No to wróciłam. Zachwycona. To jakiś cholerny raj te Bieszczady
A wycieczki zrobiłam w końcu takie:
1. Ustrzyki Górne - Poł. Caryńska - Berehy Górne
2. Przełęcz Wyżnia - Poł. Wetlińska do Przełęczy Orłowicza i zejście do Wetliny
3. Przełęcz Wyżniańska - Mała Rawka - Wielka Rawka - powrót na Małą i zejście Działem do Wetliny
4. Wetlina Stare Sioło - Przełęcz Orłowicza - Smerek i zejście do wsi Smerek

No, rewelacja po prostu. Kondycja okazała się całkiem niezła i rosła z dnia na dzień. Z obfitością turystów poradziłam sobie tak, że wychodziłam na szlak tak wcześnie jak PKS pozwalał (noclegi w okolicy Wetliny to było jednak te kilkanaście kilometrów za Wetliną, na co nie zwróciłam uwagi wcześniej, nie docierały tam busy i generalnie dla kogoś, kto jest bez samochodu to jednak problem jakiś był, nie ma to jak pokwitnąć na przystankach ) tzn. o 8, 8.30 i byłam właściwie sama na szlaku, dopiero przy schodzeniu spotykałam owe, faktycznie, tłumy. Wzrost tłumów dzikich nastąpił 15 sierpnia i po nim - to tak dla wiadomości innych debiutantów, żeby jakoś ten termin ominąć.
Na szlaku - chodząc samotnie - czułam się dużo bezpieczniej niż wieczorem na głównej ulicy w moim mieście i wbrew pozorom jednym z miejsc najmilej przeze mnie wspominanych jest Dział - bo piękny i taki pusty :). Z ciekawostek - pierwszy raz miałam kontrolę biletów (BPN) w górach (najfajniejsze, że tego biletu znaleźć nie mogłam, he he)
Z bardziej "przyziemnych" informacji - polecam choć raz zajrzeć do Chaty Wędrowca w Wetlinie - to karczma, nie najtańsza, ale klimatyczna, bardzo smaczna z ogromnymi porcjami, te naleśniki!

Jeżeli dodać do tego wszystkiego cowieczorne wędrówki konne po rozmaitych lasach, polanach, wzgórzach i chaszczach z widokami na zachodzące słońce nad połoninami i wioseczki w dolinach... (no, pełen kicz, nie? ) - no to dla mnie to był raj, jak wspomniałam na wstępie

Generalnie - cudne ładowanie akumulatorów, co się napatrzyłam i nachodziłam i najeździłam to moje.
Wrócę tam na pewno (samochodem )