gwarze przestępczej oznacza „zawadiakę, awanturnika, chuligana”. Posługiwał się nim już Wiech (Stefan Wiechecki).
Szczególnie aktywny jest w okresach nasilenia się ruchu turystycznego, kiedy to usiłuje wejść w pasożytniczą symbiozę z przyjezdnymi. W większych skupiskach występuje w miejscach zacienionych dużymi parasolami i na zapleczu punktów handlowych. Spoczywa, na ogół, w pozycji kucznej lub leżącej a porusza się niechętnie, krokiem chwiejnym, lub wcale.
Gatunek na szczęście skazany na wymarcie z powodu zdecydowanej przewagi osobników męskich w populacji. Przypadki krzyżowania się z innymi gatunkami, są raczej rzadkością. Tak jak między boczniakiem wetlińskim a borowikiem szlachetnym, tak i między zakapiorem pospolitym a pionierskim osadnikiem bieszczadzkim (któremu, oprócz niezręcznego „bieszczadnika” nie wymyślono jeszcze żadnej chwytliwej nazwy) istnieją zasadnicze różnice środowiskowe, żywieniowe i obyczajowe. Niestety, gatunek pierwszy, wykorzystując prawo mimikry, robi wszystko, aby różnice te zatrzeć dla dodania sobie splendoru i łatwiejszego pozyskiwania środków do życia.
Wiosenno – letni strój szturmowy zakapiora pospolitego cechuje mnogość barwnych dodatków w postaci wisiorków, bransolet, kolczyków i kapeluszy z ptasimi piórami, mających podkreślić jego egzotykę i wyjątkowość. Z pomocą mediów zakapior bieszczadzki rozpaczliwie walczy o wpis do „Czerwonej Księgi”. Najczęściej walka ta kończy się wpisem do „Rejestru skazanych”.
Zakapior jest niegroźny na odległość oddechu i wyciągnięcie dłoni, ale lepiej go omijać tak samo, jak sromotnika bezwstydnego.
Krzysztof Wiktorowicz"
Już mówiłem, że nie potrzebuję Twoich nauk. Oto link do wątku o kolejnym naszym filmiku o Bieszczadach - tym razem "Jesieni w Caryńskiem". W Caryńskiem mieściła się komuna hipisów-traperów Ryśka Krzeszewskiego "Prezesa". Hipisi amerykańscy z Kalifornii to w porównaniu z nimi były cieniasy.
http://forum.bieszczady.info.pl/show...5%84skiem-quot
Zakapior bieszczadzki to ktoś, kto wyjechał w Bieszczady żyć mniej lub bardziej na dziko. A to, o czym piszesz, świadczy o dewaluacji i komercjalizacji pojęcia.
Podoba mi się tekst w Twoim ostatnim wątku. Śmieszny.
Ostatnio edytowane przez Samotny Włóczykij ; 20-05-2012 o 17:54
Samotny Włóczykiju - zejdź z błędnej ścieżki e-zakapiotstwa i rusz w las, puszcza czeka - jagody w tym roku nie przemarzły, karmiska pełne są kukurydzy, a i może jaki ochłap z wilczej uczty się trafi![]()
Marcin
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki