Pozdrawiam wszystkich forumowiczów,przyjemnie czyta się Wasze komentarze,ciekawe spojrzenie na te niełatwe problemy.Łuny w Bieszczadach wywarły na mnie bardzo mocne wrażenie,oprócz historycznych wartości / mniej czy bardziej prawdziwych/ były dla mnie takim pseudo przewodnkiem turystycznym , jak się dobrze wczytać można wędrować szlakami UPA czy naszych żołnierzy.Wprawdzie było to w latach 80-tych ale z kumplami przewędrowaliśmy wielokrotnie wzdłuż i wszerz Bieszczady głównie po wskazaniach tej ksiązki , a szczególne wrażenie zrobiły na nas resztki po bazach UPA na Chryszczatej,znależlismy sporo pamiątek po tamtych czasach,do dziś przy browarku wspominamy sobie taki epizod-któryś z kolei raz przechodząc przez szczyt Chryszczatej usiedliśmy dosłownie na szlaku ,kolega pod drzewem ,ale coś mu niewygodnie - gmera pod tyłkiem i wyciąga naboje do karabinu - bardzo dobrze zachowane z lekkimi tylko śladami rdzy - przykryte cienką warstwą liści.Takie epizody uwiarygodniały ksiązkę Gerharda i co rok wracaliśmy nie tyle szukać skarbów co jakiejś romantyki,dzikiego zachodu,potwierdzenia niesamowitej historii Bieszczadów.Dziś lata już nie pozwalają na takie dzikie wędrówki i w związku z tym grzecznie od czasu do czasu maszeruję sobie wytyczonymi szlaczkami,które gdzieniegdzie pokrywają się z tymi z Łun.Pozdrawiam
Zakładki