Po pierwsze, szansa, że się dostanie w czapę od żołnierza rosyjskiego (a ściślej mówiąc, sowieckiego), niemieckiego, a także ukraińskiego (z UPA) była nieporównywalnie wyższa niż szansa że dostanie się w czapę od Amerykanina, Polaka czy Brytyjczyka. W rękach tych ostatnich raczej można było liczyć na co najmniej przeżycie, a na ogół także i na humanitarne traktowanie. Wyjątki - znane i nieznane, w sumie nie nazbyt liczne - pomijam, mając świadomość ich istnienia; są to wszakże wyjątki, nie reguła.
Po drugie, szansa na to, że potencjalna ofiara będzie cierpieć męczarnie, zanim tę kulę dostanie, też była nieporównywalnie większa w przypadku Sowietów, Niemców i Ukrainców. O ile mi wiadomo, zarówno Amerykanie, Brytyjczycy jak i Polacy nie mieli i nie mają w zwyczaju torturować czy głodzić na śmierć więźniów i jeńców. A to z punktu widzenia ofiary też rzecz niebagatelna.
Zakładki