Tak wiem schodziłem tamtędy dzień przed Nim
Tak wiem schodziłem tamtędy dzień przed Nim
Smok sięgnął znowu po owieczkę...
żebro Aiguille du Gouter i pózniejszy kuluar, to istna śniezna wannna z jacuzzi w postaci kamieni...
kamulce wielkości od piłki tenisowej do sporego plecaka lecą tam bez przerwy;
plus to zmęczenie i odprężenie towarzyszące zejściu...
współczuć najbliższej rodzinie
"Najlepsze miejsce na namiot .jest zawsze troszkę dalej..."
Kolejny dzień zaczynamy śniadaniem .Potem pakujemy graty i w drogę na kolejkę.Śnieg jest bardzo miękki i Czapa zapada się co chwila po kolana i głębiej.Dochodzimy do grani i bardzo ostrożnie podchodzimy do stacji kolejki.Kilka metrów przed bramką dostałem bardzo silnych zawrotów głowy.To plus świadomośc że w razie upadku mogę pociągnąc za sobą Czapę sprawia że robi mi się ciepło.Zawroty minęły i już po chwili jesteśmy na miejscuZdecydowałem się na piwo i zdziwienie.Jest tylko mały heineken za jedyne 5 eu.Po tych dwóch dniach smakuje świetnie.Potem do kolejki(dzięki inwencji Czapy i uprzejmości obsługi poza kolejnością)i jedziemy na dół.W Chamonix wita nas upał więc bieg do auta i szybka zmiana ubrań,a potem już tylko do Les Marmotess kąpiel i spac.Jutro dojedzie reszta ekipy
Kolejny dzień spędzamy na zakupach i zwiedzaniu.Chamonix to piękne miasteczko w którym ciężko dogadac się po angielsku ale brak zachowań jakie można spotkac u naszych górali w Zakopanym-tzn nachalności i dojenia kasy z turystów.Dużo ładnych malunków naściennych i wszędzie bardzo czysto.Ciekawostką jest że nie widac plagi innych miast zachodnich tj ludzi otyłych.
Ponieważ buty które zabrałem ze sobą nie sprawdziły się decyduję się na zakup nowych i miłe zaskoczenie-sprzęt jest sporo tańszy niż u nas w kraju.Jak widac można miec taniej i zarabiac.
Po udanym i miło spędzonym dniu wracamy na camping poganiani telefonem od PiotraB.Na cpn kupujemy jeszcze dwa piwa Mont Blanc-naprawdę niezłe i już za chwilę witamy się z resztą ekipy.Potem narada przy kolacji i spac.Jutro zaczynamy właściwą akcję.CDN
Czekamy na cd :)
dzialacie przy klubie Torunskim ?
woodcraft is life craft
Jak tylko siły po weekendzie odzyskam biorę się za pisanie klopsiku jesteśmy niezrzeszeni -po prostu znamy się i dobrze nam się ze sobą jeżdzi
wiecej zdjęć!!!
plisssss
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
http://youtu.be/Yu4YX-l0CME to tak na razie potem będzie więcej
Dzięki za miłe pozdrowienia ze szczytu.
Moje gratulacje:)
29.07. godzina 7 rano pobudka.Pakujemy graty i start na kolejkę z Les Hauses(nazwy piszę z pamięci więc proszę o tolerowanie błędów w pisowni )kupujemy bilety i w górę.Pewni i uśmiechnięci zaraz po wyjściu z kolejki kierujemy się na tramwaj inaczej mówiąc zębatkę.Pierwsze zdziwienie-jest remont i do Tete Rosso musimy iśc pieszo plecaki ciężkie jak cholera i nie chcą same się drapac pod górę.Początkowo trzymam się za Staszkiem który trzyma tempo ślimaka ale to myląceTo niby powolne tempo trwa cały czas i bardzo szybko zostaję w tyle.Wychodzą miesiące bez treningu i setki papierosów.Tory tramwaju pną się do góry a wokół przepiękne panoramy alpejskich łąk.PiotrB Cofa się do mnie zaniepokojony moim powolnym tempem a ja swojej dobroci odmawiam przyjęcia pomocy i pełznę dalej.Wchodzimy w chmury i szarośc będzie towarzyszyc nam do końca dnia.Z naprzeciwka mijają nas grupki ludzi schodzących z góry.Widac po nich zmęczenie i poparzenia od słońca.W końcu docieram do końcowej stacji kolejki czyli tysiąc metrów za nami.Szybki odpoczynek papieros i już w grupie idziemy wyżej.Zaczyna się robic skalisto a zieleń zostaje gdzieś w dole.Totalny brak oznakowań ścieżek-to nie Tatry ani Bieszczady.Docieramy do ruinek gdzie też można nocowac bo ruinki są w lepszym stanie niż niejedno nasze schronisko.Tam znowu zostaję w tyle. Wychodzi brak kondycji. Zaczyna się robic stromo.Te kilka małych szczycików i męczące zakosy wysysają resztki sił.Ścieżka miejscami jest zaporęczowana ale wpinam się tylko w jednym miejscu.W końcu jest punkt informacyjny czyli schronisko tuż tuż Cały czas idę w chmurze i kiedy wchodzę na lodowiec zaczyna padac.Po chwili deszcz zmienia się w grad a żeby było weselej zaczyna grzmiec.Zdaję sobie sprawę że jestem na płaskim i wysoko położonym terenie i zaczynam się bac.W końcu widzę schronisko i kompletnie przemoczony tam docieram.Kolektywnie podejmujemy decyzję że nocujemy w schronisku-rozbijanie namiotów przy tej pogodzie to głupota.Przydaje się karta Alpenverein.Nocleg na glebie normalnie kosztuje 29 euro a z kartą 14,5.W schronisku jest kuchenka gdzie można gotowac na swoich palnikach a obsługa jest przemiła Zaskoczeniem jest brak wody w kranach ale mówi się trudno.Ponieważ tego dnia mamy z PiotremB imieniny w piątkę rozpijamy setkę wódki i spac.Jutro idziemy wyżej.CDN
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki