Na zakończenie dodam, że gospodarze są przesympatyczni. Bywają często w naszych Bieszczadach. Wieczorem, gdy jedliśmy kolację, przyszli z flaszeczką. Z flaszeczki wprawdzie wiele nie ubyło, bo wszyscy rano wyruszali do swoich zajęć, ale gadaliśmy długo do wieczora.
W pomieszczeniu obok kuchni jest kącik krajoznawczy a w nim mapy, foldery, przewodniki - również polskie. Obok wisi strój ludowy i stoją dwa instrumenty muzyczne. Zapomniałem, jak się to po słowacku nazywa, ale są to takie wielkie fujary.
Gospodarz całkiem nieźle na tym gra! Zgodził się nawet pozować do zdjęcia, ale tylko od pasa w górę, gdyż spodnie miał nie całkiem ludowe :) Na zdjęciu nie słychać, ale właśnie gra. W środku na zdjęciu oczywiście pani gospodyni a ten trzeci (w niecałkiem ludowej koszulce kolarskiej) to drugie 50% naszej grupy wędrownej.
DSC00888.jpg . DSC00876.JPG



Odpowiedz z cytatem
Zakładki