A ja znowu widzę na fotkach np tego co się darł, że nie chce, by publikowano jego twarz.
Hmmmm...już można?;-)
A ja znowu widzę na fotkach np tego co się darł, że nie chce, by publikowano jego twarz.
Hmmmm...już można?;-)
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Oj Krysiu !
Czepiasz się szczegółów.
Oczywiście że nie można, ale można.
Jutro następny odcinek, ale gdyby ktoś chciał ubogacić bieżący, to bardzo proszę.
hallo,
korzystając z furtki ,którą Heniosław nie domknął ,śmiem zaprotestować ...! co do pierogów ,miejscowość Stryj ,będzie śniła mi się jeszcze długo.:
-Będąc zaangażowany w poszukiwaniu miękkich i śliskich przyjemności ,nie do końca jestem przekonany,że byliśmy w miejscowości Stryj...mam wrażenie,że nie.( fot.1)
-w dodatku napotkałem zebrę ,która zamiast być pozioma na jezdni ,była pionowa na deptaku( fot.2)
-Wracając do warienek...wyobraźcie sobie ...,zamówiliśmy 3 półmiski pierogów,jeden ruskich,drugi z czorną smorodiną (kto coś takiego je...?) i już,już miało nadejść zwieńczenie czyli trzeci półmisek ruskich,a tutaj słyszę trąbkę do odwrotu,...gdyż pociąg nadjeżdża na peron...i... patrzę do kuchni-niewiasty lepią w pocie czoła,woda wrze tylko wrzucić ,minut parę i gotowe-,chodźże szybko bo następny pociąg wieczorem,...ale tam jeszcze półmisek...one już,już dochodzą...ale...nie ma zmiłuj,plecak na plecy i gonić grupę,która już na dworcu ,podobno zatrzymuje ruch kolejowy cobyśmy zdążyli...
No ,kto w cywilizowanym kraju zostawi cały półmisek ,parujących pierogów i to ruskich?...psiakość ...no, kto...? i tak należało zakochać się w rybie...( fot. 3 )
(fotki dzięki uprzejmości komisarza (trudno mi przechodzi przez gardo-nawet słowo...)RYBY
"Najlepsze miejsce na namiot .jest zawsze troszkę dalej..."
A wiesz ty kto to stryj ?
Stryj to .... stryj ! - jak mawiał imć Zagłoba
Żegnamy się czule ze Stryjem odwiedzając na koniec dworcową toaletę.
.
hm.11_8216.jpg
Niezapomniane, wschodnie klimaty stworzone jeszcze za czasów cesarskiej Austrii, dziś trudno już spotkać
taki zabytek który ciągle funkcjonalnie pełni swoją rolę.
Na peronie tłum ludzi oczekuje podobnie jak my na elekrticzkę (tak nazywają tutaj pociągi podmiejskie)
.
hm.11_8224.jpg
.
hm.11_8226.jpg
Te pociągi mają swój niepowtarzalny klimat i nie przeszkadza nawet to że brakuje miejsc siedzących,
przecież na podłodze też jest fajnie
.
hm.11_8228.jpg
Na rozmowach czas mija, a pociąg wciska się coraz bardziej pomiędzy wyrastające górki Bieszczadów Skloskich.
Wreszcie docieramy do naszego punktu przeznaczenia czyli mamy wieś Ławoczne.
Ogłaszam pełną mobilizację przed wyjściem w góry, ale została ona inaczej zinterpretowana.
Bractwo zaległo na schodach.
I kto to ?
.
hm.11_8238.jpg
Podczas gdy wspólnie z Bazylem siedząc nad mapą ustalamy którym potokiem należy kierować się ku grani
inni spokojnie omawiają z miejscową ludnością problemy tego świata ze szczególnym uwzględnieniem Euro 2012
.
hm.11_8240.jpg
Tylko jeden zawodnik wykazuje niepokój, zagadując kolejnych tubylców i zadając im sakramentalne pytanie :
- warienki ? gdie tu warienki ?
Ło, matko i córko !!! Naszego kolegę Pierogowego znowu dopadł narkotyczny głód.
Domyślacie się już czym się to skończyło. Zamiast iść w góry poszliśmy do pobliskiego baru na degustację pierogów.
Wreszcie ruszamy, jeszcze tylko wizyta w magazinie i rozstrzygnięcie dylematu : ile uniosę ?
Mijamy unikatowy egzemplarz bieszczdzkiego monstrum i dróżka wyprowadza nas poza wieś
.
hm.11_8243.jpg
.
hm.11_8244.jpg
Ale nie, ale nie tak prosto.
W tym momencie poczuliśmy za sobą oddech szpiega z Krainy Deszczowców który mocnymi kroplami spadającymi na nasze głowy dał o sobie znać.
Szybka decyzja i zejście na podwórko ostatniego domu we wsi.
- Można rozstawić pałatki ?
- Można.
Deszcz się nasila a my w ekspresowym tempie stawiamy obóz.
.
hm.11_8252.jpg
Ostatnio edytowane przez don Enrico ; 01-07-2011 o 16:12
W tym czasie kiedy deszcz się nasilał szpieg leżał sobie na domowej sofie spogladając ukradkiem na mapę w skali 1:300 tys. pod tytułem Karpaty Ukraińskie i zastanawiał się jak tu rozpocząć negocjacje warunków pościgu
z ukochaną rodzinką.
Na tyle niepowtarzalny, że w oczekiwaniu na nasz transport Don Enrico spragniony tej atmosfery podchodził do innych i pytał czy jadą "w tamtą stronę"
w_ktora_strone.jpg
Przy okazji udowadniał, że prawdziwemu turyście nie tylko widelec nie jest potrzebny ale nawet i łyżka jest zbędna. Ale to już zupełnie inna historia
a nawet nożyk.... na to .... nie możliwe
Chciałeś dobrze a wyszło jak zwykle......:oops:
A ja się jeszcze wrócę do Stryja :) Cośmy się tam za obiadem nabiegali, tośmy się nabiegali! Za czasów Orłowicza całkiem inaczej to wyglądało:
"...Około godz. 8 wieczór następował znowu 20-minutowy postój w Stryju, gdzie czekała na nas zamówiona telegraficznie /tak to się Pierogowy załatwia, a nie biega w tę i we w tę/ kolacja. Kiedy pociąg zajeżdżał na stację, na werandzie przy restauracji kolejowej stały już pięknie nakryte i ozdobione kwiatami stoły. Kolacja była zazwyczaj bardzo smaczna, obficie zakrapiana piwem /o!- tą tradycję kultywujemy z należytym pietyzmem!/. Najczęściej podawanymi potrawami były: gulasz wołowy, paprykarz cielęcy, dla oszczędniejszych parówki, a dla bardziej zamożnych pieczeń wieprzowa albo zrazy z kaszą."
Zauważmy, że nie ma tu słowa o pierogach, że o rybie nie wspomnę...
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Trochę historii jeszcze w Stryju można dostrzec, ale widać że czas swoje robi...
DSCN0051.jpg
DSCN0064.jpg
Pod figura postawiona w na pamiątkę pięćset lecia wybudowania kościoła, mnóstwo kwiatów
DSCN0055.jpg
DSCN0056.jpg
a pod kościołem … sesja widać że model doświadczony jest :)
DSCN0058.jpg
namioty rozstawione, deszcz chwilowo gdzieś za górą,
DSCN0122.jpg
po konsultacji z gospodarzami, część ekipy wraca do Ławocznego gdyż za stacji pamiętającą czasy „babci” Austrii, na wzgórzu widzieliśmy cerkiew.
DSCN0121.jpg
Przechodzimy przez tory wagony i już po zachodzie słońca jesteśmy przy cerkwi, kilka chwil na podziwianie i wracamy do namiotów.
DSCN0126.jpg
DSCN0127.jpg
Po powrocie do obozu czekała atrakcjaw postaci przejażdżki konnej w ciemnościach zupełnych.
Nad ranem przyszła burza i bliskokrążyła :) .
@Bazylku
mówisz masz telegraficznie bez stoppauzy radiowej:
•--/••/-/•-/--//--••/•-/--/•-/•--/••/•-/--//•--•/••/•/•-•/---/--•/••//•-•/••-/•••/-•-/••/•//-•/•-//•••/-/•-/-•-•/•---/••//•••/-/•-•/-•--/•---//
czy będzie w takim razie pewien profit ?( no dobrze ...,następnym razem...)
a co do samych pierogów...wyczułem pewną kąśliwość moich współtowarzyszy niedoli ,więc wyprężam cherlawą pierś i będę bronił delikatności podniebienia.Otóż,pewnie nie pamiętasz,naszej rozmowy ,że nie ma obiektywnie najlepszych rzeczy do jedzenia i picia,bo najlepsze-najsmaczniejsze jest to jedynie,co w danej chwili przynosi radość największą Spożywającemu.
A,że pierożki były tuż...
@Komisarzu,
jako,że wyruszyłeś w drugiej grupie pościgowej (wieś Ławoczne) nie poznałeś,głównej przyczyny naszego powrotu...w sympatyczne wnętrze dworcowego caffe ,otóż deszcz ustał ,a po deszczu następuje pora sucha...więc nasz organizm potrzebował aklimatyzacji. Po prostu.
komisarzu- historyku czytającemu w faktach,datach,ruinach- ośmielę się spojrzeć tak z boczku . Nieśmiało i niemądrze . Babcia -Austria a ...dlaczego?
Austriackość (Galicyjność) to chyba nie kwestia urodzenia,czasu zamierzchłego,gloryfikacji historii a może kwestia bycia.To jakieś takie cud-odczucie przynależności do terytorium wymieszanego kulturą ,sztuką,językami,gwarami,dialektami -nie wspominając maści alkoholi-borowićek,rakiji,tokaji,buraczanek,furmintów ,rose schilcher itd...sięgającemu Adriatyku,Osmańskim stepom itp.
Pamiętasz to spojrzenie- spod dachu żółto-niebieskiej cerkwi,po zachodzie słońca, na dobrze utrzymane zabudowania węzła dawnej austro-węgierskiej stacji,w tle majaczące pasma Bieszczadów Skolskich i muuczenie bydła,które niekoniecznie jest pędzone do obór i nocuje na polu w połączeniu z odgłosami nadchodzącej burzy - kontakt z absolutem gwarantowany.
Byliśmy tam i...to było piękne
A co do menu pierogowego...Bez dobrze zaparzonej kawy ,pierogi nie mają smaku.(pozwolę na maluśki sobielans...)
"Najlepsze miejsce na namiot .jest zawsze troszkę dalej..."
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki