Jakoś tak ze dwa, trzy lata temu szlak turystyczny drugi pod względem długości w Polsce sięgnął Rzeszowa. I, o dziwo, to Rzeszów ruszył się w kierunku szlaku, bo szlak kończy się tam, gdzie kończył się od lat: w Białej. A że od kilku lat Biała jest w granicach Rzeszowa to tym samym Szlak Karpacki im. Kazimierza Pułaskiego (zwany w Bieszczadach "granicznym", kolor niebieski, długość ok. 440km) biegnie do samego Rzeszowa.

A skoro do Rzeszowa to trzeba nim przejść z Bieszczadów do Rzeszowa właśnie! W odcinkach, na spokojnie, bez pospiechu i naprężania się Część wschodnią tego szlaku przeszedłem sobie dwa lata temu sam w czterech odcinkach: Polana-Ustrzyki D., Ustrzyki D.-Jureczkowa, Jureczkowa-Huwniki i Huwniki-Przemyśl (końcówka szlakiem czerwonym). Po jednej z tych relacji zgadałem się z sir Bazylem, okazało się że i on wędruje do Rzeszowa na niebiesko. Ale, jak na nadchaszczownika przystało, na poważnie: od samego początku szlaku, z Grybowa. Postanowiliśmy połączyć siły i powędrować razem.

Czas na wędrówkę z Przemyśla nadszedł w ostatni piątek, dwuosobowa delegacja klubu rzeszowskiego wyruszyła zaraz po pracy do Przemyśla na spotkanie z trzecim wędrowcem reprezentującym Roztocze. Punktem zbiórki i początku wędrówki była górna stacja wyciągu krzesełkowego w Przemyślu: